• Adam Bodnar na piątek rano zaprosił na pilne spotkanie prok. Janeczka. Rozmowa ma dotyczyć działań prokuratury w sprawie żołnierzy, którzy prowadzili interwencję wobec grupy migrantów na polsko-białoruskiej granicy
  • Janeczek poinformował, że w związku z działania Bodnara, zwrócił się o spotkanie do Andrzeja Dudy jako zwierzchnika polskiej armii
  • — Janeczek to najbardziej zaufany człowiek Ziobry, tak za pierwszych rządów PiS, jak i teraz. Jest pod szczególną ochroną — tak o Janeczku mówiła w listopadzie Onetowi prok. Katarzyna Kwiatkowska
  • Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu

Oświadczenie opublikowane zostało przez Niezależne Stowarzyszenie Prokuratorów "Ad vocem" na platformie X.

"W związku z dramatyczną sytuacją na granicy z Białorusią i działaniami ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego Adama Bodnara, których konsekwencje zwiększają zagrożenie bezpieczeństwa Polski, zwróciłem się do Prezydenta RP, Zwierzchnika Sił Zbrojnych Andrzeja Dudy o spotkanie" — napisał Janeczek.

Podkreślił, że jako zastępca Prokuratora Generalnego ds. wojskowych jest "zobowiązany do przedstawienia Prezydentowi obecnej, prawdziwej sytuacji w Prokuraturze Krajowej i poinformowania go o paraliżu nadzoru nad postępowaniami prokuratorskimi dotyczącymi polskich żołnierzy".

W czwartkowy poranek Janeczek wydał inne oświadczenie, które dotyczyło zatrzymania żołnierzy oddających strzały ostrzegawcze. Następnie zostało ono usunięte.

W czwartek przed południem poinformowano z kolei, że Adam Bodnar na piątek rano zaprosił na pilne spotkanie zastępcę prok. Janeczka. Rozmowa ma dotyczyć działań prokuratury w sprawie żołnierzy, którzy prowadzili interwencję wobec grupy migrantów na polsko-białoruskiej granicy.

Prokuratura reaguje na tekst Onetu

Chodzi o opisane przez Onet zdarzenie z udziałem polskich żołnierzy, które jest przedmiotem postępowania prowadzonego obecnie w VIII Wydziale ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

"Sprawa została zainicjowana informacją oraz nagraniami wideo przekazanymi przez Straż Graniczną Wydziałowi Żandarmerii Wojskowej w Białymstoku. Żandarmeria Wojskowa w oparciu o uzyskane materiały wdrożyła czynności w »niezbędnym zakresie« w trybie art. 308 par. 1 kpk" — podała rzeczniczka PG, informując, że do zatrzymania trzech żołnierzy i doprowadzenia ich do Działu ds. Wojskowych Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ doszło 29 marca. Decyzja o zatrzymaniu wyżej wymienionych żołnierzy — jak zaznaczyła — zapadła bez udziału prokuratora.

Prokurator Działu ds. Wojskowych tej jednostki zdecydował, po zapoznaniu się z materiałem dowodowym, o wszczęciu śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień. Zarzuty usłyszało dwóch żołnierzy. "Z przedstawionych dowodów, a w tym w szczególności z nagrania z kamer, przekazanego przez Straż Graniczną, wynika, że żołnierze podczas interwencji prowadzonej wobec migrantów próbujących nielegalnie przekroczyć granicę RP przekroczyli swoje uprawnienia poprzez oddanie w ich kierunku co najmniej kilku strzałów, narażając tym na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia" — głosił komunikat rzeczniczki.

"Z oględzin zabezpieczonego zapisu z kamer Straży Granicznej wynika również, że żołnierze oddający strzały nie znajdowali się w sytuacji zagrażającej ich życiu. Nie ustalono, aby na skutek oddanych strzałów ktoś odniósł obrażenia" — dodano w czwartkowym komunikacie prokuratury.

Decyzje prok. Janeczka

Prokuratura poinformowała, że "zastępca Dyrektora Departamentu ds. Wojskowych PK, uwzględniając przedmiot i charakter sprawy pismem z dnia 29 kwietnia 2024 r., informującym o przedmiocie prowadzonego postępowania, zwrócił się do Zastępcy PG Tomasza Janeczka z wnioskiem o objęcie tego postępowania przez Departament zwierzchnim nadzorem służbowym w celu zapewnienia efektywnego wykonywania zaplanowanych czynności procesowych oraz podejmowania trafnych decyzji merytorycznych". "Decyzją Zastępcy Prokuratora Generalnego Tomasza Janeczka z dnia 6 maja 2024 r. nadzór taki został ustanowiony" — podkreśliła.

"Z powodu blokady wprowadzonej przez ministra Bodnara nie otrzymałem przez ponad półtora miesiąca żadnej informacji o tym wydarzeniu. Nie wiedziałem ani o incydencie z oddaniem strzałów, ani o zatrzymaniu żołnierzy i skuciu ich kajdankami, ani o podjęciu w ich sprawie postępowania (...). Taka sytuacja to złamanie wielu przepisów prawa" — oświadczył natomiast prok. Janeczek.

Dodał, że dopiero 6 maja br. otrzymał ogólną informację o postawieniu dwóm żołnierzom "zarzutów nieuprawnionego oddania strzałów alarmowych". "Wydałem zgodę na objęcie tego postępowania nadzorem, co jest działaniem standardowym, ale do dziś nie otrzymałem żadnych materiałów z tego śledztwa, co wynika z izolowania mojej osoby w strukturach Prokuratury Krajowej na polecenie ministra Bodnara" — głosi oświadczenie.

Zaznaczył, że gdy w środę sprawę opisały media, to wydał polecenie niezwłocznego dostarczenia wszystkich akt tej sprawy. "Nadal ich nie otrzymałem. Za to wezwał mnie minister Bodnar, publicznie stwierdzając, że mam mu złożyć wyjaśnienia, bo jestem odpowiedzialny za sprawy wojskowe. W mojej opinii jest to działanie celowe, polityczne, będące próbą zrzucenia winy na inne osoby, bowiem waga tego skandalu, zaniedbań i chaosu wprowadzonego nieodpowiedzialnymi decyzjami ministra, jest największa w historii ostatniej dekady" — ocenił prok. Janeczek.

Kim jest Tomasz Janeczek? Nazywają go "najwierniejszym żołnierzem Ziobry"

— Janeczek to najbardziej zaufany człowiek Ziobry, tak za pierwszych rządów PiS, jak i teraz. Jest pod szczególną ochroną — tak o Janeczku mówiła w listopadzie Onetowi prok. Katarzyna Kwiatkowska, szefowa niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia (LSO).

Wtedy właśnie Tomasz Janeczek został powołany na stanowisko zastępcy prokuratora generalnego, którym ówcześnie był nominat Ziobry Dariusz Barski.

— O tym, że jest on pod szczególną ochroną, świadczyć mogą choćby podawane przez media informacje, że pan Janeczek dwukrotnie miał brać udział w zdarzeniach drogowych i ani razu nie został za to ukarany, ani nie wszczęto wobec niego postępowania dyscyplinarnego — podkreślała w listopadzie ub.r. prok. Kwiatkowska. — Wręcz przeciwnie, jedną ze spraw umorzono z powodu rzekomego niewykrycia sprawców, gdzie wszyscy wiedzieli, że sprawcą tego zdarzenia był właśnie szef katowickiej Prokuratury Regionalnej — opisywała.