• W 2019 r. ówczesne kierownictwo TVP3 Warszawa z nadania rządu PiS podjęło decyzję o remoncie toalet w siedzibie stacji przy ul. Jasnej. Zamówione zostały prawie trzy tony płyt gresowych jednej z wiodących w Polsce firm ceramicznych
  • Do remontu jednak nie doszło, bo materiały te nigdy do stacji nie dotarły. Okazało się, że kierowniczka działu marketingu, reklamy i promocji Anna Rajewska wysłała je na... adres swojej córki
  • Sprawa wyszła na jaw jeszcze za rządów PiS, ale nikt z tym nic nie zrobił, a pracownica nie poniosła żadnych konsekwencji. Kontrola, która trwa w stacji, wykazała, że w podobny sposób została zamówiona i zniknęła droga porcelana
  • — Czyny te noszą znamiona przywłaszczenia sobie mienia TVP i działania na szkodę spółki. Telewizja Polska prowadzi wewnętrzne postępowania wyjaśniające w tych sprawach i rozważy skierowanie spraw do prokuratury — słyszymy w TVP
  • W rozmowie z Onetem były p.o. dyrektora TVP3 Warszawa Jarosław Olechowski przekonuje, że zawnioskował o dyscyplinarne zwolnienienie Anny Rajewskiej
  • — Podjąłem wszelkie kroki, by sprawę wyjaśnić i ukarać winnych — mówi Onetowi Olechowski
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Po przejęciu władzy w Polsce na jaw wychodzą kolejne nadużycia i nieprawidłowości, jakich dopuszczali się pracownicy mediów publicznych za rządów PiS. Pisaliśmy już w Onecie m.in. o kolosalnych zarobkach niektórych z nich, fikcyjnych etatach czy płaceniu za przychylne władzy komentarze. Okazuje się jednak, że nadużycia były związane nie tylko bezpośrednio z pieniędzmi, ale też z państwowym mieniem.

Płytki nigdy nie dotarły do siedziby TVP

Sprawa, na której trop wpadliśmy, ma swój początek 25 lutego 2020 r. Wtedy to między dyrekcją TVP3 Warszawa a jedną z wiodących w Polsce firm produkujących płytki ceramiczne zawarta została umowa barterowa. Zgodnie z jej warunkami, w zamian za emisję materiałów reklamowych tejże firmy, miała ona przekazać stacji płytki ścienne i podłogowe o wartości kilkudziesięciu tys. zł. Miały one zostać wykorzystane do planowanego remontu toalet w siedzibie TVP3 Warszawa przy ul. Jasnej.

Z ramienia stacji umowę podpisał ówczesny dyrektor stacji Rafał Kotomski i kierowniczka Działu Marketingu, Reklamy i Promocji Oddziału TVP Warszawa Anna Rajewska. Wartość zamówionych płytek została wyceniona na kwotę 47 tys. 502 zł i 87 gr brutto. Stacja miała zapłacić tylko za ich dostawę. W zamian za to billboardy sponsorskie firmy, która je dostarczyła, miały przez osiem tygodni pojawiać się przy wszystkich wydaniach prognozy pogody oraz przy informacjach sportowych w tzw. prime timie. Terminy ich emisji miały być ustalone przez strony umowy w formie każdorazowych zleceń.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Z załączników umowy wynika, że towar został zamówiony już wcześniej, 7 listopada 2019 r., a faktury zostały wystawione 10 marca 2020 r. Nabywcą miała być formalnie TVP S.A. Z dokumentów, do których dotarł Onet, wynika, że towar został wydany w kwietniu 2020 r. Były to w sumie 94 sztuki różnych modeli płytek gresowych, o łącznej wadze prawie trzech ton, które mogły zostać ułożone na ponad 160 metrach kw. powierzchni. Problem w tym, że nigdy do siedziby TVP3 Warszawa nie dotarły.

