• W 1991 r. doszło do bulwersującej kradzieży prawdziwego skarbu z bazyliki lubelskich dominikanów: relikwii Krzyża Prawdziwego. Według kościelnych przekazów pochodziła z krzyża, na którym został zabity sam Jezus Chrystus
  • Krzyż ten miała odnaleźć przed wiekami św. Helena. Trzy fragmenty trafiły do trzech najważniejszych stolic ówczesnego świata: Jerozolimy, Rzymu i Konstantynopola. W wyniku politycznych zawirowań jeden z nich został później ukryty w Lublinie
  • Nadal nie udało się ustalić, kto stał za kradzieżą bezcennej relikwii. Wciąż pojawiają się nowe wersje. Sprawę bada policyjne Archiwum X
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

O. Arnold Pawlina przeorem jest od miesiąca, ale historia relikwii już zdążyła go zafascynować. Zwraca uwagę, że lubelscy dominikanie byli związani z krzyżem Chrystusa od samego początku. Co ciekawe, zakonnicy rozpoczęli tu swoją działalność w XIII w., jeszcze zanim Lublin uzyskał prawa miejskie. Pierwszy kościół i klasztor wybudowali w XIV w., ale z badań archeologicznych wiemy, że na miejscu dzisiejszego prezbiterium istniały zabudowania jeszcze starsze. "Według przekazu Jana Długosza dominikanie, po przybyciu do Lublina, objęli istniejące już oratorium Świętego Krzyża" — opisywał w artykule Hubert Mącik, lubelski konserwator zabytków (oratorium oznacza miejsce modlitwy — red.).

Relikwie krzyża trafiły do Lublina dopiero w XV w., ale — jak widać — w tej historii wszystko symbolicznie się łączy. I wciąż jest szansa na ciąg dalszy.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Relikwie dla trzech kluczowych stolic. Jedną z nich ukryli w Lublinie

To była jedna z trzech takich relikwii na świecie. Fragment o wymiarach 30 na 30 cm miał pochodzić prosto z Krzyża Prawdziwego, czyli tego, na którym zmarł Jezus Chrystus. Według kościelnych przekazów Krzyż Prawdziwy znalazła w IV w., podczas swojej pielgrzymki do Jerozolimy, św. Helena. Na zidentyfikowanie go wśród innych wyrzuconych po egzekucjach krzyży pozwolił m.in. cud. Według wersji podanej przez biskupa Teodoreta z Cyru w "Historii Kościoła", dotknięcie drzewa Krzyża Prawdziwego uzdrowiło chorą kobietę. Podobną opowieść podawali też inni uczeni z tamtych czasów, m.in. Sokrates Scholastyk.

W obecności Heleny znaleziono też tzw. titulus — tabliczkę, która zawierała opis skazańca ("Jezus Nazarejczyk Król Żydów") w językach łacińskim, greckim i hebrajskim. Połowa tej tabliczki jest do dziś przechowywana w rzymskiej bazylice Krzyża Świętego z Jerozolimy (Santa Croce in Gerusalemme). Jest traktowana jako relikwia z czasów Jezusa (według badań z 1997 r.) bądź — według innej wersji, opartej na badaniach z 2002 r. — średniowieczna kopia oryginalnej relikwii.

Strona z turyńskiej Księgi Godzin. Miniatura przedstawia św. Helenę, która odnajduje Prawdziwy Krzyż LEEMAGE VIA AFP / AFP
Strona z turyńskiej Księgi Godzin. Miniatura przedstawia św. Helenę, która odnajduje Prawdziwy Krzyż

Wróćmy jednak do sedna. Św. Helena podzieliła krzyż Jezusa na trzy duże części, które miały trafić do trzech najważniejszych stolic: Jerozolimy, Rzymu i Konstantynopola. Droga jednej z nich do Lublina trwała wiele wieków. Wskutek wojen, podbojów, a w końcu też przełomowych sojuszy relikwia jerozolimska przemierzyła kawałek świata i w końcu trafiła do Kijowa. Ale to nie był jeszcze koniec jej podróży.

