Stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza / Love Does Not Exclude Association

Stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza / Love Does Not Exclude Association

Organizacje non-profit

Pomagamy zrozumieć. Budujemy społeczność. Zmieniamy prawo.

Informacje

Jesteśmy ogólnokrajową organizacją pozarządową. Naszym głównym celem jest wprowadzenie w Polsce równości małżeńskiej, czyli zapewnienie równego prawa do zawarcia małżeństwa dla wszystkich par, niezależnie od ich orientacji seksualnej i tożsamości płciowej. O nas Pracujemy od 2009 roku (początkowo jako grupa nieformalna). Jesteśmy zespołem aktywistów i aktywistek, wolontariuszy oraz sojuszniczek zaangażowanych w zapewnienie pełnej równości oraz bezpiecznego i godnego życia osobom LGBT+ w Polsce. Pomagamy zrozumieć, budujemy społeczność i zmieniamy prawo. Nasza siedziba mieści się w Warszawie, ale pracujemy w całym kraju. Nasze cele Naszym celem strategicznym jest wprowadzenie w Polsce ustawy o równości małżeńskiej dla par osób tej samej płci. Opieramy się na trzech filarach: edukacji społecznej, wsparciu i wzmacnianiu społeczności osób LGBT+ oraz działaniach prawnych. Prowadzimy również badania społeczne i budujemy oddolny ruch obywatelski na rzecz równych praw. Od lat budujemy akceptację społeczną dla par jednopłciowych i ich rodzin, aby wzmocnić i ustabilizować wskaźnik poparcia dla idei równość małżeńskiej. Jak możemy Ci pomóc Miłość nie wyklucza biznesu, dlatego jesteśmy otwarci na współpracę. Skontaktuj się z Hubertem -> hsobecki@mnw.org.pl Gdzie nas znajdziesz: https://mnw.org.pl/ https://twitter.com/milosc_ https://www.facebook.com/Miloscniewyklucza https://www.instagram.com/miloscniewyklucza/ https://www.youtube.com/user/Miloscniewyklucza https://sklep.mnw.org.pl/ Sklep Miłości - 100% przychodu finansuje działalność naszego stowarzyszenia Masz pytania – napisz do nas: kontakt@mnw.org.pl

Witryna
http://mnw.org.pl
Branża
Organizacje non-profit
Wielkość firmy
2–10 pracowników
Siedziba główna
Warsaw
Rodzaj
Organizacja non-profit
Data założenia
2013

Lokalizacje

Pracownicy Stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza / Love Does Not Exclude Association

Aktualizacje

  • Myśleliście, że PSL przetestował już limit tego, jak bardzo można pluć w twarz obywatelom? Nic takiego! Ludowcy postanowili po raz kolejny pokazać, że nie widzą osób LGBT+ jako równych sobie ludzi, a istnienie tęczowych rodzin boli ich tak bardzo, że aż muszą napisać o tym osobną ustawę. Zapytany w „Faktach po Faktach” o dalsze losy rządowego projektu ustawy o związkach partnerskich Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że jego klub, a konkretnie posłanka Pasławska — podobno przedstawicielka mitycznego gatunku sojuszniczek osób LGBT+ z PSL — pisze projekt ustawy o „statusie osoby bliskiej”. Co to oznacza? Że PSL tak bardzo nie jest w stanie pogodzić się z tym, że istnieją w Polsce pary osób tej samej płci, które się kochają, chcą spędzić ze sobą znaczną część życia i — tak! — wspólnie wychowują dzieci, że musi wrzucić je do worka z przyjaźniami i koleżeństwem, żeby być w stanie wcisnąć w głosowaniu przycisk „tak”. Rodziny pomyliły się szanownemu państwu ze współlokatorstwem. Ustawa o „statusie osoby bliskiej” całkowicie ignorowałaby wymiar emocjonalny, miłosny i rodzinny związków osób tej samej płci, zamiast tego proponując, by dowolną osobę, z którą jest się blisko, można było zadeklarować jako uprawnioną do wglądu w dokumentację medyczną czy dziedziczącą na korzystniejszych zasadach. Kolega, kuzynka, partner od dwudziestu lat? Jeden ch*j, bo najważniejsze, żeby nie urazić wrażliwych uczuć PSL-owców. Naprawdę — zbiera się na wymioty od takiej obłudnej chęci „ułatwiania życia” w sposób, którego same osoby LGBT+ nie chcą i nigdy o niego nie prosiły. Posłom i posłankom PSL, w tym także tym, którzy byli gotowi poprzeć związki partnerskie, mówimy wprost: widzimy, co robicie. Wiemy, że budujecie sobie właśnie fundamenty pod to, by otwarcie sprzeciwić się ustawie ministry Kotuli, bo przecież zakres tego, na co z wielką łaską się zgodzicie, będzie wyłożony w waszym własnym dokumencie. Wymówki, że prezydent Duda i tak odrzuci ustawę o związkach partnerskich, zachowajcie dla siebie, bo wybory już niedługo i projekt może wrócić po podpis nowej głowy państwa. Wasza propozycja uwłacza naszej społeczności i naszym rodzinom. Rzucenie okruchów pod nogi głodnego człowieka to nie empatia, nie jałmużna, tylko pogarda. Nie rozwiązujecie ludzkich problemów, tylko je pogłębiacie waszą arogancją, obłudą i fundamentalizmem. Dla was to sprawa wygodnictwa i „poglądów”. Dla nas to codzienny strach i życie bez praw, które wy macie od zawsze. We wtorek o 18.00 widzimy się pod Sejmem na demonstracji w sprawie aborcji. Dorzucimy na niej kilka słów o naszych doświadczeniach z PSL-em, bo nasze historie są bardzo podobne.