Co ciekawe, cała sprawa wyszła na jaw jeszcze za rządów PiS po tym, jak się okazało, że telewizja nie wyemitowała żadnej z obiecanych w umowie reklam, więc firma, która dostarczyła ceramikę, zaczęła dochodzić swoich praw. O tej sytuacji poinformowała mailem wysłanym do stacji w listopadzie 2022 r. W związku z tym pełniący wówczas obowiązki dyrektora TVP3 Warszawa Jarosław Olechowski zwrócił się do Biura Audytu i Kontroli Wewnętrznej TVP o wyjaśnienie tej sprawy.

Matka nie wie, gdzie mieszka jej córka?

Jak się okazało, płytki zostały dostarczone nie do siedziby TVP3 Warszawa, tylko do lokalu w jednym z bloków w stołecznej dzielnicy Włochy. Pod tym adresem zarejestrowana była wówczas firma, której współwłaścicielem i prezesem zarządu był współpracownik warszawskiego oddziału TVP3. Adres ten był również wskazany jako adres zamieszkania... córki Anny Rajewskiej, wspomnianej szefowej działu marketingu, reklamy i promocji stacji. Ona zresztą również pracowała wówczas w TVP3 Warszawa.

Z wyjaśnień złożonych przez Annę Rajewską wynikało, że nie wie, czy zamówione płytki zostały wykorzystane podczas remontu pomieszczeń TVP3 przy Jasnej czy też przekazane dziennikarce, która straciła w pożarze dom. Z tłumaczeń szefowej działu marketingu wynikało bowiem, że media ogólnopolskie organizowały w tej sprawie pomoc rzeczową, a w akcję miała się włączyć również TVP. Problem w tym, że pożar w domu dziennikarki wybuchł w marcu 2021 r., a płytki zostały odebrane rok wcześniej — w kwietniu 2020 r. Zresztą Rajewska nie miała żadnego potwierdzenia o przekazaniu takowej pomocy, nie była również upoważniona do jej udzielenia w imieniu TVP.

Co ciekawe, pracownica TVP3 Warszawa stwierdziła podczas składania wyjaśnień, że nie wie, dlaczego wpisała taki, a nie inny adres dostawy i nie potrafiła tego wyjaśnić z powodu upływu czasu. Przekonywała również, że nie zna tego adresu, a żeby uzmysłowić sobie, gdzie to dokładnie jest, musiała skorzystać z Google Maps. Mimo że — przypomnijmy — lokal figurował w bazie stacji jako adres zamieszkania jej córki.

Szefowa działu marketingu zapewniała również, że nie pamięta, kto zapłacił za dostarczone zamówienie, gdzie znalazła fakturę, na kogo była wystawiona i do kogo przesłana. Stwierdziła, że zapewne została uregulowana przez księgowość. Kiedy wyszło na jaw, że osoby, które opłaciły przelewem fakturę i odebrały towar, nie są związane z TVP, twierdziła, że ich nie zna. Po dokonanym przeglądzie jej mediów społecznościowych okazało się jednak, że jest zupełnie inaczej.

Nowe władze TVP: to jaskrawy przykład patologii za prezesury Jacka Kurskiego

Z naszych ustaleń wynika, że nowa dyrekcja TVP prowadzi obecnie audyt w tej sprawie. Jak się dowiedzieliśmy, badana jest również inna, podobna sytuacja z udziałem Anny Rajewskiej. Tym razem chodzi o zamówienie przez nią drogiej porcelany, która również... zniknęła i do siedziby TVP nigdy nie dotarła.

O wyjaśnienia w tej bulwersującej sprawie poprosiliśmy obecną dyrekcję TVP3 Warszawa, która odesłała nas do biura prasowego centrali Telewizji Polskiej. Te potwierdziło właściwe wszystkie nasze informacje.

— Przypadki umów zawartych w niejasnych okolicznościach w imieniu TVP przez Annę Rajewską ze spółkami (tu padają ich nazwy — red.) to kolejny, jaskrawy przykład patologii, które miały miejsce w TVP za prezesury Jacka Kurskiego i władzy jego najbliższych współpracowników. Czyny te noszą znamiona przywłaszczenia sobie mienia TVP i działania na szkodę spółki. Telewizja Polska prowadzi wewnętrzne postępowania wyjaśniające w tych sprawach i rozważy skierowanie spraw do prokuratury — czytamy w odpowiedzi przesłanej Onetowi przez Dział Komunikacji Korporacyjnej TVP.

