Kup subskrypcję
Zaloguj się

Tomasz Szmydt miał dostęp do wrażliwych danych. "Z dwóch źródeł"

Wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha zdradził w poniedziałek, że analiza orzeczeń Tomasza Szmydta jest już w toku i jest przedmiotem badania przez służby specjalne. Polityk ujawnił również, że były sędzia miał dostęp do wrażliwych informacji z dwóch źródeł: ze spraw w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym i z działalności w tzw. aferze hejterskiej.

Tomasz Szmydt podczas posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości w kwietniu 2022 r.
Tomasz Szmydt podczas posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości w kwietniu 2022 r. | Foto: Wojciech Olkusnik/East News / East News

Szmydt, poszukiwany listem gończym, zbiegł na Białoruś. — Prokuratura bada jego działalność pod kątem działalności szpiegowskiej, czyli przestępstwa z artykułu 130 par. 2 Kodeksu karnego — powiedział Myrcha w wywiadzie dla TVN24.

Wiceszef MS zaznaczył, że Szmydt miał dostęp do informacji niejawnych jako sędzia w WSA. — Ten wydział, w którym pracował w ostatnich latach, jest wydziałem, w którym rozstrzygane są sprawy wyjątkowo wrażliwe dla bezpieczeństwa państwa — dodał Myrcha.

Zobacz także: Tomasz Szmydt chce podwójnego obywatelstwa: polskiego i białoruskiego

Myrcha podkreślił, że Szmydt miał dostęp do wrażliwych informacji z dwóch kluczowych źródeł. Po pierwsze, związanych z jego pracą w WSA, a po drugie, z jego zaangażowaniem w aferę hejterską oraz pracą w ministerstwie i w Biurze Prawnym Krajowej Rady Sądownictwa — zaznaczył wiceminister

O co chodzi w sprawie Szmydta

Sprawa Szmydta stała się publiczna, gdy pojawił się na propagandowej konferencji prasowej w Mińsku na Białorusi. Białoruska agencja prasowa BiełTA poinformowała, że Szmydt poprosił władze Białorusi o "opiekę i ochronę". Sąd Dyscyplinarny przy NSA 9 maja uchylił immunitet sędziego, zezwolił na jego zatrzymanie i zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztowania oraz zawiesił go w czynnościach.

Zobacz także: Tomasz Szmydt, czyli rozwodnik, bez majątku, z karą za nękanie dziennikarki. Wiemy, od kiedy dostaje tajne sprawy