Kup subskrypcję
Zaloguj się

Jest sposób na zapchane sieci. Pojawia się furtka dla fotowoltaiki

Masowe odmowy przyłączenia do sieci hamują rozwój zielonych instalacji. Choć oficjalne dane koncernów energetycznych nie są dramatyczne, to w praktyce inwestorzy wskazują na gigantyczny problem. — Z moich obserwacji wynika, że obecnie około 95 proc. wniosków o przyłączenie dużych instalacji OZE kończy się odmową — twierdzi Franciszek Buchta, prezes firmy Copernic Connect, która analizuje obciążenia sieci dla inwestorów. Przedsiębiorcy chcą wziąć sprawy w swoje ręce i wyłożyć własne pieniądze na rozwój linii energetycznych. Jednak do tego potrzebna jest dobra wola wszystkich zainteresowanych stron.

Jedną z barier dla budowy kolejnych instalacji fotowoltaicznych jest ograniczona możliwość przyłączenia ich do sieci energetycznej.
Jedną z barier dla budowy kolejnych instalacji fotowoltaicznych jest ograniczona możliwość przyłączenia ich do sieci energetycznej. | Foto: Wojciech Strozyk/REPORTER / East News

Do Ministerstwa Klimatu i Środowiska dociera coraz więcej niepokojących sygnałów, dotyczących odmów wydawania warunków przyłączenia do sieci energetycznej instalacji OZE. Mówiła o tym w Sejmie wiceminister Anna Łukaszewska-Trzeciakowska. Według przytoczonych przez nią danych jeszcze w latach 2017-2018 liczba decyzji odmownych sięgała 260, w latach 2019-2020 już 1200, a w latach 2021-2022 aż 3459, z czego 3415 dotyczyło instalacji fotowoltaicznych.

Obecnie skala odmów sięga już nawet 60-80 proc. wszystkich składanych wniosków — poinformowała Łukaszewska-Trzeciakowska.

Co ciekawe, koncerny energetyczne podają zupełnie inne dane. Na przykład Polska Grupa Energetyczna przekonuje, że w 2022 r. przyłączyła do sieci ponad 131 tys. instalacji OZE, a udział odmów wyniósł w tym czasie... ok. 1 proc.

Enea zaś podaje, że w ubiegłym roku odmówiła wydania warunków przyłączenia dla źródeł OZE dla ok. tysiąca przypadków. Natomiast do końca października wydała już 1572 odmowy, ale żadna z nich nie dotyczyła mikroinstalacji, a więc paneli słonecznych montowanych na dachach domów.

Problem dotyczy więc przede wszystkim dużych elektrowni i to słonecznych, bo budowa farm wiatrowych na lądzie na podstawie obecnych, bardzo restrykcyjnych przepisów, jest i tak mocno ograniczona. W Tauronie odrzuconych zostaje około 30 proc. wniosków dotyczących dużych instalacji OZE.

Energa w ogóle nie odpowiedziała na nasze pytanie w tej sprawie.

Franciszek Buchta, prezes firmy Copernic Connect, która zajmuje się analizą obciążenia sieci, ma swoje własne obliczenia. — Z moich obserwacji wynika, że obecnie około 95 proc. wniosków o przyłączenie dużych instalacji OZE kończy się odmową. Dziś wszyscy mają na ustach transformację energetyczną, ale rzeczywistość jest inna. Czekamy na liberalizację zasady 10H, czyli na zmianę uwalniającą ograniczenia w ustawie wiatrakowej, co zostało zapowiedziane przez nasz rząd. Jednocześnie wyzwaniem dla całej branży jest niedoinwestowanie i niewystarczająca przepustowość krajowych sieci elektroenergetycznych, co utrudnia przyłączanie farm fotowoltaicznych. A chętnych do inwestowania w OZE przy obecnych wysokich cenach energii elektrycznej naprawdę nie brakuje — przekonuje Buchta.

Stare linie i projekty widmo

Niewydolne sieci to tylko jedna z przyczyn ograniczenia możliwości instalacji farm fotowoltaicznych w Polsce. Każda decyzja w sprawie przyłączenia kolejnej instalacji poprzedzona jest wykonaniem szczegółowej analizy technicznej i ekonomicznej możliwości przyłączenia danego źródła energii do sieci.

— Analiza techniczna określa m.in. wpływ planowanego do podłączenia źródła na funkcjonowanie sieci elektroenergetycznej oraz na parametry jakościowe energii elektrycznej. Chodzi o to, aby nie dopuścić do przeciążenia infrastruktury, które skutkowałoby jej awarią lub uszkodzeniem, co mogłoby wpłynąć na bezpieczeństwo odbiorców energii oraz pozbawić ich zasilania — tłumaczy Ewa Groń, rzeczniczka Tauronu Dystrybucji.

