• — Wiadomo, że najgorętsze miesiące to czerwiec i lipiec. A w czerwcu są egzaminy. Nie znoszę upałów, więc to dla mnie mordercza mieszanka. Cud, że do tej pory nie miałem poprawki. Jeżeli mam wolne, to cały dzień śpię — mówi Paweł, 19-letni student ekonomii
  • — Ostatnio w pracy czułam, że zemdleję. Wszystko mnie bolało, było mi gorąco i nawet nie miałam czasu napić się wody — mówi Zosia, 23-letnia kelnerka
  • — To jest najpiękniejszy okres, a w wolnym czasie trzeba z niego korzystać. Nie zamierzam w zimie narzekać na chłód, a w lecie na słońce — twierdzi Kasia, 24-letnia studentka prawa
  • Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu
  • Szukasz pogłębionych treści? Wejdź na Onet Premium

Fala upałów nie ustaje. Zgodnie z prognozami naukowców 2024 r. ma pobić zeszłoroczne rekordy ciepła. Wskazują na to zarówno temperatura powietrza, jak i najgorętsze w historii oceany. IMGW ostrzega, że 2024 r. może być najcieplejszym okresem od czasu rozpoczęcia pomiarów temperatury.

Według Międzynarodowego Ruchu Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca fale upałów należą do najbardziej śmiercionośnych warunków pogodowych i katastrof klimatycznych na świecie. To jeden z powodów zwiększonego ryzyka śmierci ludzi ubogich, starszych, i społecznie izolowanych.

1 tys. 300 osób zginęło przez upał

W niektórych obszarach Ziemi upał sięga w 2024 r. 50-53 st. C. Rozpoczął się najcieplejszy okres na północnej półkuli. Jak poinformowały władze Arabii Saudyjskiej, w ubiegłym miesiącu podczas pielgrzymki do Mekki zmarło łącznie 1 tys. 300 osób. To nie jedyny przypadek, w którym upały w przerażający sposób zmieniają świat.

Jak podaje portal OKO.press, w Ameryce Północnej nasila się konflikt o wodę pomiędzy USA i Meksykiem, w Ameryce Południowej mieszkańcy stolicy Kolumbii raz na dziewięć dni muszą żyć bez bieżącej wody, w Indiach zanotowano najcieplejszą noc w historii, w stolicy Serbii w ciągu jednej doby ponad 100 razy wzywano karetkę do osób odczuwających skutki 40-stopniowego upału, a 80 proc. mieszkańców USA zmagało się z upałami przekraczającymi 32 st. C przez wiele dni z rzędu.

"Nie radzę sobie"

Wysokie temperatury w Polsce są na razie "tylko" dokuczliwe. Jednak, jak można usłyszeć, nieustannie uprzykrzają funkcjonowanie mieszkańcom małych, a przede wszystkim dużych miejscowości. Odczuwalne temperatury są znacznie wyższe na zatłoczonych, zurbanizowanych terenach i w obszarach pozbawionych zieleni. Dlatego społeczności miejskie to grupa szczególnie narażona na negatywne konsekwencje kolejnych rekordów ciepła. Jak przetrwać upały w wielkim mieście? Postanowiłam zapytać.

Kiedy jestem przy kasie, no to w ogóle sobie nie radzę z upałem. Jest bardzo gorąco, duszno, wielki ruch, a my nie mamy tutaj klimatyzacji. Ostatnio było 30 st. C i pracowałam przez 10 godz. na zmianie i to było straszne. Nie miałam nawet czasu, żeby usiąść i bez przerwy bolała mnie głowa

— mówi Zosia, 23-letnia kelnerka.

Tłumaczy: — Zaczęłam się mylić, zamiast białego podawałam czerwone wino, takie drobne rzeczy. Ludzie tego nie rozumieją, bo zatrzymują się tu tylko na chwilę, żeby odpocząć i zjeść. Traktują nas, jakbyśmy celowo się mylili. Do tego ja jestem bardzo wrażliwa na upał, a kiedy pracuję, to czasami nie mam nawet chwili, żeby pójść do łazienki. W takie dni najważniejsze jest, żeby było jak najwięcej pracowników. Żeby móc się na chwilę zatrzymać i ochłodzić. Ostatnio w pracy przez pół dnia czułam, że zaraz zemdleję. Wszystko mnie bolało, było mi gorąco i nawet nie miałam czasu napić się wody. No więc ja absolutnie nie radzę sobie z upałami.

"W dzień śpię, a w nocy się uczę"

Wysokie temperatury są szczególnie trudne dla osób wykonujących pracę fizyczną na otwartym powietrzu, ale też dla studentów, zmagających się z koniecznością łączenia nauki i pracy w czasie najcieplejszych miesięcy w roku.

— Wiadomo, że najgorętsze miesiące to czerwiec i lipiec. A w czerwcu są też egzaminy. Ja nie znoszę upałów, więc to jest dla mnie mordercza mieszanka. Cud, że do tej pory nie miałem poprawki. Co roku się jakoś udaje, ale to dlatego, że mam strategię. Każdy musi mieć swój sposób na upał, inaczej by się nie dało wytrzymać. Ja, jeżeli mam wolne, to po prostu cały dzień śpię. Nie jest to może bardzo wyrafinowane, ale no cóż... Działa. W dzień śpię, a w nocy się uczę. No więc nie mam za bardzo życia towarzyskiego. Ale kto by chciał wychodzić z domu w taką pogodę — pyta Paweł, 19-letni student ekonomii.

