- W ostatnich dniach w polskim internecie wrze od zarzutów skierowanych pod adresem najpopularniejszych youtuberów. Wszystko rozpoczęło się od oskarżeń pod adresem Stuu
- W kolejnych dniach pojawiły się oskarżenia skierowane wobec innych popularnych twórców. Światło dzienne ujrzały relacje m.in. na temat zachowania Krzysztofa Gonciarza
- We wtorkowym materiale Sylwestra Wardęgi ukazane zostały wiadomości, jakie youtuberzy mieli wysyłać do młodych fanek. Wśród nich znalazły się takie o charakterze seksualnym
- Padły także kolejne nazwiska twórców, wśród nich Wardęga wymienił m.in. Boxdela czy Marcina Dubiela
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
To jeden z najgorętszych i najgorszych okresów dla wielu popularnych twórców internetowych w Polsce. Od kilku dni na jaw wychodzą skandaliczne praktyki, jakich w stosunku do młodych dziewczyn mieli dopuszczać się niektórzy youtuberzy. W kolejnych dniach na światło dzienne wyszły oskarżenia skierowane pod adresem wielu popularnych twórców.
Zaczęło się od nagrania byłej partnerki Gargamela
25 września Laura Klaus nagrała wideo, w którym opowiedziała o tym, jak Gargamel znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie w trakcie ich związku. Oskarżyła go o grooming, czyli o wykorzystywanie i manipulowanie młodszą od siebie osobą. Twórca jest o osiem lat starszy od Klaus, a para zaczęła spotykać się, gdy kobieta miał 16 lat. W filmie pokazane zostały zrzuty ekranu oraz nagrania rozmów pomiędzy Gargamelem a Klaus.
Chuptyś wydał oświadczenie, w którym przeprosił za swoje zachowanie. "Przyznaję się do popełnionych błędów — to, co zrobiłem w 2020 r., jest niewybaczalne i nie ma usprawiedliwienia dla mojego postępowania. (...) Pod koniec 2021 r. (...) poszedłem na odwyk alkoholowy i zacząłem terapię pod tym kątem, na którą uczęszczam do dziś i która uczy mnie zdrowego reagowania na stres i emocje" — przekazał Gargamel.
Oskarżenia pod adresem Stuu. Wardęga ujawnił rozmowy
Jeszcze przed nagraniem Klaus, także we wrześniu, pojawiły się oskarżenia skierowane w stronę Stuarta Burtona, znanego w sieci jako Stuu. Influencerka o pseudonimie Olciak93 opowiedziała w rozmowie z Kubą Wątorem ze Spider's Web o tym, że jako młoda dziewczyna padła ofiarą youtubera. Stwierdziła, że była manipulowana i została wykorzystana. W materiale była także mowa o czynach o charakterze pedofilskim. Influencerka miała wówczas 13 lat.
Stuu stał się także głównym antybohaterem filmu Wardęgi, który we wtorek opublikował wiadomości, które Burton miał wysyłać do fanek w wieku 12-14 lat. W materiale pojawiły się także nagrania Burtona z innym twórcą internetowym Marcinem Dubielem.
Wardęga opisał m.in. imprezę z udziałem Stuu i nieletnimi fankami, w której udział mieli brać także Lord Kruszwil i Kamerzysta. Z czasem spotkanie nad Wisłą przeniosło się do mieszkania Stuu, gdzie youtuberzy podawali nieletnim dziewczynom alkohol. Rozmówczyni Wardęgi stwierdziła, że Burton podczas opisywanej imprezy miał ją dotykać i leżeć z nią w łóżku.
W nagraniu Wardęgi pojawiły się też inne nazwiska. Chodzi o Dubiela i Boxdela
We wtorkowym materiale Wardęgi zostali wymienieni także inny youtuberzy — zdaniem autora o tym, jaki jest Stuu wiedział Dubiel. Wardęga uważa, że jego kolega nic o tym nie mówił, ponieważ Burton ma "wiedzę, która mogłaby skompromitować Marcina".
Podany został także przykład Michała Barona, znanego szerzej jako Boxdel, który także zarzekał się, iż nie miał wiedzy o tym, jaki jest Stuu. Zdaniem Wardęgi była to nieprawda. Na dowód pokazał fragmenty rzekomej rozmowy młodej dziewczyny z Boxdelem, w której twórca spytał się, czy ta jest w związku z Burtonem, a następnie miał zagrozić, że będzie uprawiał z nią seks. Federacja FAME MMA, której Baron był twarzą, oświadczyła, że twórca został odsunięty od jej bieżącej działalności.
Krzysztof Gonciarz manipulował i poniżał kobiety
Szerokim echem odbiła się także afera związana z Krzysztofem Gonciarzem. Twórca internetowy, który szczyt swojej popularności ma za sobą, został oskarżony przez trzy kobiety o przedmiotowe traktowanie i zmuszanie do brania narkotyków. W kolejnych dniach zaczęły pojawiać się także zrzuty ekranów z fragmentami wiadomości, jakie Gonciarz wysyłał do kobiet. Było to o tyle szokujące, że w sieci Gonciarz kreował się na obrońcę praw kobiet.
Zdążył się już odnieść się do zarzutów — nie odparł ich, a osoby pokrzywdzone przeprosił. "Jestem w terapii, co wiedzą wszyscy, którzy mnie śledzą. Wiedzą też, jaką drogę przeszedłem przez ostatnie kilka miesięcy i że jestem po niejednym przełomie. Jest mi przykro, że moje życie i sposób bycia generował szkodę w życiu innych osób" — napisał Gonciarz na Instagramie.
Przekonywał także, że "nie rozumiał własnego zachowania" i jeśli życie w sieci czegoś go nauczyło, to "ostrożności w interpretacji czyichś słów i clickbaitowych tytułów". Zapewnił też, że będzie kontynuować pracę nad sobą u terapeuty i nadal zamierza mówić o niej publicznie.