Kup subskrypcję
Zaloguj się

Druga fala zwolnień w Meta i Amazonie pokazuje, że firmy odzyskują władzę. Na tym może się nie skończyć

Decyzje Meta i Amazona o przeprowadzeniu drugiej serii masowych zwolnień zaledwie kilka miesięcy po pierwszej sugerują, że firmy odzyskują władzę, którą w ostatnich latach zdobyli pracownicy.

Czy decyzje Mety i Amazona otworzą nowy worek zwolnień?
Czy decyzje Mety i Amazona otworzą nowy worek zwolnień? | Foto: Alex Segre / Shutterstock

Decyzje Meta i Amazona o przeprowadzeniu drugiej fali masowych zwolnień zaledwie kilka miesięcy po pierwszej sugerują, że firmy odzyskują władzę, którą w ostatnich latach zdobyli pracownicy.

Eksperci ds. zarządzania powiedzieli Insiderowi, że walka o takie kwestie, jak wynagrodzenie, praca zdalna, a nawet tak obiecujące pomysły, jak "cicha rezygnacja", wprowadziły model, w którym mniej decyzji wydawało się być poza kontrolą firm.

Jak powiedziała w rozmowie z Insiderem Angie Kamath, dziekanka Szkoły Studiów Zawodowych Uniwersytetu Nowojorskiego, dotyczy to również tego, jak, oraz jak często, firmy pozbywają się pracowników, kiedy nie są już potrzebni.

Po latach, kiedy firmy próbowały przyciągnąć i zatrzymać pracowników w czasach niedoboru siły roboczej, przedsiębiorstwa odzyskują część swojej władzy. Nazwijmy to "wielkim odzyskiwaniem".

Zobacz też: Fala zwolnień w big techach. "Korekta jest niemal modelowa jak na skalę problemu" [WYWIAD]

Chociaż konwencjonalne myślenie o tym, że wielokrotne zwolnienia to fatalna praktyka zarządzania jest nadal aktualne, to może już nie mieć znaczenia ze względu na zmieniające się nastroje ekonomiczne i społeczne.

— Istnieją zachowania na rynku pracy, które są nowe zarówno dla pracowników, jak i dla pracodawców i nie są one zgodne z tradycyjnymi wzorcami z przeszłości — powiedziała Kamath. — Czytamy teraz o dwóch rundach zwolnień i wzruszamy ramionami, mówiąc: "Kiedy będzie trzecia?" — dodała.

Wszystkie założenia zostały odwołane

Amazon ogłosił, że zwalnia 9 tys. pracowników, czyli około 3 proc. zatrudnionych, po tym jak w styczniu zredukował 18 tys. stanowisk. Meta natomiast poinformowała w zeszłym tygodniu, że zwalnia około 10 tys. pracowników, obok 11 tys., których pozbyła się w listopadzie.

Według danych serwisu Crunchbase rzadko zdarza się, by firma przeprowadzała kilka rund zwolnień. W ubiegłym roku około 9 proc. z 433 śledzonych przez serwis firm technologicznych zwolniło pracowników więcej niż raz.

Kamath uważa, że może to stać się bardziej powszechne. — Są inne okoliczności, które powodują, że reagujemy na to, co dzieje się dzisiaj, więc dawna alchemia mówiąca o tym, czego nie jest za dużo, czego nie jest za mało i co jest w sam raz, nie ma znaczenia — tłumaczy.

Innymi słowy: Wszystkie założenia zostały odwołane. Innym przykładem tego, jak to się odbywa, jest "wielka rezygnacja", czyli zjawisko, w którym rekordowa liczba pracowników dobrowolnie odchodzi z pracy.

W przeszłości ludzie pozostawali na stanowiskach dłużej i byli być może bardziej skłonni do pozostania w organizacji, w której czuli się niezadowoleni, ze względu na lojalność lub poczucie obowiązku. Jednak pandemia zmobilizowała wielu ludzi do ponownego określenia, czego chcą od swojego życia i pracy. Odejście z pracy dla większych pieniędzy, lepszego harmonogramu lub atrakcyjniejszego stanowiska stało się de rigueur.

Najnowsze cięcia w firmach Amazon i Meta udowadniają, że teraz to pracodawcy stawiają na głowie przyjęte normy.

Dina Denham Smith, trenerka kadry zarządzającej i właścicielka firmy Cognitas, powiedziała, że te posunięcia mogą być inspiracją dla innych pracodawców, którzy rozważają kolejne zwolnienia. Dodała, że kiedy właściciel i CEO Twittera, Elon Musk, powiedział w zeszłym roku pracownikom, że będą musieli pracować w biurze, lub zostaną zmuszeni do odejścia, wielu innych CEO poszło w jego ślady, wprowadzając nakaz pracy w biurze.

Zarażanie społeczne jest realne — powiedziała. — Nie daje to innym firmom pozwolenia na przeprowadzenie większej liczby zwolnień, ale zapewnia im osłonę. Amazon i Meta zrobiły to samo, więc nie będzie to tak bardzo widoczne — dodała.

Chude lata to surowsze metody działania

Eksperci twierdzą, że przeprowadzanie więcej niż jednej rundy zwolnień w krótkim czasie jest generalnie niewskazane.

— Jeśli już musi dojść do zwolnień, to najlepszą praktyką jest przeprowadzenie ich za jednym zamachem, a nie stopniowo, co może obniżyć morale pracowników i innowacyjność — mówi Andrew Moyer, dyrektor generalny Reputation Partners, firmy zajmującej się komunikacją strategiczną, w rozmowie z Insiderem.

Idealny proces to taki, w którym zrywa się plaster raz — powiedział.

Biorąc pod uwagę ciągłą niepewność ekonomiczną i niedawne porażki Silicon Valley Bank i Signature Bank, Meta i Amazon mogą być traktowane z pewną dozą wyrozumiałości, jednak fakt, że firmy nie zasygnalizowały, że będzie więcej niż jedna runda, sprawia, że wiadomości są trudniejsze do przetrawienia.

— Firmy te dawały do zrozumienia, że reagują na warunki rynkowe, co sprawiło, że pracownicy uwierzyli, że będzie jedno cięcie — powiedział.

— Ale teraz, w obliczu trwającej niepewności, klienci mogą się zastanawiać: "Czy jest gorzej, niż nam się wydaje?" Partnerzy i udziałowcy mogą zapytać: "Czy to jest właściwy zespół zarządzający?" Pracownicy myślą: "Kiedy spadnie kolejne ostrze" — dodał.

Zdaniem Kamatha z NYU, chociaż wielokrotne zwolnienia mogą stać się standardem w nowej erze pracy, nie jest to korzystne dla żadnej ze stron. — Firmy muszą się upewnić, że nie stanie się to wyścigiem na dno — powiedziała.

— To, że pracownicy przyzwyczaili się do tak wielu zmian i mają na nie większą tolerancję, nie powinno być dla firm zachętą do wprowadzania wielu zmian, ponieważ może to podważyć zaufanie i stabilność — stwierdziła.

Powyżej znajduje się tłumaczenie artykułu z amerykańskiego wydania Insidera.

Tłum.: Mateusz Albin