Od wyborów samorządowych minęły już niemal trzy miesiące, a w sejmiku małopolskim, gdzie większość ma PiS, nadal nie udało się wybrać marszałka województwa. Pięć razy głosowania przegrał forsowany przez władze partii Łukasz Kmita. Jak opisaliśmy w Onecie, sprawa zaczęła destabilizować partię od środka. Jarosław Kaczyński przez telefon miał zagrozić politykom konsekwencjami w przypadku niewybrania marszałka z PiS.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

W sprawie pata trwającego w sejmiku małopolskim w programie "Gość Wydarzeń", emitowanym na antenie Polsat News, wypowiedział się Jacek Sasin. — Jest to coś nienormalnego. (...) Myślę, że brakuje niektórym osobom w tym sejmiku poczucia odpowiedzialności, o co tak naprawdę w tej całej sprawie chodzi. To jest element większej układanki — zaczął były minister aktywów państwowych.

Sasin o zdradzie w sejmiku małopolskim

— Dzisiaj głosowanie przeciwko kandydaturze Kmity na marszałka jest de facto wspieraniem wszystkich działań, które dążą do rozbicia PiS, zniszczenia opozycji, wprowadzenia monopartyjnego systemu, gdzie jeden człowiek, Donald Tusk, będzie decydował o wszystkim — dodał Sasin.

Były wicepremier podkreślił przy tym, że Kmita "nie każdemu się musi podobać". — Ja też nie wszystkich kocham w PiS. (...) Nie jesteśmy po to w jednej partii, żeby się kochać, lubić, przyjaźnić, spotykać towarzysko, tylko jesteśmy po to, żeby realizować pewien program dla Polski — powiedział.

Sasin stwierdził również, że osoby, które głosują przeciwko Kmicie, oraz jeden z radnych PiS, który zagłosował za kandydatem na marszałka sejmiku z PSL, nie powinni być na listach wyborczych partii. Skomentował także możliwość nowych wyborów, które będą musiały się odbyć, jeśli nie uda się wybrać marszałka do 9 lipca.

— Na pewno nie jest to dobre rozwiązanie. Ale oczywiście to lepsze rozwiązanie niż to, że ktoś zdradził. Wyborcy zostali zdradzeni, bo oni zdecydowali, że PiS to partia, która ma kontynuować misję, rządzić województwem — podsumował.