Instytut Nowej Europy zauważa nawet, że większa reprezentacja partii prawicowych w europarlamencie może zahamować proces reform instytucjonalnych UE, które zdaniem autorów raportu sporządzonego przez Europejską Radę Spraw Zagranicznych (ang. ECFR) są niezbędne dla dalszego procesu jej rozszerzania. — Ze względu na inny stosunek do zagadnień takich jak rządy prawa czy imigracja. Zmiany w układzie sił parlamentarnych będą miały bezpośredni wpływ na charakter polityki unijnej — uważają eksperci INE. — Jak zauważają analitycy z ECFR ugrupowania należące do parlamentarnej grupy EPL Tożsamość i Demokracja oraz partii Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, wraz z niektórymi bardziej narodowymi partiami należącymi do EPL, mogą bardziej wspierać swobodę państw członkowskich w zakresie polityki fiskalnej czy regulacyjnej — dodają.
Czytaj też: „Strefa euro jest jak gospodarcze NATO”. Ale brak kierunku na euro to prosta droga do polexitu
Kto stanie na czele Komisji Europejskiej?
Oczywiście wiele też będzie zależało od tego, kto stanie na czele Komisji Europejskiej. Portal Politico pokusił się o przygotowanie listy nazwisk na to stanowisko. Znalazł się na niej prezydent Rumunii – Klaus Iohannis oraz premier Chorwacji, Andrej Plenkowić. Podkreślił przy tym, że Johannis jest ulubieńcem europejskich przywódców za swoją prozachodnią i proeuropejską postawę po ataku Rosji na Ukrainę, a także zachowanie zasady jednolitego rynku UE i nienarzucanie sankcji na ukraińskie zboże. Może to być więc poważny kandydat do objęcia schedy po Ursuli von der Leyen (zakładając, że nie pozostanie ona przewodniczącą KE w nowym europarlamencie).
Politico przedstawia też kandydatury z tzw. starej unii: Mario Draghi (były premier Włoch i przewodniczący EBC), Roberta Metsola (przewodnicząca PE), Christine Lagarde (przewodnicząca EBC) i Thierry Breton (Europejski Komisarz ds. Rynku Wewnętrznego i Usług), przy czym w tym zestawieniu największe szanse miałaby dotychczasowa przewodnicząca.
Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego uważa, jednak że w tej sytuacji — gdyby dotychczasowa szefowa KE pozostała na swoim stanowisku — miałaby wprawdzie większość, ale mniej stabilną. W tej sytuacji musiałaby szukać poparcia innych partii, a zważywszy na częsty brak zgodności w ramach większości, zmuszona byłaby iść na ustępstwa wobec nich.
Wybory europejskie, a sprawa polska
— Dla Polski kluczowe pytanie to „jak nowa KE zamierza pogodzić dwa trudne priorytety?”: z jednej kontynuację zielonej rewolucji, z drugiej wzmocnienie potencjału militarnego Europy, gdzie wąskim gardłem jest bardzo niska produkcja stali, której problemem są wysokie koszty emisji — pyta ekonomista ING. - Pogodzenie zielonych celów, które gorąco może wspierać czwarty potencjalny partner tj. Zieloni i odbudowa zdolności produkcyjnych sektora obronnego to wielkie wyzwanie, które wydaje się jeszcze istotniejszym po opublikowaniu wyniku wyborów europejskich — dodaje.
Marcin Mrowiec, główny ekonomista Grant Thornton podkreśla, że wybory do PE wydają się uruchamiać proces szukania nowej równowagi w polityce EU. — Wybory we Francji zmienią tamtejszy krajobraz polityczny, w Niemczech też może dojść do poważnych przewartościowań — myślę, że to szansa dla Polski, aby na nowo zaistnieć w polityce europejskiej jako siła stabilizująca, głos rozsądku w wielu kwestiach — sądzi ekspert. — Dynamika zmian oznaczać może wiele nowych otwarć — ważne, abyśmy jako kraj byli do tego przygotowani, mieli swoje propozycje. Być może będziemy w stanie grać w wyższej lidze rozgrywek europejskich względem tej ligi, w której byliśmy w niedawnej przeszłości — dodaje.
Tym samym traktuje wybory jako szansę do wykorzystania na arenie międzynarodowej, ponieważ tak naprawdę dla polskiej rzeczywistości wynik wyborów niewiele zmienia poza tym, wraz z rozstrzygnięciem wyników wyborów do PE kończy się sezon wyborczy w Polsce. — Ja wiążę z tym nadzieję, że politycy wrócą do podejmowania decyzji ważnych dla kraju, nie musząc robić kolejnej kampanii wyborczej — oraz podejmując decyzje dobre dla kraju, nawet jeśli wywoła to niezadowolenie jakiejś grupy interesu — wyjaśnia ekonomista. — W tym kontekście mam nadzieję na jasny przekaz rządu odnośnie planu jego działań oraz programu gospodarczego — dodaje.