Dodaje, że wpływ na sytuację ma też postawa podmiotów wnioskujących o przyłączenie do sieci. — Duża część mocy przyłączeniowych jest blokowana przez wnioski, które nie są realizowane lub są realizowane częściowo. Wydane warunki przyłączenia są ważne przez dwa lata od ich dostarczenia do wnioskodawcy i w tym czasie klient podejmuje decyzje o sposobie realizacji inwestycji. Obserwujemy, że tylko do ok. 50 proc. wydanych warunków przyłączenia, klienci zawierają następnie umowy o przyłączenie, a więc inwestycje są rzeczywiście realizowane. Oznacza to, że część podmiotów wnioskuje o przyłączanie i składa wnioski w kilku lokalizacjach, sprawdzając jedynie możliwości przyłączenia bez zamiaru budowy takich źródeł we wszystkich tych miejscach — informuje Groń.

Dalsza część artykułu znajduje się poniżej materiału wideo:

Z kolei przedsiębiorcy zwracają uwagę na wadliwy system analizowania dostępu do infrastruktury. — Gdy inwestor składa wniosek o przyłączenie do sieci, operator jest odpowiedzialny za wykonanie ekspertyzy wpływu tego przyłączenia na system elektroenergetyczny. Często okazuje się, że jeszcze bez tej instalacji wiele elementów sieci jest już przeciążonych o kilkadziesiąt do nawet 200 proc. Jak to możliwe? Przyczyn jest wiele, np. w modelu sieci do analizy uwzględnione zostają wnioski o warunki przyłączenia, które wpłynęły wcześniej na tym obszarze, ale nie zostały jeszcze rozstrzygnięte. Taki inwestor dostaje odmowę, a później okazuje się, że te wcześniejsze wnioski zostały odrzucone albo inwestycje pozostają tylko na papierze. Często technicznie miejsce w sieci jest, tylko system tego nie widzi — tłumaczy Buchta.

Mateusz Gościniak, rzecznik Enei Operator, zauważa, że moc instalacji OZE w naszym kraju, która została przyłączona w 2021 r., była przewidziana pierwotnie do 2040 r. — Sieci nie były przygotowane na taką lawinę inwestycji — kwituje Gościniak.

Moc zainstalowana elektrowni wiatrowych (czerwony kolor) i słonecznych (żółty kolor) w Polsce
Moc zainstalowana elektrowni wiatrowych (czerwony kolor) i słonecznych (żółty kolor) w Polsce | Instrat

Sposób na odblokowanie sieci

Remedium na te problemy znalazł Copernic Connect. — Proponujemy model, który ma już swoje umocowanie w ust. 9 art. 7 ustawy Prawo energetyczne. W sytuacji, gdy inwestor otrzymuje odmowę przyłączenia do sieci z powodu braku warunków ekonomicznych, może ubiegać się o podpisanie umowy komercyjnej z operatorem, na mocy której sfinansuje modernizację sieci. Już dziś są takie przypadki, ale to jeszcze niestety rzadkość. Aby przełamać ten impas, potrzebny jest dialog i połączenie wiedzy oraz kompetencji wszystkich uczestników rynku energii elektrycznej — operatorów sieci, administracji i branżowych instytucji — tłumaczy szef firmy Franciszek Buchta.

Przekonuje, że zainteresowanie takimi inwestycjami ze strony prywatnego biznesu jest ogromne. — Duzi gracze są chętni, by wyłożyć własne pieniądze na rozwój linii elektroenergetycznych. Dla mniejszych firm to może nie być opłacalne, ale wtedy możemy zebrać grupę chętnych w danym rejonie i podzielić się kosztami — proponuje Buchta. Szacuje, że koszt modernizacji sieci o napięciu 110 kV sięga od miliona do kilkudziesięciu milionów złotych. Najczęściej chodzi o dostosowanie linii do wyższej temperatury pracy. Czasami wystarczy np. podwyższyć kilka słupów linii elektroenergetycznej. W takich przypadkach wydatek nie jest astronomiczny, a umożliwia postawienie w danym rejonie kolejnych instalacji ze źródeł odnawialnych.

— Sieć wymaga szybkiego doinwestowania, aby umożliwić rozwój OZE, niezbędny dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju w obecnej sytuacji geopolitycznej, a także, aby przeciwdziałać rosnącym cenom prądu i chronić klimat — apeluje prezes Copernic Connect.

Operatorzy sieci zapewniają, że planują duże wydatki na modernizację infrastruktury. PGE Dystrybucja w tym roku przeznaczyła na inwestycje ponad 2,9 mld zł. Enea Operator co roku wydaje na ten cel około 1 mld zł, a za pięć lat nakłady mają wzrosnąć do 1,4 mld zł. Z kolei Tauron Dystrybucja inwestuje w sieci 2 mld zł rocznie.

Potrzeby są jednak znacznie większe. W ubiegłym roku pięciu największych operatorów sieci dystrybucyjnych podpisało umowy na przyłączenie ponad 4 tys. nowych źródeł energii o mocy ponad 9,5 GW (wzrost w stosunku do 2020 r. odpowiednio o prawie 250 proc. i 400 proc.). Na koniec pierwszego półrocza 2022 r. łączna moc źródeł, wynikająca z wydanych przez operatorów warunków przyłączenia oraz podpisanych umów o przyłączenie do sieci, wynosiła już ponad 20,5 GW.

Autor: Barbara Oksińska, dziennikarka Business Insider Polska

W tekście umieszczono link reklamowy naszego partnera: