Dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, którym od kwietnia kieruje prof. Rafał Wnuk, poinformowała o wprowadzonych już i planowanych zmianach na wystawie głównej, mających doprowadzić do przywrócenia jej stanu z 2017 r. Chodzi o miejsce prezentacji fotografii i portretów: rotmistrza Witolda Pileckiego, o. Maksymiliana Marii Kolbego i rodziny Ulmów.

Sprawę skomentował w Polsat News wicepremier i lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. — Dla nas to są bohaterowie, dla nas wszystkich w Polsce (...). Jak słucham tych, którzy mówią: "nic się nie stało, to jest tylko i wyłącznie powrót do wizji artystycznej", to ten powrót zabolał wielu z nas. (...) To jest po prostu przykre, co się wydarzyło — powiedział, dodając, że sąd w tej sprawie miał inne zdanie.

Wystawa w Muzeum II Wojny Światowej. O co chodzi w sprawie?

W 2020 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku oddalił 16 z 17 żądań autorów pierwotnej wystawy, w tym dotyczące m.in.: usunięcia z niej portretu o. Kolbego, portretu rotmistrza Pileckiego i zdjęcia rodziny Ulmów. Sąd uznał jednak, że wystawa i scenariusz są chronioną twórczością, a muzeum kierowane przez Nawrockiego naruszyło prawa autorów wystawy, i zasądził od MIIWŚ 10 tys. zł na rzecz Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Rok temu Sąd Apelacyjny w Warszawie potwierdził wyrok I instancji, nie nakazał jednak przywrócenia pierwotnego kształtu ekspozycji ze względu na to, że zmiany – zdaniem sądu – nie były zauważalne dla większości odbiorców.

"To nie jest apel. To jest moje oczekiwanie"

— Nie rozumiem, po co zabierać tę możliwość uszanowania tych trzech — nie tylko postaci, ale trzech wspaniałych, heroicznych postaw ludzi, którzy zasłużyli się dla naszej historii i nas łączą — dodał Kosiniak-Kamysz, zaznaczając, że oczekuje powrotu usuniętych plansz.

— Po prostu tego oczekuję. To nie jest apel. To jest moje oczekiwanie. To jest oczekiwanie mojego środowiska politycznego, to jest oczekiwanie wielu Polaków (...). Nie zgadzamy się na takie traktowanie naszych bohaterów — dodał.

Pytany o zapowiedzi muzealników, którzy zadeklarowali, że ekspozycja zostanie utrzymana w obecnym stanie, Kosiniak-Kamysz ocenił, iż "niegodnym jest sprawianie bólu i cierpienia tym, dla których to są niezwykle ważne postacie". — Zrozumiałbym, gdyby to była cała zmiana jakiejś koncepcji, w ogóle wszystkiego i godne umiejscowienie tych postaci w innej przestrzeni. A to po prostu była taka chęć postawienia na swoim, tak mi się wydaje — mówił wicepremier.

Kosiniak-Kamysz przypomniał też, że w tej sprawie — zgodnie z jego wcześniejszą zapowiedzią — interwencję podjęła wiceministra kultury Bożena Żelazowska, która rozmawiała na ten temat z szefową resortu Hanną Wróblewską. — Też nasz klub i marszałek Zgorzelski rozmawiał z panią minister Wróblewską. Liczymy na realizację tego postulatu — powiedział Kosiniak-Kamysz.

Władysław Kosiniak-Kamysz obiecuje: zrobimy tak, że wrócą

Zaznaczył, że również premier Donald Tusk z przykrością odebrał działania w Muzeum II Wojny Światowej, które — jak mówił Kosiniak-Kamysz — "niszczą wspólnotę" i "pomijają osoby bardzo dla nas ważne".

Kosiniak-Kamysz argumentował też, że np. historia rodziny Ulmów jest historią międzynarodową. — Rodzina Ulmów może być naszym wielkim orężem historycznym na cały świat. To jest po prostu najpiękniejszy przykład heroizmu, jaki można dać, już mówię w takim ujęciu, człowieczeństwa. Ale też patriotycznej postawy, którą można przedstawić — przekonywał wicepremier i deklarował, że usunięte plansze wrócą do muzeum.

— Zrobimy tak, że wrócą — podsumował Kosiniak-Kamysz.