Nie tylko toksyczny szef. Toksyczni podwładni – to też się zdarza
Kiedyś wszyscy bali się toksycznego szefa, ale dzisiaj jest nowe zagrożenie: toksyczny podwładny. To oni zajmują miejsce postaci, o których wszyscy mówili jeszcze dekadę temu. Co więcej, wcale niewykluczone, że każdy z nas nieświadomie dołączył do grupy toksycznych podwładnych, która rośnie do rangi zagrożenia w organizacjach na całym świecie.
- Przez lata postać toksycznego szefa była jednym z powszechniejszych sposobów przedstawiania i postrzegania przełożonego w firmach na całym świecie
- Czas pandemii i gruntownych zmian w sposobie pracy odwrócił uwagę od toksycznych szefów, którzy zdają się odchodzić w cień
- Według Viv Groskop obecnie można mówić o nowej kategorii pracowników: toksycznych podwładnych
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Ktokolwiek zetknął się z serialem "The Office", na pewno kojarzy postać szefa, który jest toksyczny, a jego relacje z pracownikami są dalekie od normalności. Do sukcesu tej produkcji zapewne przyczyniło się to, w jaki sposób przedstawiano środowisko pracy, w którym podwładni jednoczyli się w we wspólnym froncie walki przeciwko swojemu przełożonemu. Zresztą w historii niedawnej kinematografii podobne prezentowanie szefa nie było niczym wyjątkowym. Wystarczy wspomnieć np. postać, którą odgrywała Jennifer Aniston w filmie "Szefowie wrogowie", a która uwielbiała manipulować, aby osiągnąć swoje cele. Nie trzeba jednak być fanem wspomnianego serialu, żeby w karierze zetknąć się z przełożonym, który generował wokół siebie toksyczną atmosferę.
Zobacz także: Leniwi młodzi będą tyrać do 70. roku życia? Psycholog pracy rozprawia się z mitami
Na istotną zmianę w czasach, które nastąpiły po pandemii, zwraca uwagę Viv Groskop, dziennikarka i autorka książki "How to Own the Room: Women and the Art of Brilliant Speaking" ("Jak zawładnąć pokojem. Kobiety i sztuka błyskotliwego przemawiania"). Według niej w latach dwutysięcznych powszechne było narzekanie na przełożonych wszelkiej maści: byle stali wyżej w hierarchii pracowniczej. Wspólna sprawa jednoczyła całe rzesze pracowników na każdych szczeblach organizacyjnych. Według publicystki pandemia gruntownie zmieniła reguły gry i stosunki wewnątrz przedsiębiorstw. Do tego stopnia, że szefowie nie uchodzą już za toksycznych tyranów, a ich miejsce zajęła zupełnie nowa kategoria osób.
Twój wróg? Nie toksyczny szef, tylko toksyczny kolega z pracy
"W świecie kultury pracy hybrydowej, zdalnego wypełniania obowiązków służbowych i milczącego odchodzenia niegdysiejsza figura toksycznego szefa zdaje się zanikać. Zamiast tego większą uwagę zwraca się na nowego kozła ofiarnego: toksycznego współpracownika"—uważa Viv Groskop. Na łamach "Financial Times" publicystka wyraziła opinię, że "w świecie pracy hybrydowej wyłoniła się nowa kategoria pracowników, którzy podobno uprzykrzają życie wszystkim innym, a w szczególności swoim przełożonym".
Zobacz także: Pracodawca policzył uderzenia w klawiaturę. 38-latka chce 100 tys. dol. rocznie
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
W tej nowej wizji, którą kreśli publicystka, w zasadzie nie ma wyjątków, jeśli chodzi o to, kto może zostać uznanym za toksycznego podwładnego. Każdy narzeka na każdego: za to, że miał czelność pracować zdalnie, że wszystkie spotkania biznesowe chce prowadzić za pośrednictwem platformy internetowej albo nawet domaga się... płatnego urlopu. Viv Groskop podkreśla, że popularne staje się roszczeniowe myślenie, z którym kilka lat temu mierzono się podczas brexitu w kontekście migrantów, którzy mieli zabrać pracę Brytyjczykom.
Każdy z nas może być toksycznym podwładnym?
Dla dziennikarki i publicystki sytuacja jest o tyle groźna, że czas pandemii pogorszył stosunki między pracownikami. "Ostatnie lata uczyniły z nas nieco gorszych kolegów w pracy. Wcześniejsze silne więzi, które wynikały z pracy w biurze, są mocno osłabione i trzeba czasu, aby się odnowiły. Rzeczywistość jest brutalna: im łatwiej doszukujemy się winy u innych, tym bardziej prawdopodobne jest, że wina leży po naszej stronie"—uważa Viv Groskop. I przestrzega, że być może powinniśmy mniej koncentrować się na poszukiwaniach dowodów na toksyczność innych i skupić się na weryfikacji, czy z nami inni chcą w ogóle współpracować.