    • Brak alternatywnego opisu tekstowego dla tego zdjęcia
  • Przypominamy, że już w ten czwartek o 19:00 widzimy się pod Sejmem! Będziemy protestować przeciwko kompromisowej (i kompromitującej) ustawie o związkach partnerskich, która nie tylko nie zapewnia bezpieczeństwa tęczowym rodzinom, ale odziera osoby w związkach jednopłciowych z godności. PSL chce, by ustawa nie zawierała przysposobienia dzieci, ceremonii w USC i zmiany nazwiska na wspólne. Boi się nawet takiego skojarzenia związków partnerskich z małżeństwami, bo nie uważa par jednopłciowych i tęczowych rodzin za równe własnym. Nie ma na to naszej zgody! Podawajcie info dalej, skrzykujcie się ze znajomymi i przybywajcie! Pamiętajcie o zabraniu wody, żeby pokonać upał. Bierzcie transparenty, ale flagi partyjne zostawcie w domu — żółta kartka należy się większości polityków, nie tylko PSL.

    • Brak alternatywnego opisu tekstowego dla tego zdjęcia
  • ‼️ Podaj dalej, skomentuj, lajkuj, żeby podbić zasięgi. Powiedz znajomym, że wychodzimy na ulicę! Pod koniec czerwca ministra Kotula potwierdziła, że projekt ustawy o związkach partnerskich będzie rządowy oraz że zgodnie z żądaniami PSL nie będzie zawierał zapisu o przysposobieniu wewnętrznym. Wspomniała też, że klub jest nadal przeciwny ceremoniom w urzędach stanu cywilnego oraz wspólnym nazwiskom, bo nie zgadza się, by związki komukolwiek kojarzyły się z małżeństwami. Zapowiedzieliśmy wtedy protest, dziś mamy jego szczegóły. ‼️ Widzimy się pod Sejmem przy ul. Jana Matejki, od strony Al. Ujazdowskich, 11 lipca w godzinach 19:00-20:30! Garść ważnych informacji: 📣 Będą przemówienia i muzyka 📣 Wydarzenie organizujemy w ekspresowym tempie. Jeśli wychodzicie z założenia, że jedna osoba nie robi różnicy, tym razem uznajcie, że zrobi — i przyjdźcie! 📣 Prognozy mówią o 29 stopniach Celsjusza. Zabierzcie ze sobą wodę 📣 Zapraszamy media! Niech Polska dowie się, że społeczność LGBT+ mówi „nie” ogryzkowej ustawie o związkach partnerskich 📣 Transparenty i tęczowe flagi są mile widziane 📣 Przynależność polityczną prosimy zostawić w domu — ten protest jest żółtą kartką dla całego rządu 📣 Zachęcamy do organizowania podobnych demonstracji w swoich miejscowościach, najlepiej pod biurami poselskimi PSL — listę adresów znajdziecie na stronie zalinkowanej w komentarzu Do zobaczenia!

