Polski gigant odzieżowy wycofał się z Rosji. Ale jego ubrania wciąż tam są
LPP, właściciel sklepów Reserved, Cropp czy House wycofał się z Rosji, ale ubrania tej firmy wciąż dostępne są w tamtejszych sklepach. To nie tylko odzież zalegająca od miesięcy w rosyjskich magazynach, lecz także nowa, dostarczana bezpośrednio z fabryk polskiej spółki. Materiały internautów pokazujące sprzedaż ubrań mają udowodnić, że Zachód wcale nie jest taki kategoryczny w izolacji Moskwy, jak oficjalnie twierdzi. Spytaliśmy polską spółkę, dlaczego jej produkty wciąż są sprzedawane w kraju, który zaatakował Ukrainę.
- LPP sprzedało swoje sklepy nieujawnionemu z nazwy chińskiemu konsorcjum
- Mimo tego w sklepach wciąż są ubrania z metkami marek firmy. Okazuje się, że pochodzą nie tylko z rosyjskich magazynów, ale są wciąż dostarczane z fabryk
- Spółka tłumaczy, że wycofała się z Rosji, ale nie może sobie pozwolić na całkowitą rezygnację z podjętych wcześniej zobowiązań
- To sprawia, że ubrania LPP będą jeszcze do kupienia w Rosji przez co najmniej kilkanaście miesięcy. A pod pewnymi warunkami nawet dłużej. Na korzyść Chińczyków działa wspierające podróbki rosyjskie państwo, a także jedno z zabezpieczeń wynikające z umowy
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
Zaraz po wybuchu wojny polska spółka zdecydowała się najpierw na wstrzymanie swojej działalności w Rosji, a następnie na sprzedaż biznesu Chińczykom. Nieujawnione z nazwy konsorcjum kupiło aktywa za 324 mln zł, a płatność została rozłożona na cztery kolejne lata.
W ten sposób dotychczasowe sklepy Reserved przekształciły się w Re, a Cropp działa jako Cr.
Polska firma zastrzega, że nie ma z nimi nic wspólnego – co więcej zastrzegła swoje prawa do własnych znaków towarowych. Mimo tego istniejąca w Rosji sieć stała się jednym z bohaterów filmów mających ośmieszyć exodus zachodnich marek z kraju i przedstawić go jako fikcyjny. Na jednym z materiałów, pokazywana jest odzież obrandowana metkami Reserved, którą wypełnione są sklepy Re.
Film w ponad miesiąc zdobył 1,1 mln wyświetleń, LPP poświęcony jest fragment w piątej minucie materiału.
Wydawać się mogło, że to ubrania pochodzące wyłącznie z rosyjskich magazynów, ulokowane tam jeszcze przed wybuchem wojny. Okazuje się jednak, że do rosyjskich sklepów wciąż trafiają ubrania z fabryk LPP.
— Na mocy podpisanej umowy kupujący nabył prawo do sprzedaży wszystkich towarów przeznaczonych na rynek rosyjski. Transakcja objęła więc produkty znajdujące się w momencie zawarcia umowy sprzedaży spółki w magazynach oraz sklepach stacjonarnych, zlokalizowanych w Rosji, jak również te, które były przewidziane, zamówione czy już wyprodukowane na potrzeby rynku rosyjskiego – przyznaje firma w przesłanej nam odpowiedzi.
Czytaj także: Wielki koncern za jeden rubel? Czemu nie. W Rosji trwa wielka wyprzedaż zachodniego majątku
Do Rosji wciąż przyjeżdżają ubrania z LPP
LPP zdecydowało się na taki krok, bo jak wskazuje, całkowite zerwanie z Rosją byłoby bardzo kosztowne. Zwłaszcza że spółka rozwijała się tam bardzo szybko i miała ambitne plany dotyczące dalszej ekspansji. Sprzedaż w Rosji stanowiła 19,2 proc. przychodów grupy za sezon 2021/22.
— Wybuch wojny w Ukrainie zastał nas w momencie dynamicznego wzrostu rosyjskiej spółki. Mieliśmy wiele planów, zakontraktowanych projektów, potwierdzonych i zaplanowanych zamówień na co najmniej kilkanaście miesięcy do przodu, które w świetle podjętych zobowiązań kontraktowych musimy odebrać z fabryk. Dlatego do dziś w sklepach chińskiego konsorcjum, które zakupiło nasz rosyjski biznes, znaleźć można towar z naszymi metkami transportowany bezpośrednio z fabryk – wskazuje firma.
Dostawy długo nie znikną
Towar będzie dostarczany na pewno dłużej niż rok. "Realizacja postanowień zawartej transakcji jest rozłożona w czasie i może potrwać co najmniej kilkanaście miesięcy" – wskazuje firma.
Dlaczego tak długo? Powodem była pandemia i zamieszanie na rynku, które wymusiło kontraktowanie z góry dużych ilości, by zabezpieczyć dostawy.
"Okres pandemii i problem z brakiem stabilności łańcuchów dostaw, przy tym znaczne wydłużenie czasu transportu towarów od producentów i spadek terminowości transportu morskiego — z blisko 70 proc. aż do poziomu zaledwie 30 proc. sprawił, że już ponad rok temu zmuszeni byliśmy zmienić harmonogram projektowania i składania zamówień, aby mieć pewność, że nasz towar dotrze na czas do naszych sklepów" — twierdzi firma.
Nie tylko dostawy
Złą wiadomością dla LPP może być fakt, że nawet ustanie dostaw nie będzie gwarantowało, że logo marek firmy zniknie ze sklepów. W obecnych realiach i antyzachodniej polityce Rosji respektowanie praw własności intelektualnej w tym państwie jest raczej iluzoryczne. W internecie roi się od zdjęć i filmików prezentujących nowo otwarte "podróbki" znanych zachodnich marek. W wielu przypadkach nawet nie zmienia się poprzedniego logo. W pesymistycznym scenariuszu podobnie może się stać z ubraniami od LPP. Firma sama przyznaje, że dochodzenie swoich praw w Rosji jest teraz praktycznie niemożliwe, zwłaszcza że organy państwa przyzwalają na podobne praktyki.
"W obliczu nowej rosyjskiej legislacji, podważającej normy wynikające z prawa i zwyczajów międzynarodowych, ochrona prawa własności intelektualnej i patentów na terytorium Rosji, stała się iluzoryczna. Należy liczyć się, że po zakończeniu wyprzedaży całego towaru, który był elementem transakcji sprzedaży naszej spółki ReTrading, nowy właściciel, działając w zgodzie z prawem rosyjskim zaprzeczającym normom powszechnie nam znanym, może dopuszczać się korzystania z naszej własności intelektualnej" – ocenia firma.
Powrót do Rosji możliwy, choć wbrew woli
Choć LPP zastrzega, że z Rosji wyszło ostatecznie i nie ma zamiaru tam wracać, to niewykluczone, że pojawi się znowu. A właściwie będzie do tego zmuszone. Jak opisywała "Rzeczpospolita", chiński nabywca może bowiem zmusić spółkę, by odkupiła sklepy, jeśli okażą się nieopłacalne. Ma na to czas do 2026 r.