Europa i USA zdejmują maseczki, w Azji nosi się je od dawna. Dlaczego?
Wraz z rosnącą liczbą zaszczepionych obywateli, kolejne państwa luzują restrykcje dotyczące obowiązku noszenia maseczek w miejscach publicznych. Istnieją jednak kraje, w których noszenie maseczek ma długą tradycję, a obywatelom obowiązek zakrywania nosa i ust nie doskwiera tak mocno, jak mieszkańcom Europy czy USA. Mowa o państwach Azji Wschodniej - Japonii, Korei Południowej, Chinach, Tajwanie i Singapurze.
- Wynalazek maseczki chirurgicznej jest przypisywany pochodzącemu z terenów dzisiejszej Malezji lekarzowi Wu Lien-teh
- Współcześnie Chińczycy noszą maseczki dla ochrony przed smogiem
- Maseczki na ulicach japońskich i koreańskich miast mają przede wszystkim chronić przed roznoszeniem się chorób wirusowych
- Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Już od 15 maja wszyscy Polacy mogą zdjąć maseczki na świeżym powietrzu. Z kolei w pełni zaszczepieni obywatele Stanów Zjednoczonych będą zwolnieni z obowiązku noszenia maseczek zarówno na zewnątrz, jak i w zamkniętych pomieszczeniach - zapowiedziała dyrektor amerykańskiego Centrum Kontroli i Prewencji Chorób Rochelle Walensky.
Maseczki ochronne wpisały się na stałe w krajobraz azjatyckich miast od czasu wybuchu epidemii SARS w 2002 r. Podobnie jak pandemia koronawirusa, pierwsze ognisko SARS pojawiło się w Chinach, a z Państwa Środka infekujący układ oddechowy wirus rozprzestrzenił się na inne kraje kontynentu. Jednak zwyczaj noszenia maseczek w Azji Wschodniej sięga przynajmniej początków XX wieku i innej pustoszącej świat choroby - pandemii grypy hiszpanki z lat 1918-1920. Maseczki były wtedy szeroko promowane w krajach Zachodu, a stamtąd zostały wyeksportowane do Japonii - pisze Huffington Post.
Jeszcze wcześniej, bo w latach 1910-1911 stosowano maseczki w Chinach. Miały zapobiegać rozprzestrzenianiu się epidemii dżumy płucnej w Mandżurii. Pochłonęła ona ponad 60 tys. ofiar, mieszkańców terenów współczesnych Chin północno-wschodnich, co czyniło ją jedną z największych epidemii na świecie w tamtym czasie. Sam wynalazek maski chirurgicznej przypisuje się dr Wu Lien-teh, wykształconemu w Cambridge lekarzowi z terenów obecnej Malezji, który w imieniu chińskiego rządu koordynował akcję zwalczania epidemii w tym regionie.
Wu opracował maskę wykonaną z bawełny i gazy, która filtrowała wydychane powietrze. Uważa się, że maska stworzona przez Wu Lien-teh jest prekursorem obecnej maski N95, używanej na całym świecie w celu ochrony przed koronawirusem. Lekarz nadzorował produkcję maseczek, wprowadził kwarantannę i dezynfekcję pomieszczeń. Za zasługi w zwalczaniu dżumy był nominowany do Nagrody Nobla.
W metrze lepiej nie kaszleć
W czasach współczesnych, pomijając kontekst pandemii, można rozróżnić dwie główne przyczyny noszenia maseczek w państwach Azji Wschodniej. - Jedna to ochrona innych w kontekście chorób takich jak przeziębienie i grypa. Druga to ochrona siebie przed zanieczyszczeniem środowiska - tłumaczy dr hab. Marcin Jacoby, prof. Uniwersytetu SWPS, kierownik Zakładu Studiów Azjatyckich.
Zwyczaj zakrywania nosa i ust podczas choroby charakteryzuje przede wszystkim Japonię, Koreę i Tajwan. - Tam panuje przeświadczenie, że maski nosimy dla ochrony innych członków społeczeństwa. To ogromna różnica w mentalności. My myślimy przede wszystkim o sobie, oni, że są elementem pewnej grupy, która ma wspólne cele - mówi dr Marcin Jacoby.
