• — Słyszę już od kolegów z Mołdawii, że jest to jeden z głównych tematów propagandowych — opowiada Wojtunik o sprawie sędziego Szmydta
  • — Czas przygotować się i oswoić z takimi myślami, że będziemy mieć więcej takich Szmydtów w różnych środowiskach — dodaje
  • W jego ocenie po 2015 r. służbom "celowo odwrócono głowę w stronę oponentów politycznych". — Służby rosyjskie i białoruskie nie spały, tylko pracowały — uważa
  • Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu

Magdalena Rigamonti: Ilu jest rosyjskich i białoruskich agentów w Polsce?

Paweł Wojtunik: Będziemy się o tym dowiadywać w najbliższym czasie.

Pytam o szacunki.

Mam akurat ten komfort albo dyskomfort, że od ośmiu lat funkcjonuję poza granicami Polski i pracuję w kraju, który jest bardzo podatny na rosyjską propagandę. Mogę powiedzieć, że 25 km od mojego domu, od mojego biura, stacjonują pierwsze punkty kontrolne, gdzie są naddniestrzańscy i rosyjscy żołnierze. Poza tym oglądam rosyjską telewizję i wydaje mi się, że wiem, co to znaczy rosyjska propaganda.

Rosyjska telewizja pokazuje Polaka, sędziego Szmydta, który poprosił prezydenta Łukaszenkę o azyl.

Mówimy o niebywałym skandalu, do tej pory w Polsce niespotykanym, kiedy zdrady dokonuje osoba z tak wysokiej pozycji, bo mówimy o sędzi.

Człowieku najwyższego zaufania publicznego i w tym wypadku także politycznego.

Jednocześnie człowieku z jądra politycznego jednego ugrupowania, zaangażowanego w walkę polityczną po stronie jednej partii. Generuje to wiele, wiele zagrożeń. Ale co dla mnie najsmutniejsze, ten skandal, ta sytuacja zdziera fasady z instytucji polskiego państwa. Mam prawo twierdzić, że przez osiem lat rządów Zjednoczonej Prawicy budowano państwo fasadowe i doprowadzono do tego, że niszczono instytucje państwowe, instytucje wywiadowcze, antykorupcyjne, policję. To jest proces, który doprowadził do tego, że służby są zdziesiątkowane i zdewastowane. Znam więcej fachowców z kontrwywiadu, z wywiadu, którzy są poza służbą, bo zostali z niej usunięci, niż w służbie.