W wyniku walki o wpływy zęby na wyjątkową relikwię ostrzyła sobie Moskwa, która chciała zostać "kolejnym Rzymem". Skarb wywiózł do Lublina katolicki biskup, Andrzej. Zapakował go do trumny wraz z ciałem Iwana Holszańskiego, pierwszego katolickiego władcy Kijowszczyzny. Lublin miał być tylko przystankiem na drodze relikwii do Krakowa, ale — jak głosi legenda — konie nie chciały iść dalej. Biskup odebrał to jako znak. Relikwia została w Lublinie.

Jest też inna, bardziej przyziemna wersja, którą podają lubelscy dominikanie. "Ze względów politycznych relikwia musiała zniknąć z Kijowa, ale również ze względów politycznych nie mogła pojawić się w Krakowie. Groził nie tylko konflikt z patriarchatem Konstantynopola, metropolią moskiewską i całym prawosławiem. Groziła nowa fala skarg do papieża ze strony wrogich Krzyżaków i obrażonych Habsburgów, którzy i tak nie szczędzili oskarżeń przeciwko Jagielle o zamordowanie Kiejstuta, bigamiczne małżeństwo z Jadwigą i pogańskie obyczaje. Teraz doszłoby jeszcze oskarżenie o uprowadzenie najświętszej relikwii Rusi" — czytamy w artykule o historii relikwii, opublikowanym na ich stronie internetowej. Finał miał wyglądać następująco:

Biskup Andrzej otrzymał wyraźne instrukcje: ukryjesz relikwię w klasztorze dominikanów w Lublinie, zwiążesz swoich współbraci przysięgą milczenia i osiądziesz w ich klasztorze na resztę swoich dni.

W końcu jednak obecność relikwii w Lublinie została ujawniona. Przez kolejne wieki cząstka krzyża przyciągała pielgrzymów i wsławiła się ponoć wieloma cudami. W przekazach zachowała się m.in. opowieść o tym, jak dzięki niej miasto ocalało w trakcie wielkiego pożaru w XVIII w. Kilkukrotnie była też wykradana, ale koniec końców zawsze wracała w ręce dominikanów.

Kolejne kłopoty miały dopiero nadejść.

Relikwia Krzyża Prawdziwego, która była przechowywana w bazylice dominikanów w Lublinie Archiwum Klasztoru Dominikanów w Lublinie
Relikwia Krzyża Prawdziwego, która była przechowywana w bazylice dominikanów w Lublinie

"Cios w samo serce"

Wspomnienie tego dnia to rozdrapywanie ran. Zdarzało mi się przez kilkanaście godzin trzymać relikwiarz, by mogły go dotknąć tysiące rozmodlonych ludzi. A tu – Boże, daj z tym wytrzymać – taki cios! W samo serce

– mówił o. Waldemar Kapeć w reportażu "Całun lubelski", opublikowanym przed laty w "Dzienniku Wschodnim".

W nocy z 9 na 10 lutego 1991 r. relikwia krzyża wraz z ciężkim relikwiarzem... zniknęła. Inaczej trudno to nazwać, bo na miejscu nie znaleziono śladów włamania. Jej brak odkrył nieżyjący już brat Iwo, który przyszedł rano otworzyć kościół.

"Przypuszcza się, że sprawca, bądź sprawcy, pozostali w bazylice na noc. Wytrychem lub dopasowanym kluczem otworzyli kratę do tzw. Kaplicy Krzyża. W ten sam sposób dostali się do wnętrza tabernakulum (...) Pozostawiając nienaruszone inne relikwie i wota, sięgnęli po dwa najcenniejsze relikwiarze" — opisywał wówczas "Kurier Lubelski".

O złodziejach wiadomo jedno — byli dobrze przygotowani. Ich tożsamość do dziś pozostaje tajemnicą. Nikogo nie skusiła oferta 50 mln (starych) zł nagrody za pomoc w ustaleniu sprawców. Taką sumę — za pośrednictwem policji i mediów — obiecywał anonimowy darczyńca.