Wojciech Jaworski, założyciel firmy CDK, wspierającej rozwój biznesów m.in. na rynku chińskim, mieszkał w Chinach przez dwa lata. - Noszenie maseczek było najbardziej powszechne nie wśród Chińczyków, a znajomych Japończyków. Najczęściej robili to, gdy byli przeziębieni. Publiczne kasłanie bez zasłoniętej twarzy w Japonii to proszenie się o krzywe spojrzenia - opowiada Wojciech Jaworski. - Przy czym należy pamiętać, że państwa azjatyckie charakteryzują się dużo większym zagęszczeniem ludności niż europejskie - dodaje. To sprzyja rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych, o czym mieliśmy okazję przekonać się przez ostatnie półtora roku także w Europie.
Z grypą do pracy
W państwach takich, jak Japonia czy Korea, panuje także silny etos pracy. Jak przekonuje kierownik Zakładu Studiów Azjatyckich, przeziębienie czy grypa nie są dla ich mieszkańców powodem do absencji. Noszenie masek w trakcie choroby jest więc tym bardziej istotne, że przechodzi się ją w pełnym kolegów biurze. Z kolei w Chinach głównym powodem noszenia maseczek w ostatnich latach było ogromne zanieczyszczenie powietrza.
Kiedy na przełomie lat 2014/2015 Wojciech Jaworski przyjechał do Szanghaju, zagęszczenie pyłu PM2,5 w powietrzu sięgało tam nawet 300-350 mikrogramów na metr sześcienny (średnia dobowa norma wg. WHO to 25 µg). I to właśnie smog jest drugim obok epidemii wirusa SARS czynnikiem, który już kilkanaście lat temu skłonił część chińskiego społeczeństwa do stosowania maseczek. - A przynajmniej ludzi mieszkających w dużych metropoliach - warto mieć świadomość, że powierzchnia Chin jest dwukrotnie większa niż wszystkich państw Unii, a chiński interior znacznie różni się od obszarów wysoko zurbanizowanych - podkreśla Jaworski.
Z kolei w Singapurze maseczki nie były codziennym widokiem, zanim wybuchła pandemia. Nosili je przede wszystkim ekspaci z Tajwanu, Japonii i Korei, przyzwyczajeni do zasłaniania nosa i ust przy najmniejszym przeziębieniu. - Teraz każdy nosi, nie ma przebacz. Są też mandaty, a o poprawnym zakładaniu maseczki przypominają tzw. safe distance ambassadors - opowiada Dominika, która w Azji mieszka od siedmiu lat, a od pięciu - w Singapurze.
Raz na trzy miesiące rząd rozdaje obywatelom wielorazowe maseczki, w jednorazowe zaopatrują ich zakłady pracy. Obecnie maski trzeba nosić zarówno w zamkniętych pomieszczeniach, jak i na zewnątrz. Maskę można zdjąć na chwilę podczas posiłku oraz w trakcie ćwiczeń fizycznych. Singapur prowadzi też kampanię informacyjną, na potrzeby której wykorzystał postać wykreowaną podczas pandemii SARS - wujka Phua.
Uwolnić się od maseczki
Zanim przeniosła się do Singapuru, Dominika mieszkała na Tajwanie. Tam noszenie maseczek przed pandemią było bardziej powszechne, a społeczeństwo bardzo odpowiedzialnie podchodziło do kwestii przestrzegania zasad higieny.
- Noszenie maseczek na Tajwanie od dawna było normą. Dodatkowo mieszkańców mobilizują doświadczenia wyniesione z epidemii SARS i świadomość, że z powodu relacji z Chinami nie należy liczyć na ewentualną pomoc międzynarodową - tłumaczy kobieta. Jej zdaniem społeczeństwa, które mają za sobą epidemie SARS i MERS, ptasiej i świńskiej grypy, są gotowe do noszenia masek zawsze i bez zbędnych dyskusji.
Nie zmienia to faktu, że także mieszkańcy Azji Wschodniej za maseczkami nie przepadają.
W latach 2016-2018 Wojciech Jaworski oprowadzał chińskie delegacje, m.in. rządowe, po Warszawie. - Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek nosił wtedy maseczki - wspomina. - To mogły być jednostkowe przypadki, osoby starsze, albo przeziębione.
W marcu 2020 r. świat obiegło nagranie, na którym personel medyczny z Wuhan ściągał po kolei maski, świętując zamknięcie ostatniego tymczasowego szpitala dla zakażonych koronawirusem, jakie naprędce zbudowano w mieście.
- W Wuhan jest bardzo gorąco. 10-12 godz. pracy w masce, kombinezonie, goglach, to musi być męka - zauważa dr hab. Marcin Jacoby. - Nic dziwnego, że lekarze i pielęgniarki autentycznie się cieszyli, że mogą je ściągnąć.