Kup subskrypcję
Zaloguj się

Seria pożarów w Polsce to nie wszystko. Oto ostatnie dziwne podpalenia i wybuchy [LISTA]

W ciągu jednej doby wybuchło w Polsce kilka dużych pożarów — spłonęło m.in. wielkie centrum handlowe Marywilska 44. Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego przyznaje, że budzą one podejrzenia i mogą być częścią wojny kognitywnej. Spojrzeliśmy na sprawę w nieco szerszym kontekście. Niejasnych podpaleń i wybuchów było w Europie czy USA ostatnio bardzo dużo. Oto te największe i najbardziej niebezpieczne z punktu widzenia Zachodu.

Zniszczona przez pożar hala przy ul. Marywilskiej w Warszawie
Zniszczona przez pożar hala przy ul. Marywilskiej w Warszawie | Foto: MARCIN BANASZKIEWICZ / FotoNews / Forum / Forum Polska Agencja Fotografów

Eksplozja w wielkiej fabryce zbrojeniowej

W połowie kwietnia doszło do wybuchu w walijskim zakładzie BAE Systems — a to największa firma zbrojeniowa w Wielkiej Brytanii. Na temat eksplozji w miejscowości Glascoed publicznie nie wiadomo zbyt wiele. Przekazano natomiast, że nikt z 500-osobowej załogi zakładu nie potrzebował leczenia w szpitalu.

Pożar w fabryce amunicji w USA

Również w połowie kwietnia wybuchł pożar w fabryce amunicji w Scranton w Pensylwanii w USA. Media podawały, że w tym zakładzie mogą powstawać pociski, które potem trafiają do Ukrainy.

Nagranie z pożaru w fabryce.

Majowy pożar w Berlinie

3 maja nad stolicą Niemiec unosiły się gigantyczne kłęby dymu, a służby ostrzegały mieszkańców, by nie otwierać okien. Płonęły wówczas chemikalia w fabryce firmy Diehl. To duży koncern, który specjalizuje się w obróbce metali.

Niemieckie media podawały, że fabryka, która płonęła w maju, nie współpracowała bezpośrednio z przemysłem zbrojeniowym. Niemniej nie jest tajemnicą, że sama firma Diehl produkuje podzespoły uzbrojenia, które potem m.in. trafia do Ukrainy. Sam szef firmy był natomiast niedawno z wizytą w Ukrainie.

Nagranie z pożaru w Berlinie.

Zagłuszenia w rejonie bałtyckim

W całej wschodniej części Europy występują ostatnio zakłócenia sygnałów GPS. Sytuacja jest najtrudniejsza zwłaszcza nad Morzem Bałtyckim. W marcu zagłuszono na przykład sygnały, gdy brytyjski minister obrony Grant Shapps wracał samolotem z Polski do swojego kraju. Tu akurat mało kto ma wątpliwości, że była to sprawka służb z Rosji.

Zagłuszanie sygnałów w regionie jest też coraz większym problemem gospodarczym. Narodowe linie lotnicze Finlandii Finnair zawiesiły niedawno temu loty do Tartu w Estonii. Problem nad Morzem Bałtyckim wynika "najprawdopodobniej" z rosyjskich działań przeciwko ukraińskim dronom — poinformowała Traficom, fińska agencja transportu i komunikacji.

Czytaj też: Cyberwojna już trwa. Co grozi Polsce i jak się chronić? "Obserwujemy nasilenie działań o charakterze hybrydowym"

Seria ataków na niemieckich polityków

Niemcy długo były uważane za wyjątkowo stabilną demokrację. W ten wizerunek uderza jednak niedawna seria ataków na polityków — w tym tych z czołówek gazet. Ostatnio lekko ranna po ataku została Franziska Giffey, była burmistrzyni Berlina.

Do napaści dochodzi na polityków różnych ugrupowań — w tym na przedstawicieli prawicowej i prorosyjskiej AfD. Służby z Niemiec na razie tłumaczą to więc po prostu ekstremizmem i coraz większymi emocjami w polityce. A o "rosyjskim śladzie" przy pobiciach na razie nikt głośno nie mówi.