    • Brak alternatywnego opisu tekstowego dla tego zdjęcia
  • To chyba ten czas roku, kiedy trzeba kolejny raz pisać o Konstytucji RP i tłumaczyć, dlaczego nie stoi w sprzeczności z prawami osób LGBT+. Ostatnio pisaliśmy o tym przy okazji 3 maja, ale doświadczenie pokazuje, że politycy po prostu nie przestaną interpretować rzeczywistości w swój własny sposób. Powtórzmy więc jeszcze raz: nie, Konstytucja RP nie definiuje małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety, a już tym bardziej nie ma w niej zapisu na temat związków partnerskich! Tak, dobrze czytacie — pojawiają się teorie, jakoby artykuł 18 miał w jakiś sposób… stać na przeszkodzie wprowadzenia w Polsce związków partnerskich. Jak miałoby to działać? Według konserwatywnych polityków Konstytucja definiuje małżeństwo lub rodzinę jako związek mężczyzny i kobiety. Ich zdaniem ma to też zastosowanie w przypadku związków partnerskich, jeśli zbyt mocno przypominają małżeństwa, a więc na przykład wiążą się ze świecką ceremonią w urzędzie stanu cywilnego. Są też jednak głosy, że każda forma związków partnerskich, nawet taka mocno okrojona, stanowi próbę „imitacji” małżeństw, więc każda taka ustawa byłaby niekonstytucyjna. Trudno takie wywody traktować poważnie, ale kiedy padają z ust polityków prawicy, niestety trzeba. Dlaczego? Choćby dlatego, że gdy politycy mówią coś publicznie, słyszą ich ludzie. Polityk może cynicznie kłamać i manipulować, ale słuchacze nie zawsze to wiedzą. Dezinformację trzeba kontrować nie dlatego, że jest szansa przekonać jej źródło, ale po to, by nie nabierały się na nią osoby postronne. Pamiętajmy też, że jedną z przeszkód na drodze ustawy o związkach partnerskich jest potencjalny sprzeciw prezydenta. Może być to nie tylko weto, ale też wnioskowanie, by konstytucyjność projektu sprawdził upolityczniony Trybunał Konstytucyjny. 🧑⚖️Co więc mówi tak naprawdę artykuł 18 Konstytucji RP? Jedynie to, że „małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”. 🧑⚖️To nie oznacza, że nie istnieją inne definicje małżeństwa, tylko że małżeństwo w tej konkretnej formie podlega opiece i ochronie państwa. Definicji rodziny nie ma tutaj wcale. Wspomnijmy też wreszcie o prostej, ale dla wielu kontrowersyjnej idei, że jeśli prawo jest złe, to być może należy je po prostu zmienić. Gdyby Konstytucja rzeczywiście zakazywała równości małżeńskiej, a nawet związków partnerskich, to potrzebna byłaby jej natychmiastowa nowelizacja. Wymagałoby to oczywiście mocnej większości sejmowej, ale w argumencie o niekonstytucyjności praw osób LGBT+ nie chodzi o realność takiej zmiany. Ingerencja w Konstytucję w ogóle nie jest brana pod uwagę, bo artykułu 18 prawica nie traktuje jako zapisu prawnego, tylko jako moralny przykaz usprawiedliwiający dyskryminację. Prawniczą perspektywę na ten temat można poznać w filmie dokumentalnym „Artykuł 18” w reżyserii Barta Staszewskiego. Film jest dostępny w całości za darmo na YouTube, więc warto mieć go pod ręką na wszelki wypadek.

