Odczuwacie w ogóle odpływ osób, które wybrały odchudzanie Ozempikiem?
Nie, nie zauważyliśmy takiego odpływu. Nie zapominajmy, że głównym mechanizmem działania tego leku jest zmniejszony apetyt tylko w czasie jego stosowania. Wtedy oczywiście chudniemy, ale gdy odstawimy lek, jeśli nie wypracowaliśmy z dietetykiem podczas kuracji zdrowych nawyków, stare przyzwyczajenia i dodatkowe kilogramy wracają.
No właśnie, coraz głośniej o efekcie jojo po Ozempiku. To przestroga, że nie ma cudownych leków na zachowanie linii?
To działa trochę jak z cateringiem dietetycznym. Dostajesz pudełka pod nos i w momencie, gdy jesz tylko to, a do tego regularnie zamawiasz catering, to prawdopodobnie chudniesz. I dalej tak jedząc, jesteś w stanie utrzymać wagę. Problem pojawia się wtedy, kiedy kończymy zamawiać „pudełka” – korzystanie z cateringu nie uczy zdrowych nawyków żywieniowych, co zwiększa ryzyko powrotu do starych, niezdrowych przyzwyczajeń. Bardzo łatwo wtedy o efekt jojo.
Zobacz też: Miliardy w pudełkach z jedzeniem
Jakie trendy w odchudzaniu, poza Ozempikiem, są teraz na topie?
Mód w dietetyce jest bardzo dużo. Regularnie powraca moda na dietę ketogeniczną – polegającą na wyeliminowaniu węglowodanów i jedzeniu tylko produktów białkowo-tłuszczowych. Istnieje pewien procent społeczeństwa, któremu taka dieta będzie służyć, który czuje się lepiej, stosując ten konkretny model żywienia. Popularna wciąż jest też dieta Dukana czy post dr Ewy Dąbrowskiej.
A co z postem przerywanym? 8 godzin jedz, a 16 nie, albo 6 jedz, a 18 nie?
To kolejna modna dieta oparta na jakiejś jednej, prostej zasadzie. To może być oczywiście przydatne, że jemy w określonych godzinach, ale najważniejszy jest tu deficyt energetyczny. Można go osiągnąć poprzez niejedzenie przez kilkanaście godzin w ciągu doby. Powiedzmy sobie jednak jasno: modne diety odchudzające nie spowodują istotnej poprawy naszego zdrowia. W Polsce ponad 60 proc. osób ma nadmierną masę ciała, a około 25-30 proc. – otyłość, która jest przecież chorobą. Tymczasem jedyna skuteczna dieta to skorygowane nawyki żywieniowe, które będziemy stosować przez całe życie. Sam jestem tego całkiem dobrym przykładem, bo tak sobie dietę poukładałem, że od co najmniej 13 lat jem zdrowo. To nie znaczy, że jem idealnie, ale że dokonuję świadomych i zgodnych z moimi preferencjami wyborów żywieniowych, które pozwalają mi być w dobrym zdrowiu i formie.
W jakim sensie jesteś przykładem? Też miałeś problem z nadwagą?
Tak. Mniej więcej od 14 roku życia. W gimnazjum jadłem typowo polskie obiady w podwójnej porcji, a na deser zawsze coś słodkiego ze sklepu. Jedyne warzywo, jakie znałem, to pomidor w keczupie. Wielkim wydarzeniem była też dla mnie wizyta w McDonaldzie – porównywalnej rangi co wycieczka do Disneylandu. To wszystko razem powodowało, że w wieku 16 lat ważyłem 99 kg, co oznaczało po prostu otyłość i problemy z akceptacją rówieśników. W szkole byłem regularnie wyśmiewany z powodu swojego wyglądu, do tego miałem tragiczny stan cery. W pewnym momencie powiedziałem sobie „dość” i wziąłem sprawy w swoje ręce. Zacząłem się interesować dietetyką, przeczesywałem fora internetowe, które bardzo mi pomogły zrzucić zbędne kilogramy.
Jak się ich pozbyłeś?
Moja pierwsza dieta była bardzo restrykcyjna i dziś bym już takiej nikomu nie polecał, bo działa na krótką metę. Jadłem trzy razy dziennie, na śniadanie np. płatki na wodzie, na obiad kurczaka z ryżem. Stopniowo luzowałem te restrykcje, ale ciągle bazowałem na zdrowych produktach. Dzięki temu uporałem się z niechcianymi kilogramami do końca liceum. Wtedy też zacząłem dorywczo pracować, bo moi rodzice nie za bardzo chcieli sponsorować moje pomysły dietetyczne: roznosiłem gazety, ładowałem towar w magazynie itp. A jak już się uporałem ze swoim problemem, byłem święcie przekonany, że chciałbym pomagać innym i wiem, jak to robić.
Dlatego poszedłeś na dietetykę?
Tak. Zrobiłem magistra na Uniwersytecie Medycznym, na wydziale Nauk o Zdrowiu. W ciągu dnia studiowałem dziennie, a w nocy pracowałem w gastronomii: przenosiłem czyste szkło na bar i przynosiłem brudne, zmieniałem beczki z piwem. To było cenne doświadczenie, bo napatrzyłem się na różne sytuacje w klubie, co obrzydziło mi nocne życie i alkohol, ale też nauczyło pokory i szacunku do ciężkiej, fizycznej pracy.
Myślałeś już wtedy o własnym biznesie?