Polska potrzebuje strategii
Mrowiec podkreśla, że polski rząd został uformowany już kilka miesięcy temu, a wciąż można odnieść wrażenie, że równocześnie realizowane jest kilka, nieprzystających do siebie wizji: z jednej strony sygnały ograniczania deficytu i porządkowania finansów publicznych płynące z MF, a z drugiej strony pomysły na czterodniowy tydzień pracy, dalszy znaczący wzrost płacy minimalnej — i inne, prowadzące do zwiększenia obciążeń i przedsiębiorców i finansów publicznych.
— Mam nadzieję, że po wyborach do PE nastąpi uporządkowanie tak przekazu, jak i działań rządu — mówi Marcin Mrowiec. - W szerszej perspektywie w badaniach przedsiębiorcy wciąż wskazują na niepewność dotyczącą regulacji jako jedną z najważniejszych barier powstrzymujących ich przed inwestowaniem. Jeśli obecny rząd planuje rządzić całą kadencję, to powinno mu zależeć na uspokojeniu frontu regulacyjnego, tak aby wzrost gospodarczy był trwały — dodaje.
Eksperci zaznaczają, że w najbliższym roku czy dwóch wzrost gospodarczy będzie silnie napędzany konsumpcją – ale w perspektywie trzech czy czterech lat konieczne jest zwiększenie inwestycji, tak aby wzrost był trwały i bezinflacyjny. W ocenie ekonomisty Grant Thornton to uspokojenie frontu powinno polegać na rzetelnych konsultacjach proponowanych ustaw, odpowiednio długim vacatio legis, niezwiększaniu obciążeń podatkowych ani regulacyjnych biznesu - tak aby przedsiębiorcy nabrali przekonania, że rzeczywiście są w nowej, uporządkowanej i znacznie bardziej przewidywalnej rzeczywistości gospodarczej. W sposób oczywisty nie sprzyja temu sytuacja za naszymi wschodnimi granicami – tym bardziej powinniśmy skupić się na tym, aby w ramach tego, na co mają wpływ rządzący, było jak najwięcej porządku i przewidywalności.
Czytaj też: CPK, czyli centralna polska kłótnia. „Można odnieść wrażenie, że w tle wszystkich planów, zapomniano o polskich pasażerach”
Mariusz Zielonka: zwycięstwo w eurowyborach to głównie prestiż
Z kolei Mariusz Zielonka, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan uważa, że poza prestiżowym zwycięstwem dla obecnie rządzącej partii w Polsce wynik wyborów nie ma wpływu na sytuację makroekonomiczną w kraju. — Większość zaufania inwestorów w Polsce zmieniła swoje nastawienie po wyborach parlamentarnych w październiku 2023 roku — przypomina ekonomista. — To co dają nam te wybory to potencjalnie bardziej spójną politykę i priorytety w ramach prezydencji polskiej w Radzie UE, choć i to nie będzie miało przełożenia na sytuację ekonomiczną w kraju — dodaje.
W jego ocenie pewne zawirowania, lecz tylko w sferze legislacyjnej, mogą nastąpić w resortach, których ministrowie lub wiceministrowie dostali się do europarlamentu, a prace nad projektami ustaw zostaną wstrzymane do momentu ich zastąpienia.
— To co dzieje się w innych krajach też nie będzie wpływało na sytuację, ponieważ sentyment na rynku europejskim i tak już jest mocno słaby — komentuje Mariusz Zielonka. — Wyniki wyborów do PE wskazują na zwiększenie się udziału nastrojów nacjonalistycznych oraz negacyjnych dla tzw. zielonych polityk. Nie widzę jednak możliwości do jakiegoś większego przestawienia torów prowadzonej polityki w Unii Europejskiej — dodaje.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo.
A jednak zmiany. Trzecia Droga i Nowa Lewica na rozdrożu?
O tym, że rezultaty wyborów do Parlamentu Europejskiego w Polsce zapewne spowodują szereg istotnych ruchów i zmian w sferze czystej polityki, w tym zmiany personalne w niektórych partiach oraz próby lepszego dostosowania programów tych partii do oczekiwań obywateli i potencjalnych wyborców, przekonany jest Witold Michałek, ekspert BCC ds. gospodarczych. W jego ocenie jednak środowiska gospodarcze nie spodziewają się większych zmian w polityce gospodarczej koalicyjnego rządu, pomimo znacznego osłabienia zarówno Trzeciej Drogi, jak i Nowej Lewicy, liczonego procentowym podziałem mandatów do PE.
