• Pani Karolina z mężem i synem po raz pierwszy spędzili urlop z teściową
  • 32-latka na co dzień ma dobre relacje z matką męża. — Syn ją uwielbia, więc myślałam, że wspólny wyjazd wszystkim nam wyjdzie na dobre — opowiada młoda mama
  • Przed wylotem teściowa zalała ją falą pytań i rad. — Kazała mi spakować domową apteczkę i ciepłe ubrania dla Antka. Tłumaczyłam jej, że w Turcji jest ponad 30 st. C, ale nic do niej nie trafiało — żali się młoda mama
  • Na miejscu okazało się, że 5-gwiazdkowy hotel nie spełnił oczekiwań starszej pani
  • — Zanim zapełniła talerz, trzy razy robiła obchód po restauracji. Wracała z nietęgą miną i mówiła: "nie ma co jeść" — opowiada o narzekaniach teściowej
  • Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu
  • Szukasz pogłębionych treści? Wejdź na Onet Premium

W maju teściowa pani Karoliny skończyła 68 lat. Dwa lata temu pochowała męża. Jak sama mówi, teraz jej życie kręci się tylko wokół wnuczka. — Śmierć teścia zbiegła się z narodzinami Antka. Teściowa oszalała na jego punkcie. Mówi, że wnuk jest jej oczkiem w głowie. Bardzo dużo pomagała mi w połogu. Często wpada do nas na kilka dni, gdy syn przyniesie jakiegoś wirusa ze żłobka — chwali zaangażowanie matki męża w wychowanie wnuka.

"Snuła czarne scenariusze"

Mąż Karoliny zaproponował, by razem z nimi wyjechała na 10 dni do Turcji. Nigdy nie była za granicą. — Syn ją uwielbia, więc myślałam, że wspólny wyjazd wszystkim nam wyjdzie na dobre. Teściowa zobaczy kawałek świata, a my z mężem znajdziemy parę chwil dla siebie. Od kiedy wróciłam do pracy, nasz wspólny czas skurczył się do dwóch godzin dziennie — opowiada młoda mama.

Przed wylotem teściowa zalała synową falą pytań i rad. — Kazała mi spakować domową apteczkę i ciepłe ubrania dla Antka. Tłumaczyłam jej, że w Turcji jest ponad 30 st. C, ale nic do niej nie trafiało. Jest uparta, więc wiedziałam, że mogę sobie darować wytaczanie kontrargumentów.

Karolina spakowała głównie letnią garderobę. Wzięła syrop na kaszel, krople do nosa i przeciwgorączkowe leki. Ku niezadowoleniu babci nie wzięła do walizki inhalatora. — Snuła czarne scenariusze o tym, że Antek może się przeziębić i potrzebować inhalacji. Tłumaczyłam jej, że mamy wykupione ubezpieczenie i jak coś, skorzystamy z porady lekarza na miejscu. Zaczęła narzekać na turecką służbę zdrowia, choć oczywiście nie ma zielonego pojęcia, jak wygląda taka opieka na miejscu — streszcza rozmowę przed wylotem.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

"Trzy euro za taką lurę"

— Już na lotnisku wiedziałam, że wspólny wyjazd to nie jest chyba dobry pomysł. A to był dopiero początek naszej wspólnej przygody. Teraz wiem, że nigdy więcej sobie tego nie zrobię. Mąż również przyznał, że jego mama się nie popisała — stwierdza po powrocie.

Lot w pierwszą stronę przebiegł spokojnie. — Teściowa była oczarowana widokiem za oknem. Zdecydowanie mniej entuzjastycznie oceniła niewygodne fotele i przymus zapięcia pasów podczas drobnych turbulencji. Nie smakowała jej też kawa serwowana przez stewardesę. "Trzy euro za taką lurę?" — powiedziała do siedzącej obok obcej pasażerki.

Na miejscu okazało się, że 5-gwiazdkowy hotel również nie spełnił jej oczekiwań. — Ulokowaliśmy ją w pokoju obok, miała spać z Antkiem. Już pierwszego dnia przeprowadziła "inspekcję". Skrytykowała niewygodne krzesła na balkonie. Nawet widok z okna na morze podsumowała gorzko: "taki sobie". Uważam, że mogła sobie darować kąśliwe uwagi. Zwłaszcza że wybraliśmy jeden z lepszych hoteli i to my pokrywaliśmy wszystkie koszty wyjazdu.

"Nie ma co jeść"

Z opcji all inclusive też nie była zadowolona. — Według mnie Turcy gotują genialnie. Jeszcze nie spotkałam się z jakimś negatywnym komentarzem na temat dań, które serwują turystom. Teściowej brakowało polskiej kuchni. Zanim zapełniła talerz, trzy razy robiła obchód po restauracji. Wracała z nietęgą miną i mówiła: "nie ma co jeść". Żywiła się głównie makaronami i frytkami. Zresztą podobnie jak nasz syn, który niestety jest niejadkiem i nie tknie żadnego mięsa cz ryby.

Mąż, podobnie jak Karolina, nie krył zażenowania. — Cały czas tłumaczyliśmy jej, że wakacje są po to, żeby odpocząć i próbować nowych rzeczy, ale ona ma chyba wkodowany w DNA zakaz relaksu. Całe dnie zajmowała się Antkiem. Chodzili razem na plac zabaw, bawili się na plaży. Z nią spał, z nią jadał. Z ręką na sercu przyznaję, że jedyną osobą, która wróciła z wakacji wypoczęta, jest nasz 2-letni syn — ocenia 32-latka.

"All inclusive jest przereklamowane"

A jak jej teściowa oceniła wakacje? — Dosyć sceptycznie. Przyznała, że rajskie plaże robią wrażenia, no i morze jest ciepłe, nie tak jak Bałtyk. Ale ta opcja all inclusive według niej jest przereklamowana. No i przeszkadzał jej napływ obcokrajowców. Chyba tęskniła za językiem polskim — podsumowuje wrażenia teściowej.

Pani Karolina nie chce więcej wyjeżdżać na wakacje z matką męża. — Teściowa jako babcia jest super, ale urlop z nią był pomyłką. Gdyby ktoś mnie zaprosił na wczasy pod palmami, nie powiedziałabym ani jednego złego słowa. Ona nie umie wypoczywać. Skupia się na mankamentach, których moim zdaniem szuka na siłę, bo zarówno hotel, jak i restauracja, czy atrakcje dla dziecka były naprawdę na wysokim poziomie. Co ciekawe, u nas w domu nigdy nie pozwala sobie na krytyczne uwagi, dlatego ten wyjazd z nią tak bardzo mnie zaskoczył — puentuje 32-letnia żona i mama.

Zachęcamy was do dzielenia się swoją opinią oraz własnymi historiami pod adresem: redakcja_lifestyle@lst.onet.pl. Wybrane e-maile opublikujemy w serwisie Kobieta Onet.