    • Brak alternatywnego opisu tekstowego dla tego zdjęcia
  • Dostajemy od was info o kontaktach, które próbujecie nawiązać z PSL. Dzwonicie, chodzicie do biur, nagrywacie się na pocztę głosową. Dziękujemy! Jeśli chcecie, możemy nagłaśniać wasze rozmowy z pracownikami biur polityków PSL — lub samymi politykami, jeśli będziecie mieć szczęście i uda się wam z nimi skontaktować. Możecie nagrywać te rozmowy, pamiętajcie tylko, by najpierw poinformować rozmówców o tym fakcie. Jeśli odmówią rozmowy, to też to jest jakiś przekaz. W tym przypadku że mają nas gdzieś albo że się nas po prostu boją. Nie odpuszczamy walki. Przed nami miesiące prac nad ustawą o związkach partnerskich, konsultacje społeczne, maglowanie polityków przez dziennikarzy. Przygotowujemy manifestację, o której niedługo was poinformujemy. Nie możemy dopuścić, by temat związków partnerskich ucichł, bo nadal jest szansa na zmianę. Naciskajmy na rząd, aż wprowadzi ustawę w takiej formie, która zaopiekuje się wszystkimi rodzinami! Adresy i telefony biur polityków PSL znajdziecie na stronie: https://lnkd.in/dDMNt-7F

    • Brak alternatywnego opisu tekstowego dla tego zdjęcia
  • Mamy oficjalne potwierdzenie, że jest zgoda koalicji rządzącej na projekt ustawy o związkach partnerskich. Niestety nie jest to dobra informacja, bo zgodnie z zastrzeżeniami PSL z projektu wypadła kwestia przysposobienia dzieci. PSL wciąż sprzeciwia się też możliwości przyjęcia wspólnego nazwiska i ceremonii w urzędzie stanu cywilnego — chce nas wysłać do notariusza, oczywiście odpłatnie. Ogromnym wyrzeczeniem ze strony społeczności LGBT+, która chce równego traktowania, była zgoda na to, że na razie rozmawiamy o związkach partnerskich, nie pełnej równości małżeńskiej. Dalsze okrojenie tego „kompromisu” o kluczowe postulaty dotyczące bezpieczeństwa rodzin i ludzkiej godności to powtórka z „gorszego sortu”. Rząd ustami PSL przypomniał nam, że nie jesteśmy i nie będziemy obywatelami tej samej kategorii, co osoby heteronormatywne. Tęczowym rodzinom nie oferuje się nic, bo PSL ma taki pogląd. Pamiętajmy, że przed projektem ustawy jeszcze daleka droga. Na razie mowa jedynie o założeniach — ustawę trzeba jeszcze napisać, a potem przepchnąć przez kolejne etapy legislacyjne. To oznacza, że mamy czas przygotować się do demonstracji — bo to oczywiste, że musimy protestować. Równe traktowanie należy się wszystkim. Związki partnerskie w wersji okrojonej to nie jest równe traktowanie, tylko plaster na krwawiącą ranę. Pora wychodzić na ulice, krzyczeć pod Sejmem i biurami PSL. Aby protesty były jak najbardziej widoczne i odczuwalne, chcemy podejść do ich organizacji poważnie. Dajcie nam czas na koordynację z innymi grupami, wybór najlepszego miejsca i czasu. Śledźcie nasze profile, by być na bieżąco. W międzyczasie musimy dalej wywierać presję na PSL. Odmawianie godności i bezpieczeństwa tysiącom polskich rodzin nie może być decyzją, którą partia podejmie lekko. Niech wiedzą, co myślimy o ich homofobii. Wejdźcie na stronę https://lnkd.in/dDMNt-7F i kontaktujcie się z PSL bezpośrednio.

