Poniżej publikujemy list od pani Kariny. Zachęcamy was do dzielenia się swoją opinią oraz własnymi historiami pod adresem: redakcja_lifestyle@lst.onet.pl. Wybrane e-maile opublikujemy w serwisie Kobieta Onet.

Zainteresował mnie artykuł o wakacjach z dziadkami. Są dzieci, które uwielbiają babcię i dziadka, więc każdy wspólny wyjazd, albo odwiedziny, traktują jak nagrodę. W gorszym położeniu są rodzice, którzy nie mają dobrych relacji z teściami, rodzicami, ale niestety nie mają latem innej alternatywy.

Razem z mężem spłacamy kredyt hipoteczny. Mieszkamy w Warszawie, gdzie koszty życia należą do najwyższych. Od kiedy mamy dzieci, przestaliśmy oszczędzać. Nie stać nas na zagraniczne wakacje, ani na letnie kursy językowe dla dzieci. Gdy przeglądam Instagrama znajomych, zastanawiam się, skąd oni mają na to wszystko pieniądze.

Ciągle słyszę od koleżanek z pracy o koloniach językowych, albo o wyjazdach all inclusive na południe Europy. Chwalą się zdjęciami swoich pociech z obozów, pamiątkami z urlopu we Włoszech, Hiszpanii, Turcji. W takich momentach czuję się złą matką. Przy naszych zarobkach, a nie jest to średnia krajowa, tydzień za granicą dla naszej czwórki w ogóle nie wchodzi w grę.

Nasze dzieci spędzają pół lata w mieście, w bloku. Nigdy nie leciały samolotem. W sierpniu pojadą na dwa tygodnie do moich rodziców na wieś na Podlasie. Na dłużej nie mogą, bo mama jeszcze pracuje, a tata jest w kiepskiej formie. Teściowie w ogóle nie wykazują chęci opieki nad wnukami. Syn i córka mają z nimi słaby kontakt.

Ostatni raz byliśmy nad morzem trzy lata temu, tuż po pandemii. Nie wspominam dobrze tego wyjazdu, bo ceny w nadmorskich kurortach wołały o pomstę do nieba. Teraz zresztą wcale nie jest taniej, a nasze pensje stoją w miejscu. Naprawdę nie zarabiamy kokosów, a co najmniej jedna wypłata idzie na opłaty.

Syn często pyta, kiedy polecimy gdzieś samolotem tak jak jego koledzy z klasy. Rozkładam ręce. Córka chodzi do przedszkola, więc na razie nie zadaje "trudnych" pytań. Mąż stara się o podwyżkę, a ja od roku rozglądam się za nową pracę. Bardzo bym chciała, żeby moje dzieci zobaczyły latem coś więcej niż skatepark w mieście dziadków, albo Warszawę, którą mają na co dzień. I szczerze podziwiam innych zakredytowanych rodziców, którzy potrafią wyczarować latem dodatkową gotówkę na przyjemności. Ja nie wiem, skąd wziąć na to wszystko pieniądze.