Policja szukała relikwii wszelkimi sposobami, nawet z pomocą wskazówek radiestetów. Obecnie akta tej sprawy liczą setki stron i chociaż wróciło do nich policyjne Archiwum X, na razie nie doprowadziło to do szczęśliwego finału.

"Szanse [na odnalezienie relikwii — red.] są" — powiedział dziennikarzowi RMF FM funkcjonariusz, chcący zachować anonimowość. Nic więcej nie chciał zdradzić.

Teorii na temat tego, gdzie tym razem mogła trafić cząstka krzyża, było kilka. Jedna z nich mówiła o zleceniu z zagranicy. Kto miałby za nim stać? Może jakiś wpływowy kolekcjoner dewocjonaliów? Ostatnio pojawiła się też wersja, że relikwia była widziana... na krążowniku Moskwa, który poszedł na dno w 2022 r. Jeden z zakonników twierdził, że "opis tych relikwii odpowiada naszym"— mówił o. Krzysztof Modras, poprzedni przeor lubelskich dominikanów, w rozmowie z RMF FM. — Ale to są raczej teorie niż jakieś potwierdzone fakty — zaznaczył.

"Całun lubelski"

Zachował się za to "całun lubelski". Tak jeden z pasjonatów nazwał bardzo dokładny rysunek relikwii z XVII w., zamieszczony w księdze o. Pawła Ruszla. Tom pod tytułem "Fawor niebieski" traktował o cudach czynionych za pośrednictwem drzewa krzyża.

– Drzewo pokryte jest układem różnorodnych linii, tajemniczych odbić, z których jedno kształtem przypomina liść. Najbardziej zagadkowe wydają się odbicia w kształcie zbliżonym do koła, przypominające płaczące oko. Czy to ślad po gwoździach? Nie wiadomo – opisywała w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" Renata Bartnik z Gabinetu Rycin Muzeum Lubelskiego.

Bezcenny dar

W bazylice dominikanów co piątek odbywa się droga krzyżowa. Powstała też specjalna modlitwa o odnalezienie relikwii (przytaczam ją poniżej). W dyspozycji zakonników pozostają inne cenne relikwie, w tym: drzazga, która odpadła kiedyś ze skradzionej relikwii podczas jej konserwacji, a także inna relikwia krzyża — od darczyńcy z Holandii — będąca fragmentem krzyża, który najpierw trafił do Rzymu.

Jak mówi mi obecny przeor o. Arnold Pawlina, tę ostatnią można zobaczyć w miejscu skradzionej relikwii, w kaplicy Firlejów. — Wierni mogą ją adorować codziennie przez cały rok. Jest chroniona — podkreśla.

Z kolei dwa razy do roku ma miejsce szczególna uroczystość. — Relikwia jest przenoszona do głównego ołtarza w Wielki Piątek i w czasie odpustu z okazji Uroczystości Podwyższenia Krzyża Świętego. Podczas odpustu idzie ona w procesji i to nią kapłan błogosławi uczestników i całe miasto — opowiada przeor.

***

Modlitwa o odnalezienie i odzyskanie relikwii

Boże w Trójcy Przenajświętszej, Ty włączyłeś w poczet świętych Twojego Sługę Jana Pawła II. On wielokrotnie nawiedzając relikwie Drzewa Krzyża Świętego w lubelskiej bazylice Ojców Dominikanów dziękował za objawioną w tajemnicy Krzyża Bożą miłość. W nim też zajaśniała Twoja ojcowska dobroć, chwała krzyża Chrystusa i piękno Ducha miłości. Prosimy Cię, udziel nam za wstawiennictwem Świętego Jana Pawła II, zgodnie z Twoją wolą, łaski odnalezienia i odzyskania skradzionych relikwii Drzewa Krzyża Świętego; a tym, którzy się do kradzieży przyczynili, udziel swojego miłosierdzia. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.