W piątek 5 lipca w Borzęcinie Dużym pod Warszawą na ul. Kosmowskiej pijany kierowca wjechał w dzieci na chodniku — zabił 12-latka, drugie dziecko poważnie ranił. Sprawca wypadku miał blisko 3 promile alkoholu w organizmie i jechał pożyczonym samochodem. Policja opisywała, że stracił panowanie nad kierownicą i wjechał w grupę rowerzystów.

Mężczyzna usłyszał zarzuty dotyczące spowodowania śmiertelnego wypadku przez osobę kierującą pojazdem pod wpływem alkoholu. Na razie trafił do aresztu na trzy miesiące. Prokurator Prokuratury Rejonowej w Pruszkowie Krzysztof Sakowski, pytany w Polsat News o to, w jaki sposób mężczyzna usprawiedliwiał prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwości, odpowiedział, że "w jego relacji nie pojawiły się niestety żal i skrucha".

Ojciec kierowcy bmw ze łzami w oczach: sam jestem w szoku

Teraz dziennikarze Wirtualnej Polski rozmawiali z ojcem 26-letniego kierowcy bmw. — Sam jestem w szoku i nie jestem w stanie zrozumieć, co się stało — mówi pan Sławomir. — To ogromna tragedia dla tych chłopców, dla ich rodzin. Mój młodszy syn jest z tej samej klasy, co oni — dodaje.

Relacjonuje, że tego samego dnia rano jego syn był w pracy, później na chwilę wrócił do domu, po tym, jak wyszedł po raz kolejny, ojciec już go nie zobaczył. — O wszystkim dowiedziałem się dopiero po wypadku — przyznaje. Ze łzami w oczach mówi, że nie wie, od kogo jego syn pożyczył auto i dlaczego był pijany. "Naprawdę, do mnie nie dociera, to co się stało".

Sąsiedzi już wcześniej mieli zgłaszać policji niebezpiecznego kierowcę. Dyrektor szkoły z Piastowa Jarosław Stolarski pisał w mediach społecznościowych, że "to nie był jeden raz". Jak informuje portal brd24.pl policja nie odnotowała takich zgłoszeń.