Kup subskrypcję
Zaloguj się

Co się stanie po śmierci prezydenta Iranu? "Drony Shahed nadal będą spadać na Ukrainę"

W katastrofie samolotu zginął prezydent Iranu Ebrahim Raisi. Czy w związku bliskowschodni reżim i jego gospodarkę czekają jakieś fundamentalne zmiany? Dr hab. Łukasz Fyderek, ekspert od spraw bliskowschodnich z UJ wątpi. Bo irańska "grupa trzymająca władzę" jest wciąż niezwykle silna.

W wypadku zginął prezydent Iranu Ebrahim Raisi
W wypadku zginął prezydent Iranu Ebrahim Raisi | Foto: Pool for Yomiuri / East News

W katastrofie śmigłowca zginęli wszyscy na pokładzie — wraz z prezydentem tego kraju. Podobne wydarzenia w wielu krajach mogłyby oznaczać prawdziwy wstrząs polityczny czy gospodarczy.

Na ten jednak się nie zapowiada. — Prezydent i ministrowie nie mają w tym kraju największej władzy. Najistotniejszy jest najwyższy przywódca — przypomina dr hab. Łukasz Fyderek z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Tym ciągle pozostaje Ali Chamenei, który rządzi krajem od 1989 r.

Grupa trzymająca władzę w Iranie

Iran, jak przypomina ekspert, ma swoją specyfikę. — Jest to reżim porewolucyjny. Jego elita wierzy raczej w ideę, kult jednostki ma tam zatem mniejsze znaczenie niż np. w Rosji — uważa ekspert z UJ.

Inna sprawa, że w irańskim reżimie odpowiednicy oligarchów mają też dużo więcej do powiedzenia niż rosyjscy miliarderzy. — Głównym ośrodkiem władzy jest też Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej. Ten ośrodek pozostaje nienaruszony. A skoro tak, to nie można się spodziewać większych zmian w tym kraju — komentuje w rozmowie z Business Insider Polska Łukasz Fyderek.

Korpus to oficjalnie jedna z gałęzi irańskich sił zbrojnych, która liczy ponad 200 tys. osób. De facto jednak znaczenie Korpusu jest dużo większe. Z jednej strony "strażnicy" pilnują państwowego status quo, ale z drugiej — kontrolują kluczowe firmy, budujące np. irańską infrastrukturę. Firmy współpracujące z tą organizacją działają w przeróżnych branżach — budowlanej, spożywczej, medialnej, finansowej. Szacuje się, że Korpus de facto może kontrolować przedsiębiorstwa, wytwarzające nawet kilkadziesiąt proc. PKB tego kraju.

Tymczasowo krajem będzie rządzić wiceprezydent, ale niebawem powinny się odbyć wybory prezydenckie w Iranie. Niemniej, jak sugeruje ekspert, niezależnie kto wygra, w kraju nie powinno się zbyt wiele zmienić. Siła Korpusu to jedno. Inną sprawą jest to, że do grona kandydatów zostają dopuszczone tylko osoby starannie wyselekcjonowane przez reżim.

Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo

A co dalej z dronami Shahed?

Iran to jeden z głównych rozgrywających na Bliskim Wschodzie. Ale znaczenie tego kraju jest też gigantyczne w odniesieniu do wojny Rosji z Ukrainą. Łukasz Fyderek z UJ zaznacza natomiast, że nie jest to wielki sojusz, raczej "wspólnota interesów". Objawia się ona na przykład w przemyśle zbrojeniowym.

Rosjanie mają pewne wojskowe technologie, na których zależy Irańczykom — i odwrotnie. Dlatego też Rosja pozyskała z Iranu słynne już drony Shahed, które od dawna niszczą ukraińskie miasta. To — zdaniem eksperta — się nie zmieni. Nawet jeśli nowy prezydent miałby inny stosunek do wojny w Ukrainie, to w przypadku tych maszyn transfer technologiczny się odbył, a Rosja uruchomiła własne zakłady produkcji dronów Shahed. Cokolwiek więc nie stało, by się w Iranie, Ukraina będzie musiała sobie radzić z tą bronią. Rosja zresztą stara się w ostatnich dniach wysyłać wiele sygnałów wsparcia dla Iranu. To pokazuje, jak współpraca z tym bliskowschodnim krajem jest istotna dla Kremla — i że chce w nią dalej inwestować.

Ekspert z UJ nie uważa też, żeby zmiany w Iranie mogły spowodować jeszcze więcej amerykańskich sankcji na ten kraj. Bo — jak mówi — te sankcje są już po prostu tak ostre, że w zasadzie trudno jeszcze je byłoby zacieśnić. A czy byłaby szansa na ich poluzowanie?

Teoretycznie tak. Zresztą już widać pewne jaskółki. Ekspert zwraca uwagę, że ostatnio można zanotować coraz większą sprzedaż ropy niewiadomego pochodzenia w Chinach. Analitycy uważają, że jest to w istocie ropa irańska, a Amerykanie dali "ciche pozwolenie" na taki handel. Być może nowy prezydent będzie dążył do pewnej poprawy stosunków ze swoim odpowiednikiem z USA. Pytanie, kto nim będzie w przyszłym roku. Jeśli Joe Biden zachowa stanowisko, poprawa relacji USA-Iran wydaje się pod pewnymi warunkami możliwa.

Jednak prezydentem USA może zostać Donald Trump, a on zawsze się wypowiadał ostro o Iranie — i lubi być postrzegany jako wielki sojusznik Izraela. Dla Iranu Izrael to natomiast wielki wróg. Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest zresztą wciąż bardzo gorąca. I będzie miała wpływ na to, jaką politykę będzie mógł prowadzić nowy prezydent Iranu.

Ktokolwiek będzie wybrany na to stanowisko, jego możliwości działania będą mocno ograniczone. Nie przez najwyższego przywódcę i Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej, ale też przez rozwój sytuacji na Bliskim Wschodzie i przez wybory w USA.

Autor: Mateusz Madejski, dziennikarz Business Insider Polska