Kup subskrypcję
Zaloguj się

Czy emigracja wciąż się opłaca? Liczymy i sprawdzamy

W ostatnich latach emigracja zarobkowa z Polski jest uznawana za coraz mniej atrakcyjną – w końcu nasz rynek pracy jest w niezłej formie, a pensje rosną i rosną. Z kraju, który "eksportował" pracowników, staliśmy się państwem, który wchłania setki tysięcy imigrantów z różnych stron świata. Czy zatem wyjazd do Niemiec bądź Norwegii jest jeszcze opłacalny? Postanowiliśmy się przyjrzeć nie tylko zarobkom, ale i kosztom życia.

Zarobki za granicą ciągle są wyraźnie wyższe. To samo jednak dotyczy kosztów życia.
Zarobki za granicą ciągle są wyraźnie wyższe. To samo jednak dotyczy kosztów życia. | Foto: Piotr Kamionka / REPORTER / East News

Niemal dwadzieścia lat temu weszliśmy do Unii i otworzyły nam się drzwi do wielu rynków pracy – na przykład do tego brytyjskiego. Tłumy młodych Polaków pakowały walizki i przeprowadzały się na Wyspy czy do innych krajów. Jedni chcieli nieco zarobić i wrócić, inni zostawali na stałe.

Wówczas jednak bezrobocie dobijało nawet do 20 proc., a pensje były nieporównywalnie niższe do tych zachodnich. Dziś polska gospodarka jest rozpędzona, zarobki rosną, a nasze firmy cierpią na brak rąk do pracy. Przyjeżdżają zatem do nas Ukraińcy, Białorusini, ale i ludzie z Azji czy nawet Ameryki Południowej. Czy w tej sytuacji emigracja ma sens? Z zeszłorocznego badania ARC Rynek i Opinia wynika, że szybką emigrację ciągle rozważa 18 proc. Polaków. Rok wcześniej było to ok. 16 proc.

My sprawdziliśmy zarobki i koszty życia w popularnych wśród Polaków krajach. Wielkiej Brytanii już pod uwagę nie braliśmy, bo po brexicie udaje się tam już coraz mniej mieszkańców naszego kraju.

Nauczyciel zarobi krocie, ale nie w Polsce

W przypadku niektórych zawodów odpowiedź jest oczywista. Nauczyciele w Polsce uważają się za wyjątkowo niedocenianą przez państwo grupę zawodową. Patrząc na zestawienie, nietrudno im się dziwić. Według serwisu wynagrodzenia.pl nauczyciel mianowany może u nas liczyć na niecałe 5,2 tys. zł brutto. Warto przy tym zauważyć, że to już kolejny stopień pedagogicznego awansu i na początku w tym fachu nie można liczyć na takie stawki. Niemiecki pedagog jest w stanie zarobić niemal trzy razy tyle. Co ciekawe, w tym kraju nauczycielskie wynagrodzenia nie są uważane za przesadnie wysokie. W Norwegii pensje przekraczają 20 tys. zł!

Zarobki w różnych krajach brutto w przeliczeniu na zł. Od lewej dane dot. Polski, Niemiec, Holandii oraz Norwegii
Zarobki w różnych krajach brutto w przeliczeniu na zł. Od lewej dane dot. Polski, Niemiec, Holandii oraz Norwegii | Mateusz Madejski / Business Insider Polska

Nauczycielska emigracja nie będzie jednak zwykle prosta. Droga do uznania kwalifikacji przez np. niemiecką szkołę może być długa i wyboista.

Łatwiej będzie przekwalifikować się pielęgniarkom czy pielęgniarzom. Tu też rzecz jasna trzeba mieć kwalifikacje, z tym że zapotrzebowanie na takich specjalistów jest we wszystkich niemal krajach Europy tak gigantyczne, że przeniesienie się za granicę nie jest zwykle wielkim problemem. Różnice w pensjach są tu też gigantyczne.

O ile w Polsce "standardowa" pensja pielęgniarki nie przekracza 6 tys. zł wg serwisu wynagrodzenia.pl, to w Norwegii już można zarobić ponad 21 tys.

Nie w każdym fachu różnica jest tak dramatyczna. Weźmy pod uwagę na przykład elektryków. Przeprowadzka z Polski do Niemiec, Holandii czy Norwegii powinna się opłacić, ale nie tak bardzo, jak w przypadku pielęgniarek czy nauczycieli.

Mowa tu cały czas o pensjach brutto. Warto pamiętać, że systemy podatkowe za granicą potrafią się mocno różnić od tego polskiego. Trudno jednoznacznie powiedzieć, ile na przykład netto będzie miał do dyspozycji niemiecki kucharz, który zarabia brutto 2 tys. euro miesięcznie. Zależy to bowiem od miejsca, w którym żyje, od jego sytuacji rodzinnej, a nawet od tego, czy jest wierzący.

Załóżmy, że nasz kucharz nie ma dzieci i nie ma żony oraz mieszka w Berlinie. Tak zwykle kucharz zarabia dokładnie 2034 euro. Po opłaceniu podatków i składek zostanie mu na życie ok. 1471 euro. To ciągle solidne pieniądze z polskiej perspektywy – ok. 7 tys. zł. Jego warszawski kolega może bez wielkiego doświadczenia liczyć na 5 tys. zł brutto. Na rękę zostanie mu ok. 3,3 tys. zł, choć też nie jest tajemnicą, że w branży gastronomicznej można liczyć na rozmaite "nieoficjalne" dodatki.

