— Dla mnie to jest projekt życia. Odczuwam wielką satysfakcję, że udało się go z sukcesem zakończyć – nie kryje radości Andrzej Dusiewicz, koordynator projektu w Wydawnictwach Szkolnych i Pedagogicznych (WSiP), wydawcy polskiej wersji serii podręczników "Europa. Nasza historia".

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Ministerstwo Edukacji Narodowej poinformowało w poniedziałek (8.07.2024) o dopuszczeniu podręcznika do wykorzystania w szkołach. Do resortu wpłynął komplet trzech wymaganych pozytywnych recenzji. Publikacja została wpisana na listę podręczników rekomendowanych przez ministerstwo.

— Mam nadzieję, że książka będzie szeroko wykorzystywana przez uczniów, a nie pozostanie jedynie symbolem polsko-niemieckiego partnerstwa — dodał w rozmowie z "Deutsche Welle" Dusiewicz, który od 2011 r. pilotował w wydawnictwie realizację projektu.

Seria podręczników dla klas 5-8 składa się z czterech tomów i obejmuje okres od starożytności do czasów współczesnych. To różni tę publikację od prekursorskiego projektu niemiecko-francuskiego, który ukazał się wcześniej, ale obejmuje jedynie XIX i XX w.

Zielone światło dla nowego podręcznika. "Mocny polityczny akcent"

— Nowoczesność tego podręcznika polega na tym, że nie narzuca on uczniom sposobu myślenia, lecz jest laboratorium, warsztatem, który jeśli nauczyciel dobrze pracuje, to uczy myśleć historycznie. A myślenie historyczne jest myśleniem krytycznym, w naukowym sensie tego słowa – mówi Violetta Julkowska, współprzewodnicząca Polsko-Niemieckiej Komisji Podręcznikowej. — To drugi na świecie bilateralny podręcznik do historii. Dwa kraje, z których jeden był ofiarą agresji, potrafiły stworzyć wspólną opowieść o historii — podkreślił jej poprzednik Robert Traba.

— Ten podręcznik jest kamieniem milowym. To pierwsza książka do historii powszechnej, w której Europie Środkowo-Wschodniej poświęcono tyle samo miejsca co Europie Zachodniej – podkreślił niemiecki współprzewodniczący Komisji Hans-Juergen Boemelburg.

Eksperci z obu krajów wskazują na "wieloperspektywiczność" książki i podkreślają, że podręcznik nie jest historią stosunków polsko-niemieckich, lecz ukazuje te relacje w szerokim europejskim kontekście.

Długa droga od pomysłu do publikacji

Pomysł wspólnego podręcznika rzucił w 2006 r. ówczesny minister spraw zagranicznych Niemiec Frank Walter Steinmeier. W przemówieniu na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą szef niemieckiej dyplomacji tłumaczył, że taka publikacja pomogłaby Polakom i Niemcom w lepszym zrozumieniu się. Dwa lata później niemiecką propozycję podchwycił szef polskiego MSZ Radosław Sikorski.

Rządy w Berlinie i Warszawie powierzyły realizację projektu Polsko-Niemieckiej Komisji Podręcznikowej Historyków i Geografów. Istniejące od 1972 r. gremium przedstawiło w 2010 r. zalecenia stanowiące podstawę do dalszej pracy. W 2016 r. ukazał się pierwszy tom czteroczęściowej serii. W uroczystej prezentacji w stolicy Niemiec uczestniczyli ówcześni szefowie dyplomacji obu krajów – Witold Waszczykowski i Steinmeier. W następnych latach ukazały się dwa kolejne tomy.

Czwarty tom nie został zatwierdzony przez poprzedni rząd

Pierwsze trzy tomy przeszły gładko procedurę dopuszczenia do użytku szkolnego i zostały wpisane przez MEN na listę podręczników zatwierdzonych przez resort. Problemy pojawiły się dopiero przy ostatniej części obejmującej okres od 1939 r. do początków XXI wieku.

