Pierwsze doniesienia o obecności amerykańskiej stonki ziemniaczanej na polskich polach pojawiły się 1 czerwca 1950 r. na łamach "Trybuny Ludu". Wcześniej rząd już twierdził, że stonka jest plagą za naszą zachodnią granicą.

"Niesłychana zbrodnia imperialistów amerykańskich" — takie nagłówki zdominowały pierwsze strony prasy w czasach PRL. Komunistyczne władze Polski oskarżały USA o zrzucanie na pola i do Bałtyku kilogramów żarłocznych owadów, które zagrażały odbudowującej się po wojennych zniszczeniach gospodarce. Był to początek propagandowej walki z pasiastym szkodnikiem zwanym stonką, której skutki odczuwane były przez dekady.

Skąd się wzięła stonka amerykańska?

Stonka ziemniaczana po raz pierwszy została dostrzeżona w Górach Skalistych w Stanach Zjednoczonych na początku XIX w.. Amerykanie szybko zrozumieli, że owad jest szkodnikiem, ale nie nadążali ze zwalczaniem go. Owad dotarł do wybrzeży Atlantyku już w 1874 r., a dwa lata później przypłynął na statku do Europy. I nie minęło wiele lat, a zaczęła się panika.

Już w latach 20. XX w. w Polsce zaczęto obawiać się stonki ziemniaczanej. Co ciekawe, kilka lat wcześniej, w czasie I wojny światowej, rozważano wykorzystanie stonki jako.... broni do wywołania klęski głodu. Nie wykorzystano jednak tego pomysłu. Problem stonki był jednak na tyle poważny, że polskie Ministerstwo Rolnictwa utworzyło nawet Referat Ochrony Ziemniaka.

Kiedy w Polsce pojawiła się stonka?

Stonka zaczęła pustoszyć nasze uprawy już rok po zakończeniu wojny, kiedy sytuacja gospodarcza kraju nie była najlepsza. Najpierw pojawiła się w okolicach Radomia, cztery lata później w okolicach Bydgoszczy.

1 czerwca na łamach "Trybuny Ludu" został opublikowany komunikat, w którym rząd twierdził, że Amerykanie zrzucili nad Polską miliony ton stonki ziemniaczanej. Rozpoczęła się walka ze szkodnikiem, która trwała wiele lat.

Mimo zastosowania pestycydów, a także niemal pospolitego ruszenia w postaci chłopów, robotników czy uczniów do przeczesywania pól, nie udało się całkowicie zwalczyć stonki. W prasie pisano: "Tylko wysiłek całego społeczeństwa i służby ochrony roślin może przyczynić się do zwalczania szkodnika, którego rozprzestrzenianie się spowodowałoby milionowe straty w rolnictwie".

Ze stonką walczyli wszyscy: dorośli, młodzież i dzieci. Na łamach "Świerszczyka" pojawiały się opowiadania dla dzieci instruujące je, jak mają się zachowywać, gdy zobaczą stonkę amerykańską.

Stonki jednak nie udało się zwalczyć.