Władze stacji potwierdzają, że o miejscu dostarczenia towaru decydowała Anna Rajewska. Pytamy, czy poprzednie władze TVP3 Warszawa, które wykryły te nieprawidłowości już blisko półtora roku temu, wyciągnęły wobec niej jakieś konsekwencje.

— Ówczesny p.o. dyrektora TVP3 Jarosław Olechowski zaniechał wyjaśnienia tej sprawy. Za czasów Jarosława Olechowskiego Biuro Audytu TVP przeprowadziło postępowanie weryfikacyjne, którego wnioski dawały podstawy do wszczęcia przynajmniej postępowania dyscyplinarnego wobec Anny Rajewskiej, jednak Jarosław Olechowski nic w tej sprawie nie zrobił. Sprawa w oczywisty sposób obciąża również jego. Towar nie został odzyskany, póki co nikt nie poniósł konsekwencji w tej sprawie— informuje Dział Komunikacji Korporacyjnej TVP.

TVP: sprawa jest przedmiotem postępowania wyjaśniającego

— Telewizja Polska zdecydowanie potępia zachowanie Anny Rajewskiej w tej sprawie. Na dzień dzisiejszy formalnie pozostaje ona pracownikiem TVP — czytamy w odpowiedzi na pytania Onetu.

Władze Telewizji Polskiej potwierdzają nam również, że sprawdzane są także okoliczności zamówienia przez nią i zniknięcia drogiej porcelany. — Sprawa jest przedmiotem wewnętrznego postępowania wyjaśniającego TVP — podkreśla Dział Komunikacji Korporacyjnej.

O całą sprawę zapytaliśmy również samą Annę Rajewską. Podczas pierwszego kontaktu telefonicznego deklarowała chęć rozmowy z nami. Jednak po pierwszym pytaniu stwierdziła, że musi się skonsultować. Poprosiła o wysłanie pytań mailem. Tak właśnie zrobiliśmy. Chcieliśmy się dowiedzieć m.in. co się właściwie stało z zamówionymi płytkami gresowymi, dlaczego wysłane zostały na adres jej córki i jak to możliwe, że go nie znała oraz gdzie ta ceramika jest obecnie. Zapytaliśmy również, jakie były motywy jej postępowania, co ma na swoją obronę i czy nie czuje wstydu z powodu zaistniałej sytuacji.

— W związku z tym, że obowiązuje mnie zakaz udzielania wypowiedzi do prasy, pozwalam sobie przekierować Pana pytania do rzecznika TVP Pana Tomasza Wiaderka, za pośrednictwem którego będzie Pan mógł uzyskać niezbędne informacje. Jednocześnie nadmieniam, że obszerne wyjaśnienia dotyczące sprawy złożyłam w stosownej jednostce TVP — odpowiedziała nam Anna Rajewska.

Jarosław Olechowski: zrobiłem wszystko, by sprawę wyjaśnić

Po publikacji materiału skontaktował się z nami Jarosław Olechowski, który w tamtym czasie pełnił obowiązki dyrektora TVP3 Warszawa. Tłumaczy, że o tej historii dowiedział się od szefostwa firmy Tubądzin, które domagało się wyjaśnień, dlaczego nie została zrealizowana umowa.

— Zgłosiłem sprawę do Biura Audytu i Kontroli Wewnętrznej TVP. Następnie wystąpiłem z wnioskiem do biura kadr o dyscyplinarne zwolnienie z pracy pani Anny Rajewskiej. W międzyczasie zostałem odwołany z funkcji dyrektora. Całkowicie nie rozumiem stanowiska prezentowanego przez obecne władze TVP. Sytuacja wyglądała zupełnie odwrotnie — podjąłem wszelkie kroki, by sprawę wyjaśnić i ukarać winnych — mówi Onetowi Jarosław Olechowski.