"Fontanny i lody"

Inaczej gorących letnich dni doświadczają rodzice małych dzieci zamieszkujący wielkie miasta. Dla nich prawdziwym wyzwaniem jest znalezienie kompromisu pomiędzy koniecznością pracy zawodowej a chęcią zaoferowania potomstwu jak najlepszych wakacji i czasu z daleka od rozgrzanej metropolii.

Lato w mieście to jest masakra. Całe szczęście, że możemy z mężem pracować zdalnie, a dzieci mają wolne, bo inaczej to sobie tego nie wyobrażam. Uciekamy stąd, jak tylko się da

— mówi Gosia, matka trójki dzieci.

Dodaje: — Wiesz, to nie muszą być jakieś duże czy drogie wyjazdy. Zabieramy namiot i po prostu rozbijamy się gdzieś w skałach. Robimy takie harcerskie wakacje. Mój sposób na lato to wyjazdy. Jak myślę, o rozgrzanym betonie i żarze zalewającym ulice, to robi mi się niedobrze.

Jedni nieustannie szukają szansy na wyrwanie się z wielkiego miasta, drudzy starają się znaleźć w nim okazje, pozwalające na co dzień i bez konieczności wyjazdów, cieszyć się piękną pogodą.

— Skoro już musimy siedzieć w mieście, no to zabieram dzieciaki w różne miejsca, w których betonu jest jak najmniej. Połowę lipca spędzamy w parku. Zabieramy tam nawet hamak. Mamy to szczęście, że mieszkamy blisko terenów zielonych. Jest też taka prysznicowa fontanna, przez którą chłopcy mogą sobie przebiegać. Nawet ja czasami to robię. No i praktycznie codziennie chodzimy na coś zimnego do kawiarni. Niewiele się chyba zmieniło od mojego dzieciństwa, wiesz? W lipcu ciągle najważniejsze są fontanny i lody — stwierdza Agata, 40-letnia pracowniczka korporacji i matka dwójki dzieci.

"To nie jest filozofia"

Wysokie temperatury w zdecydowanie większym stopniu dają się we znaki starszym ludziom. To dla nich mogą być naprawdę niebezpieczne. Jednak dla emerytów, z którymi rozmawiałam, obecne upały, wydawały się niczym z perspektywy lat.

Jak przetrwać upały? Normalnie. Ja nie widzę, proszę pani, żadnego problemu. Teraz każdy ma klimatyzację, wiatrak i jeszcze nie wiadomo co, no to chyba nie powinien narzekać. Kiedyś żadnych klimatyzacji nie było, a jakoś wytrzymaliśmy. Trzeba się nie ubierać w plastik i zakrywać głowę. To nie jest filozofia

— mówi 82-letnia pani Basia.

Dodaje: — Teraz wszędzie trąbią, żeby pić dużo wody. Jak byłam młoda, to w lecie piliśmy zsiadłe mleko. To nam zupełnie wystarczało. Nic tak dobrze nie smakuje, jak kefir i świeże ziemniaki w lipcu. Jakaś lemoniada z lodem to się, za przeproszeniem, nie umywa.

Najstarszym spośród moich rozmówców to właśnie perspektywa lat daje dystans do wysokich temperatur.

— Wie pani, kiedyś to ludzie może nie stawiali sobie w domu zimnego nawiewu, ale mieli za to porządne, grube ściany. Jak się nie żyło w bloku z tektury, tylko w porządnym budynku, to można było całe lato przesiedzieć w mieście i ani razu się nie spocić. Teraz to mi się zdaje, że jest gorzej. Moja wnuczka aż na studia wozi ze sobą wiatrak. Mówi, że inaczej by nie wytrzymała — słyszę od 68-letniego pana Adama, dziadka dwóch studentek.

Sposobów na upał jest tak wiele, jak stosunków do lata. Niektórzy nie cierpią tego okresu, inni natomiast cały rok spędzają w oczekiwaniu na ciepłe miesiące.

— Wszyscy narzekają na upały w mieście, a ja tego nie rozumiem. Myślę, że tu jest właśnie wtedy najpiękniej, od maja do sierpnia. Lato to mój ulubiony czas w roku i uwielbiam spędzać je w domu. Ludzie są rozluźnieni, wszystkie kawiarniane ogródki otwarte i w końcu nie jest tak szaro, jak przez resztę roku. W niektórych miejscach są nawet łąki kwietne. No więc na pytanie: jak przetrwać wysokie temperatury w mieście, ja odpowiadam, że nie ma nic strasznego, by od razu trzeba było to "przetrwać". To jest najlepszy okres, a w wolnym czasie trzeba z niego korzystać. Chodzić na spacery, na koncerty i różne otwarte wydarzenia, których w wakacje jest mnóstwo. Nie zamierzam w zimie narzekać na chłód, a w lecie na słońce — twierdzi Kasia, 24-letnia studentka prawa.