— Zasadniczą barierą do wprowadzenia ewentualnych, istotnych zmian w polityce gospodarczej rządu jest fakt, że w obecnym parlamencie rządząca koalicja może utrzymać większość jedynie w oparciu o sumę mandatów wszystkich koalicjantów, uzyskaną w październiku ubiegłego roku oraz fakt, że podpisano umowę koalicyjną, w której zawarto większość celów politycznych, społecznych i gospodarczych na cztery lata oraz strukturę udziału koalicjantów w organach i instytucjach władzy — tłumaczy ekspert. — Tego wybory europejskie nie zmieniły i należy oczekiwać, że zapisy umowy będą realizowane, choć możliwe, że będą pewne odstępstwa.
Zastanawia się natomiast, czy większą siłę przetargową uzyska obecnie np. propozycja Koalicji Obywatelskiej dotycząca zreformowania składki zdrowotnej, przygotowana przez minister Izabelę Leszczynę i ministra Andrzeja Domańskiego, znacznie bardziej uwzględniająca potrzeby małych przedsiębiorców niż pomysły koalicjantów. Podobnie ze zmianą zasady podwyższania minimalnego wynagrodzenia, wynikającą z konieczności wdrożenia stosownej dyrektywy UE. Pracodawcy oczekują, że pomysły docelowego podwyższenia płacy minimalnej do wys. 60 proc. średniego wynagrodzenia przedstawione publicznie przez minister Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk nie będą przyjęte przez rząd ani w roku przyszłym ani w latach następnych.
Eurowybory a kurs złotego i Zielony Ład
— Na poziomie ogólnoeuropejskim wyniki wyborów do PE przyniosły w niektórych krajach istotne zawirowania polityczne, w wyniku czego już obecnie osłabił się kurs euro względem amerykańskiego dolara, co osłabiło także kurs złotego — zaznacza Witold Michałek. — Poważniejszych i długoterminowych korekt w polityce gospodarczej i społecznej UE należy oczekiwać m.in. w odniesieniu do wdrażania nowej polityki klimatycznej oraz polityki migracyjnej wskutek zwiększenia udziału w PE ugrupowań populistycznych, oraz prowadzących politykę nacjonalistyczną — dodaje.
Czytaj też: Polska powinna zmienić złotego na euro? Ekonomista nie ma wątpliwości
Uważa przy tym, że prawdopodobnie nie dojdzie do odrzucenia przyjętych już długookresowych polityk i regulacji, jednak wdrożenie pewnych elementów Zielonego Ładu będzie zapewne bardziej rozłożone w czasie i nie tak radykalne, a polityka wobec napływających fal migrantów będzie zaostrzona. Obie te zmiany będą miały w krótkim i dłuższym okresie zarówno pozytywny, jak i negatywny wpływ na gospodarkę i życie unijnych obywateli.
Tuż po ogłoszeniu ostatecznych wyników wyborów kurs euro i indeksy kilku europejskich giełd spadły — była to reakcja na dobre wyniki partii skrajnie prawicowych m.in. we Francji, gdzie rynki zszokowała wygrana Zjednoczenia Narodowego. Euro straciło do dolara 0,5 proc., a kurs waluty spadł do najniższego od miesiąca poziomu.
Dodatkowo na uspokojenie sytuacji nie wypłynęła decyzja prezydenta Emanuela Macron o rozwiązaniu parlamentu francuskiego i ogłoszeniu wcześniejszych wyborów.
Akcje największych francuskich banków BNP Paribas SA, Societe Generale SA i Credit Agricole straciły w poniedziałek ponad 5 proc.
Akcje ubezpieczyciela AXA spadły o 2,2 proc., a spółki zarządzającej aktywami Amundi o 2,1 proc. Oprócz banków traciły także spółki sektorów budowlanego i materiałowego.
Rentowność 10-letnich obligacji skarbowych Francji wzrosła o 5,5 punktu bazowego, do 3,170 proc. co wynika z obaw o stan finansów publicznych tego kraju.
Wzrosła także o 1 punkt bazowy rentowność niemieckich 10-letnich Bundów do 2,630 proc. Rentowność włoskich obligacji, która jest uważana za barometr ryzyka politycznego w strefie euro, wzrosła o 0,09 pkt proc. do 4,04 proc.