Chodziło mi to po głowie, dlatego odkładałem pieniądze. Już wcześniej świadczyłem usługę trenera personalnego, co 10 lat temu nie było zbyt popularne, a na piątym roku studiów zacząłem też prowadzić swoje social media. Pod koniec studiów wreszcie otworzyłem wymarzony gabinet dietetyczny. Zbiegło się to rezygnacją z bycia trenerem osobistym, bo nie byłem w stanie tego skalować. Co więcej, zauważyłem, że wielu dietetyków nie stosuje diet, które rekomendują pacjentom i nie rozumieją problemów z trzymaniem się jej. Że np. makaron pełnoziarnisty nie jest taki smaczny jak ten zwykły itd. Ale prowadząc gabinet, szybko doszedłem do ściany. I wtedy poznałem mojego wspólnika, Pawła, który był moim klientem na treningach personalnych i w gabinecie dietetycznym. To w ogóle zabawna historia, ale mam wielu przyjaciół – byłych klientów, których odchudziłem. Jak miałem wieczór kawalerski, to 10 z 12 gości to byli właśnie byli klienci. I właśnie z Pawłem postanowiliśmy zmienić mój biznes i przejść z usługami do internetu.
Czyli?
To działa tak, że klient dokonuje płatności i dostaje formularz żywieniowy do uzupełnienia, w którym wypytywany jest o wszystkie informacje niezbędne do ułożenia diety i ćwiczeń. Pacjent to odsyła, my przygotowujemy mu plan i potem, przez cały okres trwania współpracy… Pacjent to odsyła, dyplomowany dietetyk przygotowuje mu plan i potem, przez cały okres trwania współpracy mój zespół jest do jego pełnej dyspozycji. Paweł stworzył koncepcję takiego serwisu, bo pracował wtedy jako deweloper i potem go rozwijał. Dzięki temu na przełomie 2017 i 2018 roku mogłem zamknąć gabinet i skupić się na usługach online.
I co dalej?
Miałem jednoosobową działalność gospodarczą i spółkę cywilną z Pawłem, gdzie rozwijaliśmy usługi, ale biznes rósł, dlatego w kwietniu 2021 roku założyliśmy spółkę Centrum Repo. Zależało nam też na tym, aby przesunąć biznes z marki osobistej Michał Wrzosek do biznesu od niej niezależnego, ale ze mną w roli ambasadora Respo. Nazwa to skrót od „dietetyki responsywnej”, czyli dostosowywanej do potrzeb konkretnego człowieka.
W waszym biznesie dużą rolę odgrywają social media – jesteś np. bardzo popularny na Tiktoku. Jak wykorzystujesz socjale w rozwijaniu firmy?
Moje social media eksplodowały, gdy pojawił się Tiktok, bo postawiłem mocno na treści wideo i w mniej więcej 1,5 roku ze skali 200 tys. obserwujących na wszystkich kanałach doszedłem do ponad dwóch milionów. Stało za tym oczywiście bardzo dużo kontentu: w rok nagraliśmy ponad 1 tys. filmów wideo. Na dziś to dla nas najefektywniejszy sposób budowania świadomości marki, jaką jest Centrum Respo. Moje social media odgrywają jeszcze jedną, bardzo ważną dla mnie rolę. Chciałbym udowodnić każdej Polce i każdemu Polakowi, że zdrowa dieta może być i smaczna i tania, i można ją stosować na zawsze. To wszystko jest w moich filmikach, w których edukuję ludzi.
Spełnienie zawodowe i szczupła sylwetka. Jaki związek ma praca z zaburzeniami odżywiania
Sztuczna inteligencja pomaga w odchudzaniu?
Świetnie się sprawdza w automatyzowaniu pewnych procesów. Na przykład do naszych dietetyków trafia przez czat wiele powtarzalnych pytań, które AI porządkuje i kolejnym razem, gdy klient je zada, nie będzie musiał czekać na odpowiedź dietetyka 24 h, tylko dostanie odpowiedź od razu. A drugą rzeczą, o której myślimy, są obliczenia wagi i objętości na podstawie zdjęcia. Potrzebujemy tych danych do przygotowania planu, więc klient musi się sam pomierzyć, ale wiemy, że często robi to niechętnie, a AI by go w tym zastąpiła. Mogłaby też policzyć kalorie na podstawie zdjęcia klienta załadowanego do naszej aplikacji, która działa od października 2021 r.
Na jakim etapie dziś jest wasza firma?
Mamy na pokładzie 157 osób, z czego 74 samych dietetyków. Przychód za 2023 r. wyniósł 20 mln zł, a więc praktycznie się podwoił z 10,9 mln zł w 2022 r. Stawiamy mocno na zbalansowaną dietę i wykorzystanie nowych technologii jak AI. Teraz jesteśmy trochę na etapie układania firmy po szybkim etapie wzrostu, mamy ponad 23 tys. aktywnych klientów aplikacji, czyli takich, którzy aktualnie korzystają z naszej diety i opieki dietetyka. Myślimy też o przeorganizowaniu biznesu w stronę usługi subskrypcyjnej. Chcemy też rozwijać aplikację w kierunku personalizacji, aby np. algorytm dopasowywał klientom przepisy według aktualnych promocji w sklepach, gdzie robią zakupy albo pod zawartość lodówki na podstawie zdjęcia załadowanego do aplikacji. Tak, aby ta codzienna dieta była dla nich wygodna, przyjemna i kojarzyła się tylko pozytywnie.