Dzi�ki Euro wszyscy poznali prawd� o Niemczech. "Ha�ba"

Organizacja takich turniej�w jak mistrzostwa Europy czy �wiata, to okazja dla gospodarzy na promocj� kraju. Niemcy te� z tego korzystaj�. Nie spodziewali si� jednak, �e je�li chodzi o renom�, to mog� du�o straci�.

W pierwszym tygodniu Euro tę kampanię zaczęli Anglicy, gdy doszło komunikacyjnego armagedonu w Gelsenkirchen, po którym stowarzyszenie angielskich kibic�w wysłało oficjalny protest. Najmniejsze miasto goszczące Euro 2024 w żaden sposób nie było gotowe na najazd dziesiątek tysięcy kibiców. Ulice się zakorkowały - krócej trwało dojście na stadion piechotą niż dojechanie tam środkami komunikacji publicznej. Powrót okazał się jeszcze większą katastrofą. Stłoczeni na dworcu fani tylko swojej zimnej krwi zawdzięczają fakt, że nie doszło do jakieś tragedii. Na pociągi musieli czekać do wczesnych godzin porannych. Reakcji gospodarzy oczywiście zabrakło.

Zobacz wideo

Brytyjczycy straszą kibiców Zombielandem

Ale to nie wszystko. Media z krajów, którym przyszło grać we Frankfurcie, ostrzegały kibiców przez "Zombielandem". Tak Brytyjczycy nazwali obszar miasta przy dworcu kolejowym w piątym co do wielkości mieście w Niemczech. "The Sun" nazwał to miejsce "najniebezpieczniejszymi slumsami w Niemczech". "Jego ulice wypełnione są pięcioma tysiącami narkomanów i trzema setkami dealerów"- napisała gazeta, strasząc swoich kibiców. Dodała, że dzielnica jest tak niebezpieczna, że dzieci chodzą do szkoły tylko w eskorcie, a policja pilnuje nawet zamiataczy ulic, by nie stała się im krzywda. I choć urzędnicy starali się oczyścić ten teren miasta przed Euro 2024, "kibice będą zmuszeni przedrzeć się przez najgorsze narkotykowe piekło w Europie" - dodała gazeta. 

W dniu meczu Belgii ze Słowenią belgijska policja ostrzegała swoich kibiców: "Spożywanie twardych narkotyków na ulicy jest normalne. Przechodnie są nękani, a narkomani żądają pieniędzy. Zagraniczne media opisują ten obszar jako krainę zombie i dokładnie tak jest. Nie jest tam bezpiecznie". 

UEFA poleciła kibicom dzielnicę czerwonych latarni

"Daily Mail" nie szczędził swoim czytelnikom szczegółów: "Fajki z crackiem i igły do metamfetaminy leżą na chodnikach. Wielu uzależnionych z pomarszczoną skórą i brakami w uzębieniu zaciąga się crackiem, podczas gdy inni tłoczą się przed wejściami do sklepów lub leżą na środku chodnika odurzeni narkotykami. Niektórzy kucają między zaparkowanymi samochodami, wąchają folię aluminiową, a nawet wstrzykują sobie chemikalia bezpośrednio do żył". 

"Niektóre amerykańskie firmy posiadające biura w mieście nakazały pracownikom korzystanie z taksówek nawet podczas krótkich podróży" - napisał dziennik "The Telegraph" o dzielnicy czerwonych latarni we Frankfurcie, gdzie nawet płatny seks został wyparty przez dealerów. 

Co zdumiewające, UEFA zaleciła kibicom, którzy będą chcieli przyjechać na mecze we Frankfurcie, zarezerwować pobyt właśnie w okolicach dworca, aby wygodnie dostać się na stadion.  

Znak jakości "Made in Germany" bardzo ucierpiał

Jest miejsce i na mniejszy szok. Kibice i reporterzy nie mogą uwierzyć, gdy okazuje się, że w największej gospodarce Unii Europejskiej możliwości płacenia kartą to wciąż rzadkość. "Nie akceptują kart Visa, Mastercard ani American Express, jeśli masz szczęście, możesz zapłacić niemiecką kartą debetową" - opisywał dziwne przywiązanie Niemców do gotówki angielski dziennikarz.  

"Reputacja Deutsche Bahn przeniknęła już głęboko w górskie wrzosowiska" - skomentował Philipp Woldin z "Die Welt", gdy się dowiedział, że szkockie stowarzyszenie kibiców zaleciło fanom, by podróż na stadion planowali z dużym zapasem czasowym. Autor dodał jeszcze: "Wydaje się, że te mistrzostwa pokazują również reszcie Europy, że znak jakości 'Made in Germany', niemiecka niezawodność i umiejętności organizacyjne, bardzo ucierpiały". I dalej: "Być może z tych narzekań można nawet wyciągnąć nowy, pozytywny obraz siebie. Mniej chodzenia jak w zegarku, więcej ujmującego chaosu. A na następnych mistrzostwach Europy w Niemczech w 2050 r. Anglicy będą mogli płacić kartą kredytową". 

W innym dzienniku należącym do koncernu Axel Springer obraz kraju w zagranicznych mediach traktowany jest dużo ostrzej: "To hańba dla gospodarzy mistrzostw Europy" - napisał "Bild" o doniesieniach brytyjskich mediów o "strefie Zombie" we Frankfurcie.

Wi�cej o: