Kup subskrypcję
Zaloguj się

Kolejny zgrzyt w amerykańskiej gospodarce. To może nie spodobać się rynkom

Inwestorzy liczyli, że wreszcie przełamana zostanie tegoroczna seria negatywnych rozczarowań pod względem tempa dezinflacji w USA. Opublikowane we wtorek dane o inflacji producenckiej spowodowały jednak kolejny zawód. To kiepskie wieści na dzień przed ujawnieniem wyczekiwanych danych o inflacji konsumenckiej w największej gospodarce świata.

Manhattan, Nowy Jork, USA.
Manhattan, Nowy Jork, USA. | Foto: Anton_Ivanov / Shutterstock

Inflacja PPI (tzw. inflacja producencka) w kwietniu 2024 r. w USA wzrosła do 2,2 proc. rok do roku z 1,8 proc. w marcu (rewizja w dół z 2,1 proc.). To odczyt zgodny z prognozami. Bazowa inflacja PPI (powstaje poprzez wyłączenie cen produktów żywnościowych oraz energii i paliw) przyśpieszyła do 2,4 proc. rok do roku z 2,1 proc. w poprzednim miesiącu (korekta w dół z 2,4 proc.), co jest odczytem zgodnym z oczekiwaniami.

Niestety negatywnie rozczarowały miesięczne dynamiki. Główny wskaźnik PPI przyśpieszył do 0,5 proc. wobec prognozowanych 0,3 proc. W marcu była w tym zakresie deflacja (czyli wskaźnik po rewizji wyniósł -0,1 proc., pierwotnie wskazywano na wzrost cen o 0,2 proc.). W przypadku bazowej inflacji PPI negatywne zaskoczenie jest jeszcze większe, wskaźnik przyśpieszył w kwietniu do 0,5 proc. wobec prognozowanych 0,2 proc. (w marcu również było -0,1 proc. po rewizji z 0,2 proc.).

Pierwsza reakcja rynku na wtorkowe dane nie była jednoznaczna i oczywista. Kurs EUR/USD wrócił do wzrostu, po publikacji zyskiwał 0,15 proc., więc euro się umacniało. To może być nieco sprzeczne z intuicją, ponieważ zwykle dane wskazujące na większą presję inflacyjną w USA wpływały na umocnienie dolara (efekt oczekiwania, że stopy procentowe Fed pozostaną wysoko przez dłuższy czas). Na słabym dolarze korzystał złoty: kurs USD/PLN spadał o 0,5 proc. i za amerykańską walutę płacono 3,9517 zł. Także wzrost rentowności amerykańskich obligacji był tylko nieznaczny i chwilowy.

Jednak na rynku akcji negatywna reakcja była wyraźna: kontrakty terminowe na indeksy giełdowe w USA zaczęły świecić na czerwono. Także na europejskich parkietach doszło do pogorszenia nastrojów.

Inflacja producencka (PPI, producer price index, ceny produkcji sprzedanej przemysłu), czyli dynamika cen, jakie otrzymują za swoje wyroby producenci, to istotny wskaźnik mówiący, czy na etapie produkcji pojawiła się presja inflacyjna i czy firmom udaje się przerzucać rosnące koszty na odbiorców towarów. A to może wpływać później na wzrost cen w detalu, a więc najbaczniej obserwowany wskaźnik inflacji konsumenckiej CPI.

Wskaźnik PPI pokazuje z wyprzedzeniem paru miesięcy, co może dziać się z inflacją konsumencką. Jeśli rośnie, należy spodziewać się wzrostu cen w detalu, a więc także kluczowego dla konsumentów wskaźnika CPI. Historyczne dane sugerują, że zmiany wskaźnika PPI wyprzedzały dynamikę cen konsumpcyjnych o około jeden kwartał. Dlatego można spodziewać się, że skoro inflacja PPI wyraźnie spada, to także wskaźnik CPI powinien się obniżać. O ile tylko nie przeszkodzi w tym inflacja cen usług konsumpcyjnych.

– Kiedy spojrzymy na ceny hurtowe, które ponownie wzrosły w kwietniu, wyprzedzając oczekiwania o 0,2 pkt proc., znajdziemy się w scenariuszu, w którym Fed po prostu nie jest gotowy na obniżki stóp procentowych – powiedział Phil Blancato, dyrektor generalny Ladenburg Thalmann Asset Management.

Jednak ekonomiści mBanku uspokajają. "Inflacja PPI w kwietniu zaskoczyła wyższymi wartościami, ale to tylko pozory. Wyższa od konsensusu wartość za poprzedni miesiąc wynika z rewizji w dół danych marcowych. Miary rozpędu cen producentów pozostają na poziomach zbliżonych do tych sprzed pandemii" — napisali na portalu X.

Jeszcze we wtorek o godz. 16.00 rozpocznie się wystąpienie prezesa Rezerwy Federalnej, czyli Jerome'a Powella. W środę o godz. 14.30 poznamy wyczekiwane przez rynek dane o inflacji konsumenckiej (CPI) w USA. Według prognoz wskaźnik w kwietniu 2024 r. mógł spaść do 3,4 proc. rok do roku z 3,5 proc. w marcu. Byłby to pierwszy spadek od stycznia. Z kolei inflacja bazowa mogła zmniejszyć się do 3,6 proc. rok do roku z 3,8 proc. w marcu.

Bardziej istotna jest jednak bieżąca presja inflacyjna, widoczna w miesięcznych dynamikach. W przypadku głównego wskaźnika CPI spodziewana jest stabilizacja w kwietniu na poziomie 0,4 proc., czyli na wciąż podwyższonym pułapie. W zakresie inflacji bazowej oczekiwany jest spadek dynamiki do 0,3 proc. z 0,4 proc. w marcu. Byłby to pierwszy spadek od października 2023 r., dając promyk nadziei, że presja cenowa zacznie ponownie słabnąć.

Mimo wyhamowania wzrostów inflacja wciąż niepokoi członków amerykańskiej Rezerwy Federalnej, którzy chcą zobaczyć mocniejsze dowody słabnącej presji inflacyjnej, zanim zdecydują się na łagodzenie polityki pieniężnej. Na początku miesiąca rynki odetchnęły z ulgą gdy przewodniczący Fed Jerome Powell zasygnalizował, że bank centralny nadal zamierza obniżyć stopy procentowe, a najnowszy raport o zatrudnieniu w USA wykazał oznaki ochłodzenia na rynku pracy. Ewentualny, wyższy od oczekiwań odczyt inflacji może ponownie wzbudzić wątpliwości wśród inwestorów co do pierwszej obniżki stóp procentowych przez Fed, zwiększając zmienność na rynku.

| tradingeconomics

Ekonomiści wskazują, że mocniejszym spadkom inflacji w USA nie sprzyja siła amerykańskiego konsumenta, którą pokazały dane o sprzedaży detalicznej za luty i marzec. Wskazują oni jednak, że sprzedaż detaliczna w kwietniu powinna być nieco słabsza, dane w tym zakresie poznamy również w środę.

Fed ostatni raz zmienił koszt pieniądza w lipcu 2023 r. (była to podwyżka) i od tego czasu trzyma stopy w przedziale 5,25-5,50 proc., najwyższym od 2001 r. Podobną decyzję podjął na posiedzeniu kończącym się w środę 1 maja. W rozpoczętym w marcu 2022 r. cyklu zacieśnienia polityki pieniężnej podniósł stopy łącznie o 5,25 pkt proc.

W tym roku rynek, z powodu rozczarowań w zakresie dezinflacji, musiał tonować oczekiwania dotyczące rozpoczęcia obniżek stóp w USA. O ile na początku roku spodziewano się pięć-sześć cięć w rym roku łącznie o 1,25-1,50 pkt proc., to teraz możliwe zdaniem inwestorów są ledwie dwie obniżki po 0,25 pkt proc. każda.