Kup subskrypcję
Zaloguj się

Młodzi lekarze nie chcą leczyć chorych onkologicznie

Organizacje zrzeszające lekarzy oraz dbające o przyszłość kształcenia alarmują, że młodzi lekarze nie chcą leczyć pacjentów chorych onkologicznie. Mimo wzmożonych naborów wciąż brakuje chętnych na specjalizacje związane z walką z nowotworami. Aby odwrócić ten trend, niezbędne są zmiany systemowe w całej opiece zdrowotnej.

Młodzi lekarze nie chcą leczyć chorych onkologicznie
Młodzi lekarze nie chcą leczyć chorych onkologicznie | Foto: Erol Korkmaz / Shutterstock

Złe wiadomości płyną ze środowisk lekarskich, które wskazują, że młodzi lekarze nie chcą decydować się na specjalizacje onkologiczne. Jak zdradza serwis rp.pl, w ostatni piątek ruszył dodatkowy nabór na lekarskie specjalizacje, w którym udział bierze 350 lekarzy. Problem w tym, że nawet jeśli każdy zostanie przyjęty, w jesiennym postępowaniu pozostanie niewykorzystanych blisko 2 tys. rezydentur.

Zobacz także: Lekarze, nauczyciele i reszta "budżetówki" w tym kraju będzie zbierać bawełnę

Jak przypomina serwis rp.pl, lista specjalizacji priorytetowych liczy ponad 20 pozycji, jednak największy kryzys dotknął specjalizacje związane z leczeniem nowotworów. W całej Polsce chirurgię onkologiczną i radioterapię mają zacząć po 24 osoby, a onkologię dziecięcą niespełna osiem. Liczba ta jest dramatycznie niska w zestawieniu z przynajmniej 1,1 mln pacjentów onkologicznych. Jednym z powodów kryzysu, na który zwracają uwagę organizacje lekarskie, jest specyfika pracy.

"Te specjalizacje bardzo obciążają psychicznie. Pacjent przychodzi do onkologa wielokrotnie, często przez lata. Trudno nie stworzyć więzi. Część pacjentów udaje się wyleczyć, część trzeba będzie skierować do hospicjum" – mówi Jakub Kosikowski, rzecznik prasowy samorządu lekarskiego, którego cytuje serwis rp.pl. Dodaje także, że negatywne jest uzależnienie od NFZ oraz fakt, że onkologia w prywatnym sektorze prawie nie istnieje.

Młodzi lekarze nie chcą leczyć chorych onkologicznie

Jak przypomina Jakub Kosikowski, w Polsce specjalizacje dzielą się na te "opłacalne i nieopłacalne".

"Największym zainteresowaniem cieszą się te, w których można pracować prywatnie lub łączyć pracę w sektorze publicznym z pracą w sektorze prywatnym. To np. dermatologia, okulistyka czy endokrynologia. Z kolei medycyna rodzinna daje możliwość dobrego balansu pracy zawodowej z życiem prywatnym, stąd jej popularność" – mówi Kosikowski.

Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo

Jak wyjaśniają lekarze, wybór specjalizacji onkologicznej oznacza ograniczoną liczbę miejsc zatrudnienia. Na dodatek może się okazać, że decyzja ta pociągnie za sobą mniejszą pensję niż na rezydenturze. "Nie można natomiast powiedzieć, że rezydent obecnie zarabia bardzo mało, bo pensje w ostatnich latach wzrosły. Ale po ukończeniu rezydentury może się okazać, że specjalistę onkologa będzie czekać obniżka pensji" – mówi Kosikowski w rp.pl. Nie ukrywa, że niezbędna jest nie tylko rewizja płac minimalnych, ale także wprowadzenie systemowych rozwiązań. Wtóruje mu Magdalena Kołodziej, prezes Fundacji My Pacjenci, która mówi: "Konieczne jest wprowadzenie rozwiązań wspierających lekarzy onkologów. Już teraz jest ich za mało w stosunku do liczby chorych".

Zobacz także: Influencer zamiast lekarza. Raport o medycynie estetycznej w Polsce

Poprawy niekorzystnej sytuacji niektórzy upatrują w zmianie władzy, ponieważ Trzecia Droga podczas kampanii wyborczej proponowała, że jeżeli pacjent w ciągu 60 dni nie dostanie się do lekarza specjalisty, będzie mógł skorzystać z wizyty prywatnej, a NFZ dopłaci do wizyty. Środowiska lekarskie są nieco sceptyczne, ponieważ obawiają się wzrostu cen w sektorze prywatnym. Z kolei organizacje pacjenckie widzą w tym dobry kierunek, który mógłby przyczynić się do rozładowania ogromnych kolejek do specjalistów onkologicznych.