    • Brak alternatywnego opisu tekstowego dla tego zdjęcia
  • Po wczorajszej konferencji tęczowych rodzin w Sejmie hitem internetu stało się nagranie, na którym poseł PSL Marek Sawicki ucieka przed matką z dzieckiem na ręku i chowa się w gabinecie. Powód? Niewygodne pytania i zderzenie z rzeczywistością. Wspomniana matka to Patrycja, partnerka Pauliny. Razem tworzą jedną z tęczowych rodzin, które opowiadają o swoim życiu w internecie (między innymi w naszej kampanii “Jesteśmy rodziną”). Opowiadają o codzienności i problemach, edukują społeczeństwo i pokazują swoim przykładem, że są rodziną jak każda inna. Ale nie dla posła Sawickiego. Bezpośrednia konfrontacja z osobami, którym polityk odmawia prawa do godnego życia i bezpieczeństwa, wyraźnie wyprowadziła go z równowagi. Odpowiadał poirytowany, że chcą zmieniać jego poglądy, a on przecież nie wtrąca się w ich życie. Kłamał, że kwestię bezpieczeństwa dzieci na wypadek śmierci matki wpisanej w akcie urodzenia mogą po prostu ustalić z prawnikiem (nie mogą), na koniec życzył „dziewczynom” wszystkiego dobrego i zniknął w swoim biurze. To niesamowity pokaz ignorancji. Poseł, który od miesięcy powtarza, że nie zgodzi się na związki partnerskie z przysposobieniem dzieci, twierdzi, że nie ingeruje w życie tęczowej rodziny, więc nie życzy sobie nagabywania przez nią. “Spodobał się” nam też fragment o Konstytucji RP – poseł Sawicki twierdził, że wynika z niej bezpośrednio definicja rodziny, której Patrycja, Paulina i dzieci nie spełniają. To oczywiście nieprawda, bo artykuł 18 Konstytucji jedynie informuje, że rodzina w formie małżeństwa kobiety i mężczyzny jest chroniona przez państwo. Zapis o ochronie nie ma charakteru zakazu ochronny innych par. Ma natomiast charakter nakazu ochrony rodzin. Wszystkich rodzin. Pouczanie matek, które dosłownie walczą z Polską o to, by ich dzieci były bezpieczne, jest z pewnością popisem arogancji i buty. Jeszcze bezczelniejsze staje się jednak, gdy przypomnimy liczne oskarżenia o nepotyzm, które snują się za Sawickim. Chodzi o wydarzenia sprzed przynajmniej dziesięciu lat, ale w internecie nic nie ginie. To zbyt obszerne historie, by relacjonować je w tym poście, wyłania się z nich jednak obraz polityka dbającego o swoich, nawet kosztem własnego stanowiska. Dlaczego w ogóle przypominamy o tych historiach? Ponieważ wierzymy, że hipokryzję należy piętnować, zwłaszcza gdy powtarzane na prawo i lewo wielkie słowa o wartościach mają być wymówką dla okrucieństwa wobec ludzi, którzy chcą godnie i bezpiecznie żyć we własnym kraju. Jeśli tak jak my macie dość kluczenia PSL w temacie związków partnerskich i wkurza was, że w imię własnej homofobii opóźniają realizację jednej z głównych obietnic tego rządu, wejdźcie na naszą stronę, gdzie zebraliśmy adresy biur posłów i posłanek partii wraz z telefonami. Koniecznie dajcie nam znać, jak poszło, a my będziemy o tym pisać. Niech poczują presję!

    • Brak alternatywnego opisu tekstowego dla tego zdjęcia
  • Przełomowe wieści prosto z portalu rządowego! Jak czytamy w świeżutkim stanowisku Prokuratury Krajowej, nie ma przeciwwskazań, by polskie urzędy przeprowadzały transkrypcję zagranicznych aktów małżeństwa w przypadku par tej samej płci — a wręcz jest to wskazane! Ledwie wczoraj pisaliśmy o okropnym piśmie, które Renata Lis wraz z żoną Elżbietą dostały z warszawskiego Urzędu Stanu Cywilnego — o tym, że ich wniosek o transkrypcję aktu małżeństwa skierowano na wszelki wypadek do Prokuratury Okręgowej — a już widzimy skutki nagłośnienia sprawy. Biuro Prokuratora Generalnego Adama Bodnara potwierdziło, że już w maju wycofano ziobrowski nakaz informowania prokuratury o wnioskach o transkrypcję aktów małżeństw jednopłciowych lub aktów urodzenia dzieci, którym za granicą wpisano dwójkę rodziców tej samej płci. Dziękujemy za szybką reakcję! To jednak nie wszystko, bo w dalszej części stanowiska czytamy, że Prokurator Generalny i Prokurator Krajowy przychylają się do orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Zgadzają się więc, że zagraniczne akty małżeństwa par jednopłciowych powinny być transkrybowane! To naprawdę przełomowe wiadomości, bo do tej pory urzędy nie zgadzały się na transkrypcję, wskazując na prawo polskie i brak równości małżeńskiej. Czy teraz będzie inaczej? Składajcie wnioski, powołujcie się na pismo Prokuratora Generalnego i dawajcie znać! PS. Nie, transkrypcja aktu małżeństwa nie oznacza, że zacznie ono obowiązywać w Polsce. Po prostu do tej pory urzędy nie były nawet w stanie oficjalnie odnotować, że faktycznie doszło za granicą do zawarcia małżeństwa jednopłciowego 🙈🙉🙊