Trudno natomiast taki ślad wykluczyć. W grudniu zeszłego roku wybito szyby i włamano się do prywatnego auta estońskiego ministra spraw wewnętrznych Lauri Laanemetsa. Estońskie służby wskazywały, że stoją za tym ludzie Kremla.

Ataki na kolej czy na strony internetowe to już codzienność

Witryny internetowe europejskich firm czy instytucji są atakowane niemal codziennie. Zwłaszcza polscy eksperci od bezpieczeństwa w sieci mają tu pełne ręce roboty. Do wielu ataków wprost przyznają się grupy powiązane z Rosją.

Atakowane są nie tylko sieci internetowe, ale też kolejowe. Czeski minister transportu Martin Kupka mówił ostatnio w "Financial Times", że "Rosja podjęła tysiące prób ingerencji w europejskie sieci kolejowe". Do serii takich wykolejeń doszło zresztą niedawno temu w Szwecji. Jak wskazał Martin Kupka, Kremlowi chodzi o "destabilizację Unii Europejskiej i sabotaż infrastruktury krytycznej".

Ciągle dochodzi też do forsowania naszej wschodniej granicy przez uchodźców, których ściąga białoruski reżim. Ostatnio do Polski chciała się w ten sposób przedostać grupa 140 osób.

Czy to wszystko to już wojna hybrydowa?

W tym kontekście obawy musi budzić ostatnia seria pożarów w Polsce. Poprosiliśmy ABW o komentarz w tej sprawie, na razie czekamy na odpowiedzi.

Szef BBN Jacek Siewiera przyznał w rozmowie z TVN24, że sytuacja może wzbudzać zaniepokojenie.

Na pytanie, czy jest to akt terroru, sabotażu czy tylko niefortunnych dowcipów Siewiera odpowiedział, że może to być element wojny kognitywnej. — To, że nie wiemy, czy mamy do czynienia z naturalnym biegiem spraw, czy z inspiracją służb, np. w sieciach społecznościowych, jest elementem wojny kognitywnej — wyjaśnił.

Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo

Siewiera przypomniał, że rocznie straż pożarna wykonuje pół miliona interwencji, z czego 20 proc. to pożary. Zaznaczył, że wystarczy kilka pożarów inspirowanych przez służby specjalne, aby społeczeństwo zaczęło podejrzewać każde zdarzenie ognia o bycie potencjalnym efektem działania służb.

— 100 tys. pożarów tylko na terytorium Polski rocznie to jest 300 pożarów dziennie. Wystarczy, że dwa będą inspirowane w odpowiednio dużej skali służbami specjalnymi, a zaczniemy się rozglądać w koło za każdym razem i każdy pożar będziemy podejrzewać jako potencjalny efekt działania służb – wskazał szef BBN.

Niemniej "Financial Times" podał ostatnio, że europejskie agencje wywiadowcze ostrzegają swoje rządy, że Rosja planuje "brutalne akty sabotażu na całym kontynencie".

Mają być one według "FT" przygotowywane zarówno bezpośrednio przez rosyjskie służby, jak i za pomocą pośredników, "bez widocznej obawy o spowodowanie ofiar śmiertelnych wśród ludności cywilnej".

Zobacz także: Zamachy bombowe i podpalenia. Wywiady państw ostrzegają przed Rosją

Rozmówcy "FT" wskazywali, że nadszedł czas, aby "podnieść świadomość i skupić się" na zagrożeniu rosyjską przemocą na europejskiej ziemi.

Są natomiast ataki, które udało się powstrzymać. W kwietniu niemieckie służby poinformowały o zatrzymaniu w Bawarii dwóch osób, które miały planować ataki na amerykańskie bazy. Byli to Niemcy pochodzenia rosyjskiego. Mieli być powiązani z kremlowskimi służbami, a celem ataku miało być "podważenie wsparcia wojskowego udzielonego przez Niemcy Ukrainie".

Zobacz także: Tyle trzeba wydać na "plecak przetrwania"

Autor: Mateusz Madejski, dziennikarz Business Insider Polska