Niecałą dobę później Prokuratura Krajowa zapowiedziała, że na specjalnej, poświęconej temu konferencji prasowej spełni życzenie premiera. I we wtorek złoży przed obywatelami informację — jak zapewniła (również na Twitterze) — "postępowaniach karnych dotyczących Orlenu".
Minister mówił o sześciu śledztwach. Prokuratura ujawnia tylko trzy
"Wspaniale!"— pomyślałem, jako autor ostatnich publikacji ujawniających rąbka tajemnicy o tym, co działo się w szwajcarskiej spółce paliwowego giganta. Zainteresowany byłem tym bardziej, że również wczoraj, nadzorujący służby specjalne minister odpowiedzialny za działanie służb specjalnych Tomasz Siemoniak mówił w TVN24 o sześciu toczących się śledztwach mających wyjaśnić, co działo się w minionych latach w Orlenie.
Zawiodłem się.
Kilkudziesięciominutowe wystąpienie prokuratorów — krajowego Dariusza Korneluka i szefowej Prokuratury Regionalnej w Warszawie Małgorzaty Adamajtys — nie dało bowiem odpowiedzi na żadne z nurtujących opinię publiczną pytań.
Nawet na tak podstawowe, czego dotyczy owe sześć, wspomnianych w poniedziałek przez ministra Siemoniaka, postępowań.
Bo o tym, że prowadzone są śledztwa w sprawie fuzji Orlenu z Lotosem, zaniżenia cen paliw przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi oraz ostatnio ujawnionych informacji o stracie 1,6 mld zł przez szwajcarską spółkę Orlenu OTS wiadomo przecież od dawna.
Tak jak o niewymienionym przez prokuratorów (a prowadzonym przecież przez jednostkę nadzorowaną prok. Adamajtys) dochodzeniu dotyczącym funkcjonowania w Orlenie grupy ustawiającej przetargi, o czym informowaliśmy w Onecie 12 kwietnia.
Śledczy nie wyjaśnili, czy Samer A. miał związki z Hezbollahem
Dowiedzieliśmy się za to — to słowa samej szefowej Prokuratury Regionalnej w Warszawie — że osoba taka, jak Samer A., którego Obajtek zrobił prezesem OTS, "nie powinna w ogóle na czele tej spółki się znaleźć".
Nie dlatego jednak, że służby, jak i zarząd Orlenu informowane były wcześniej o jego podejrzanych kontaktach — a były i Onet posiada odpowiednie potwierdzające to dokumenty — a dlatego, że jego działania naraziły spółkę na stratę w wysokości 1 mld. 600 mln zł.
Na takiej podstawie osąd może sobie wyrobić jednak nawet dziecko.
Co śledczy wiedzą o jego związkach z terrorystyczną organizacją Hezbollah wywodzącą się z Libanu (a wymyśloną i sponsorowaną przez Iran), z którego pochodzi sam Samer A.?
Na to zasadnicze wydawałoby się pytanie, skoro konferencja zwołana została po publikacji Onetu, nie otrzymaliśmy odpowiedzi. A jedynie stwierdzenie, że prokuratura bada informacje ujawnione przez nasz portal.
Choć służby specjalne od co najmniej póltora roku są dysponentem tej wiedzy. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego — na pewno.
"Dowiedzieliśmy" też o tym, że w domach byłych już członków zarządu Orlenu — Daniela Obajtka i Michała Roga — odbyły się przeszukania i nie zostali oni dotychczas przesłuchani.
Tyle że i to żadna wiedza tajemna.
O marcowych przeszukaniach informowały jednak wszystkie chyba media. Zaś fakt, iż nikt z kadry zarządczej paliwowej spółki nie został dotychczas przesłuchany, jest o tyle — z punktu widzenia śledczych — normalny, że jako potencjalnie podejrzani o nieprawidłowości w Orlenie mogą (choć oczywiście nie muszą) usłyszeć w tej sprawie zarzuty.
Nie byłoby zatem właściwe, by śledczy odkrywali przed nimi posiadane karty.
W sprawie wciąż jest zatem więcej znaków zapytania niż odpowiedzi.
Chcemy odpowiedzi, a nie powtarzania naszych własnych ustaleń
Nadal nie wiemy, czy Orlen służył pewnym ludziom do wyciągania z niego pieniędzy, komu i na jaką skalę. A jeśli były z niego wyprowadzane pieniądze, to co robi się, by przywrócić je państwu. Nie wiemy, ile w rzeczywistości prowadzonych jest obecnie śledztw dotyczących działań naszego "narodowego championa" i czego dotyczą.
Nie wiemy nawet i tego, w których prokuraturach są prowadzone.
Śledczych należy oczywiście pochwalić za to, że — inaczej, niż miało to miejsce w latach 2015-2023 — nie tylko reagują na doniesienia niezależnych mediów na własną rękę starających się dochodzić prawdy, ale i próbują odpowiadać na ich pytania.
Że nie zbywają ich ustaleń milczeniem.
Dobrze byłoby jednak, by przekazywane przez prokuraturę informacje był konkretne i nie stanowiły powtarzania tego, do czego udało się dojść dziennikarzom.
Tak wyobrażam sobie misję informowania rządzonych przez rządzących, pod których kuratelą wciąż znajduje się polska prokuratura.