Zarobki brutto w przeliczeniu na zł w Warszawie, Berlinie, Amsterdamie i Oslo. Na dole koszt wynajęcia mieszkania w stolicach wszystkich krajów
Zarobki brutto w przeliczeniu na zł w Warszawie, Berlinie, Amsterdamie i Oslo. Na dole koszt wynajęcia mieszkania w stolicach wszystkich krajów | Mateusz Madejski / Business Insider Polska

Na razie berliński kucharz zdecydowanie wygrywa z tym warszawskim, ale spójrzmy na ceny nieruchomości. Mieszkania w polskiej stolicy są bardzo drogie – załóżmy, że kucharz chce mieszkać poza centrum. Kawalerka w lepszej dzielnicy lub mieszkanie dwupokojowe w gorszej będzie go kosztować 2,8 tys. zł i to raczej przekroczy jego możliwości finansowe, o ile chce mieszkać samemu.

W Berlinie porównywalne mieszkanie kosztuje w przeliczeniu 4,3 tys. zł miesięcznie. Berlińskiemu kucharzowi zatem zostanie w przeliczeniu ok. 2,7 tys. zł miesięcznie na życie.

A stolica Niemiec wcale nie jest taka droga na tle zachodniej części Europy. Już w Amsterdamie podobne mieszkanie kosztuje 6,5 tys. zł miesięcznie. Holenderski kucharz zarobi teoretycznie mniej niż ten niemiecki. Jednak serwisy poświęcone pracy podkreślają, że w tym kraju można zarobić bardzo dużo w dodatkach – zdarza się, że jest to nawet 1 tys. euro miesięcznie.

Rzecz jasna mieszkanie nie jest jedynym wydatkiem, który trzeba ponosić. Jeśli nasz kucharz zechce pójść do restauracji jako klient, to za obiad dla dwóch osób w lokalu ze średniej półki zapłaci w Warszawie ok. 180 zł. W Berlinie to już równowartość 280 zł.

W przypadku kucharza, który chce pracować ze stolicy, emigracja do Berlina może nie być złym pomysłem. Wiele zależy od perspektyw awansu. Szef kuchni w Warszawie może już zarobić kilkanaście tysięcy. Jednak i w Berlinie kucharze z doświadczeniem mogą bez problemu zarobić ponad 3 tys. euro, czyli ponad 14 tys. zł brutto.

Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo

Czasem jednak stawianie na największe i najzamożniejsze miasta nie musi być dobrym rozwiązaniem. W znacznie mniejszym od Berlina Dreźnie kucharz zarobi niewiele mniej – ok. 2 tys. euro miesięcznie brutto. Mieszkania są przy tym nieporównywalnie tańsze – niezłe "samodzielne" lokum poza centrum można znaleźć za 420 euro miesięcznie, czyli ok. 2 tys. zł.

Drezno można porównać pod względem wielkości do Wrocławia. Co ciekawe, w stolicy Dolnego Śląska wynajęcie lokum będzie zwykle droższe. Serwis Numbeo podaje, że poza centrum standardowe lokum w tym mieście wynajmuje się za ok. 2,4 tys. zł miesięcznie.

Wrocławskie zarobki, jeśli chodzi o kucharzy, są nieco niższe od warszawskich, ale porównywalne.

Zobacz także: Pojechałem na zakupy do Niemiec. Prędko tego błędu nie powtórzę

Koszty życia w Dreźnie i we Wrocławiu w przeliczeniu na zł
Koszty życia w Dreźnie i we Wrocławiu w przeliczeniu na zł | Mateusz Madejski / Business Insider Polska

Wyciągnięcie wniosku, że Drezno jest tańsze od Wrocławia, nie będzie do końca prawdziwe – jak widać w tabelce, większość wydatków jest wyższa w niemieckich mieście. Biorąc pod uwagę "kucharskie" pensje i wydatki, można stwierdzić, że w niemal każdym scenariuszu praca w tym fachu opłaci się bardziej w Dreźnie niż we Wrocławiu.

Zobacz także: Tyle pieniędzy płynie z Polski do Ukrainy. Wysyłają je imigranci

A co z programistami?

Zdecydowanie więcej za granicą zarobi pielęgniarka czy nauczyciel, a także kucharz. A co z branżą IT? Czy tu wyjazd się też opłaci? Serwis wynagrodzenia.pl podaje, że obecnie mediana dla programisty Java wynosi w Polsce niecałe 11 tys. zł brutto. Dystans pomiędzy wynagrodzeniami w Niemczech i tu jest wyraźny – serwis gehalt.de podaje, że tam standardowa pensja na tym stanowisku to niemal 3,9 tys. euro, a zatem 18,5 tys. zł.

Nadrabianie zachodnich stawek więc może idzie nam w Polsce nieźle, ale sporo dystansu wciąż zostało. Niestety, po drodze ceny polskich mieszkań zaczęły doganiać, a czasem i przeganiać, te zachodnioeuropejskie. Warszawa pozostaje tu wyraźnie tańsza niż Berlin czy Amsterdam, ale już Wrocław jest pod tym względem droższy niż Drezno. Niestety, na pytanie, czy emigracja wciąż się opłaca, trzeba zatem odpowiedzieć, że – w większości przypadków – niestety tak.

Autor: Mateusz Madejski, dziennikarz Business Insider Polska