Jeden z trzech recenzentów wystawił negatywną ocenę, a powołany przez ministerstwo arbiter – związany z obozem władzy prof. Grzegorz Kucharczyk potwierdził jego ocenę. W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" sprzed roku Traba mówił o finalnej opinii "na polityczne zamówienie". Krytyka Kucharczyka miała dotyczyć między innymi zbyt wąskiego ujęcia roli Kościoła katolickiego w Polsce oraz błędnej interpretacji Powstania Warszawskiego 1944, a także nadmiernego wyeksponowania upadku muru berlińskiego kosztem wydarzeń w Polsce.

Kucharczyk "pomylił recenzję z prezentacją własnej wizji polityki historycznej" i wszedł tym samym "w buty ideologa" – powiedział Traba we wcześniejszym wywiadzie dla "DW".

Brak akceptacji IV tomu. Projekt pod znakiem zapytania

Traba i Michael Mueller jako byli współprzewodniczący Komisji Podręcznikowej wystosowali dramatyczny apel do prezydentów obu krajów – Andrzeja Dudy i Franka Waltera Steinmeiera z prośbą o interwencję w sprawie podręcznika – bez rezultatu.

Aby uniknąć ostatecznej dyskwalifikacji podręcznika przez kierowany przez Przemysława Czarnka MEN, wydawnictwo wycofało w ostatniej chwili wniosek o dopuszczenie. "Należało poczekać na lepsze czasy" – mówi Dusiewicz.

Jednak ze względu na brak akceptacji dla IV tomu, pod znakiem zapytania stanął cały projekt. Chociaż trzy pierwsze tomy zostały dopuszczone do pracy w szkołach, nauczyciele niechętnie decydowali się na ich wykorzystanie. — Nauczyciele nie korzystają z podręczników, które nie mają zgody ministerialnej — tłumaczy Julkowska. Dopiero po akceptacji całej serii podręcznik traktowany jest jako pełnowartościowy, dlatego brak zgody dla IV tomu powodował, że także trzy pierwsze tomy nie były wykorzystywane, a podręcznik jako całość nie zaistniał – zaznaczyła profesor historii w Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Praca u podstaw. "Staraliśmy się spopularyzować podręcznik"

Jak podkreśliła, lata oczekiwania na zwrot w podejściu władz do podręcznika nie były czasem straconym, lecz "pracą u podstaw". — Staraliśmy się spopularyzować podręcznik wśród nauczycieli — mówi Julkowska, która kieruje Komisją Podręcznikową od końca 2020 r.

— Całą uwagę skierowaliśmy na warsztaty z nauczycielami, na konferencje naukowe, starając się dotrzeć wszędzie tam, gdzie podręcznik powinien funkcjonować — wspomina specjalistka do dydaktyki historii. — Dzięki temu istnieje ogromne grono osób, które jest gotowe z dnia na dzień rozpocząć pracę z tym podręcznikiem — mówi Julkowska, nadmieniając przy okazji, że cała seria otrzymała niedawno renomowaną nagrodę Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie.

"Mocny polityczny akcent". Nie wystarczy samo wydanie podręcznika

— Oczywiście nie można nikomu nakazać korzystania z konkretnego podręcznika. To szkoła, nauczyciel, dyrektor, rodzice podejmują decyzję – zastrzega.

Dyrektor Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie Igor Kąkolewski zwraca uwagę, że polsko-niemiecki podręcznik wzbudza zainteresowanie w innych krajach, w tym w Ukrainie, na Litwie i na Bałkanach.

Po akceptacji MEN dla ostatniego tomu podręcznika historyk Traba liczy na "mocny polityczny akcent". — Nie wystarczy samo wydanie podręcznika. To rządy chciały tego podręcznika i rządy muszą cały cykl uroczyście zakończyć – powiedział historyk, przypominając, że zakończenie projektu niemiecko-francuskiego odbyło się z wielką pompą w Niemieckim Muzeum Historii w Berlinie.