    • Brak alternatywnego opisu tekstowego dla tego zdjęcia
  • Pisarka Renata Lis, autorka książki „Moja ukochana i ja”, którą jako Miłość Nie Wyklucza mieliśmy zaszczyt objąć matronatem medialnym, podzieliła się wczoraj wieczorem bulwersującą informacją. Dotarło do niej pismo, z którego wynika, że warszawski Urząd Stanu Cywilnego powiadomił Prokuraturę Okręgową, że wraz z żoną wnioskowały o transkrypcję zagranicznego aktu małżeństwa. Renata i Elżbieta wzięły ślub w Danii i z pełną wiedzą, że transkrypcja nie zostanie przeprowadzona, mimo wszystko złożyły o nią wniosek jak wiele innych par osób tej samej płci, których ważne za granicą śluby Polska zupełnie ignoruje. Dlaczego urząd poinformował prokuraturę o tym wniosku? Bo o monitoring takich spraw wnioskował przed laty ówczesny Minister Sprawiedliwości i zarazem Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro. Najwyraźniej czasy się zmieniają, ale rozkazy pozostają aktualne. Pismo pochodzi z czerwca tego roku, więc to nie tak, że zapodziało się gdzieś na poczcie między jedną a drugą warszawską placówką. To również bardzo symboliczne, że pismo Renata i El��bieta otrzymały akurat teraz, dzień przed wyczekiwaną rozmową Ministry Równości Katarzyny Kotuli i lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza. Rozmowa ta ma przesądzić o losie ustawy o związkach partnerskich. Choćby negocjacje zakończyły się sukcesem, małżeństwa takie jak to Renaty i Elżbiety wciąż będą dla Polski problemem. Skonsultowałyśmy pismo z naszą prawniczką Mileną Adamczewską-Stachurą, która podkreśla, że to nie jest zawiadomienie o przestępstwie, a informacja o możliwości przystąpienia przez prokuratora do postępowania sądowo-administracyjnego. Prokurator jest tutaj powołany nie dlatego, że występuje podejrzenie popełnienia przestępstwa, a po to, by „pilnować porządku publicznego”. Transkrypcja aktu małżeństwa jako potencjalne zagrożenie dla porządku publicznego to symboliczny policzek w twarz wymierzony Renacie i Elżbiecie przez państwowo-sądową machinę. Co ciekawe, nasza prawniczka podkreśla, że w kraju, w którym instytucje szanują obywateli i obywatelki, obecność prokuratora wcale nie musi być z automatu czymś złym, bo równie dobrze mógłby pilnować, by wszystko zostało przeprowadzone w prawidłowy sposób, z poszanowaniem praw człowieka – i przedstawić stanowisko za zasadnością transkrypcji. Czy jednak doczekamy się czasów, gdy słowo „prokuratura” nie będzie nam kojarzyła się z zagrożeniem? Póki co raczej trudno mieć taką nadzieję, wzywamy więc Ministra Sprawiedliwości Adama Bodnara i Prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego do działania, w tym wycofania zaleceń dla urzędów o obowiązkowym zawiadamianiu prokuratorów o takich sprawach. Mamy 2024 rok. W urzędach stanu cywilnego powinno się już od dawna przeprowadzać śluby par jednopłciowych, a nie pisać w ich sprawie pisma na polecenie Ziobry!

    • Brak alternatywnego opisu tekstowego dla tego zdjęcia

Podobne strony