Aby w pełni wdrożyć pierwszy od czasów zimnej wojny plan obronny, NATO będzie potrzebowało od 35 do 50 dodatkowych brygad — powiedział agencji Reuters urzędnik wojskowy. Kalkulacje zostały przygotowane na rozpoczynający się w tym tygodniu szczyt sojuszu. Potrzeby rekrutacyjne nie są jednak jedynym problemem — brakuje również wsparcia logistycznego. Według innego źródła same Niemcy muszą czterokrotnie zwiększyć swoją obronę powietrzną.
W ostatnich miesiącach europejskie kraje regularnie rozmawiały o zwiększeniu rekrutacji wojskowej i możliwym powrocie poboru. Łotwa i Litwa wprowadziły obowiązkową służbę wojskową w latach 2023-2024. Szef brytyjskiego Sztabu Generalnego, gen. Patrick Sanders, wezwał do utworzenia w kraju "armii obywatelskiej".
W Niemczech omawiano różne sposoby uzupełniania armii, a teraz oczekuje się wdrożenia hybrydowego modelu rekrutacji podobnego do modelu szwedzkiego. Będzie on obejmował badanie wszystkich 18-letnich mężczyzn, z których — jak ma nadzieję niemieckie ministerstwo obrony — będzie można rekrutować ok. 40 tys. rocznie. Holandia zamierza wdrożyć podobny program.
Prezydenci Łotwy i Estonii zasugerowali, by kraje europejskie rozważyły wprowadzenie obowiązkowego poboru do wojska i specjalnego wkładu w wydatki na obronność, by zwiększyć je do poziomu z czasów zimnej wojny.
To nie jedyny problem
Pierwszy plan obronny NATO od czasu jego powstania został przyjęty rok temu na szczycie w Wilnie. Od tego momentu prowadzono obliczenia na temat, co dokładnie jest potrzebne do jego wdrożenia — zauważa Reuters. Jednym z wniosków jest to, że do odparcia ewentualnej rosyjskiej agresji potrzeba od 35 do 50 dodatkowych brygad. Jedna brygada może liczyć od 3 tys. do 7 tys. żołnierzy, więc zapotrzebowanie na nowych wojskowych może wynosić od 105 tys. do 350 tys.
Europejscy członkowie NATO posiadają 1,9 mln żołnierzy. Jednak w przypadku konfliktu jest mało prawdopodobne, aby kraje były w stanie wystawić więcej niż 300 tys. osób do walki, co w dodatku zajęłoby kilka miesięcy — wykazała niedawna analiza "Financial Times".
— W przypadku kryzysu powinniśmy być w stanie pokazać stronie rosyjskiej, że nie tylko polska armia stoi na jej drodze, ale że nadchodzi wsparcie — narzeka Camille Grand z Europejskiej Rady Stosunków Zagranicznych (ECFR).
Innym problemem wskazanym w obliczeniach jest brak silnego systemu obrony powietrznej w Europie. Przed wojną w Ukrainie uważano, że pociski rakietowe nie stanowią większego zagrożenia dla tzw. Starego Świata, ponieważ spodziewano się ich jedynie ze strony Iranu. Podczas zimnej wojny Niemcy posiadały 36 systemów Patriot. Obecnie w ich zapasach pozostało dziewięć sztuk (po tym, jak Berlin przekazał trzy Ukrainie). Według obliczeń NATO siła niemieckiego systemu obrony powietrznej powinna powrócić do poziomu z czasów konfrontacji z ZSRR.
Priorytety NATO
Innym europejskim krajom również brakuje środków obrony powietrznej. Oprócz Niemiec tylko Włochy i Rumunia zgodziły się ostatnio przekazać Ukrainie po jednym systemie. Kolejny jest montowany przez kraje europejskie z komponentów będących w ich posiadaniu.
Według ostatniego sondażu ECFR Europejczycy zdają sobie sprawę z ryzyka. Liczba osób, które uważają, że rosyjski atak na Europę jest prawdopodobny, zbliża się do 50 proc. Ale ludzie nie są zbyt chętni do zwiększania wydatków na obronę: pomysł ich zwiększenia popiera od 9 do 53 proc., podczas gdy 23 do 63 proc. jest temu przeciwnych.
NATO określiło "konkretne wymagania dotyczące wojsk i broni potrzebnych do obrony sojuszu" — powiedział agencji Reuters rzecznik organizacji.
Obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa, broń dalekiego zasięgu, logistyka i duże lądowe formacje manewrowe należą do priorytetów. NATO prawdopodobnie ustanowi ostrzejsze wymagania dotyczące zdolności wojskowych swoich członków.