Dlaczego jest to ważne?

Na samym finiszu kampanii Paweł Wojtunik w wywiadzie udzielonym w "Faktach po Faktach" mówił, że otrzymał sygnały, według których służby dostały dyspozycje na odprawie w Lucieniu, aby masowo kontrolować polityków opozycji. W tej sprawie Wojtunik publicznie kierował pytania do Mariusza Kamińskiego. W konsekwencji kierujący wówczas CBA Andrzej Stróżny poinformował o skierowaniu zawiadomienia do prokuratury, która szybko wszczęła śledztwo.

Co stało się z postępowaniem?

Śledztwo zostało umorzone wobec braku znamion czynu zabronionego. — Po przeprowadzaniu postępowania dowodowego uznano, że swoim zachowaniem Paweł Wojtunik nie wypełnił znamion pomówienia. Wypowiedź nie zawierała twierdzeń, a jedynie pytania, które w jego ocenie dziennikarz mógłby zadać ministrowi spraw wewnętrznych i administracji, koordynatorowi służb specjalnych — przekazał rzecznik warszawskiej prokuratury Szymon Banna.

Jak na decyzję śledczych zareagował Paweł Wojtunik?

Były szef CBA w rozmowie z serwisem TVN24 powiedział, że śledztwo nigdy nie powinno zostać wszczęte. — Na początku miało charakter trałowy i odwetowy. Szybkie tempo, niejasne okoliczności wszczęcia i groteskowość rozważanych zarzutów świadczą, że była to decyzja wymuszona przez ówczesnych koordynatorów służb specjalnych — stwierdził Wojtunik.

Czytaj więcej: