• Kardynał Stanisław Dziwisz przez dekady był najbliższym współpracownikiem Jana Pawła II jako jego osobisty sekretarz. Nie wszyscy wiedzą, że papież Polak od początku miał u swego boku też drugiego sekretarza
  • Tę funkcję sprawowało kolejno kilku hierarchów, a pod koniec życia głowy Kościoła "tym drugim" był polski duchowny, obecny metropolita Lwowa, abp Mieczysław Mokrzycki
  • Relacje w otoczeniu Jana Pawła II były ponoć rodzinne, a papież dbał o nich jak ojciec
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Drugim sekretarzem Jana Pawła II był początkowo Irlandczyk, John Magee, który wcześniej służył Pawłowi VI i Janowi Pawłowi I. Po dekadzie posługi u papieża Polaka otrzymał tytuł mistrza papieskich ceremonii liturgicznych. Obecnie 87-letni duchowny jest emerytowanym biskupem Cloyne w Irlandii.

Obudził się w pokoju papieża

W latach 80. u boku Jana Pawła II "tym drugim" był Kongijczyk, Emery Kabongo Kanundowi (ur. 1940 r.). Kiedy dostał telefon od polskiego papieża, pracował w watykańskim Sekretariacie Stanu.

Nie poprosiłem o tę nominację. Jestem mu wdzięczny za to, że pomyślał, iż Afrykańczyk będzie dobrym sekretarzem

— mówił w wywiadzie dla kanału Rome Reports.

Emery Kabongo pracował z Janem Pawłem II od 1982 do 1987 r. Towarzyszył mu w międzynarodowych podróżach. Szczególnie wspominał pobyt w Kolumbii. Sekretarza dopadła wtedy choroba. Duchowny obudził się w pokoju przygotowanym specjalnie dla papieża. Jak wspominał, to właśnie Ojciec Święty poprosił o ulokowanie go w tym miejscu.

Był jak ojciec dla mnie i reszty zespołu. Nigdy nie krzyczał ani nie podniósł na nas głosu

— podkreślał Emery Kabongo Kanundowi.

Jego następcą był ks. Wincenty Thu z Wietnamu, z wykształcenia dyplomata. Gdy odchodził ze stanowiska, miał 78 lat. Zastąpił go Polak, ks. Mieczysław Mokrzycki, doktor teologii po studiach w Lublinie i Rzymie.

"Mieciu" był cieniem u boku Jana Pawła II

Przez ostatnie lata życia papieża Polaka Mokrzycki był jego "cieniem" – "podawał, dbał, ubierał, chronił" – pisała o nim w wywiadzie-rzece Brygida Grysiak, cytowana przez Katolicką Agencję Informacyjną. Dziś Mokrzycki to arcybiskup, metropolita lwowski.

Służbę u papieża Mieczysław Mokrzycki rozpoczynał jako młody, trzydziestokilkuletni ksiądz. Jak podkreślała KAI, on również nie starał się o pozycję i propozycja Jana Pawła II była dla niego zaskoczeniem. Miał wątpliwości, czy ją przyjąć, jednak kard. Marian Jaworski upomniał go, że "Ojcu Świętemu się nie odmawia". — Myślę, że będzie nam razem dobrze — powiedział Jan Paweł II zestresowanemu duchownemu pierwszego dnia, kiedy się poznali.

Abp Mokrzycki w rozmowie z Grysiak wspominał, że papież potrafił "rozładować napiętą atmosferę", a relacje w jego otoczeniu były rodzinne. Już schorowany Jan Paweł II zwracał się do swojego drugiego sekretarza "Mieciu". Gdy raz zakaszlał, a ks. Mokrzycki poklepał go troskliwie po plecach, Jan Paweł II odpowiedział: "Uważaj, Mieciu, kogo bijesz".

Ojciec Święty rzadko miał mówić o Bogu. — Swoje myśli wolał przelewać na papier — tłumaczył abp Mokrzycki.

Papież najbardziej lubił wtorki. Do wspólnego ogniska zasiadał z policją

Jak podkreślał abp Mokrzycki, ulubionym dniem papieża był wtorek. Był to czas odpoczynku od większości obowiązków. – Ten dzień przeżywał razem z nami, a raz w miesiącu starał się wyjeżdżać poza Watykan. Tego bardzo pilnowaliśmy – opisywał abp Mokrzycki w wywiadzie dla Biura Prasowego Archidiecezji Krakowskiej. Odpoczynek papieża był aktywny: spacer, posiłek, modlitwa. Często na zakończenie dnia odbywało się ognisko, w którym uczestniczyli także żandarmi i włoska policja. – W ten sposób Ojciec Święty dziękował wszystkim za pomoc w organizacji tego dnia – wspominał metropolita lwowski.

Abp Mieczysław Mokrzycki podczas Niedzieli Palmowej w Katedrze Łacinskiej we Lwowie, 2023 r. Vitaliy Hrabar / PAP
Abp Mieczysław Mokrzycki podczas Niedzieli Palmowej w Katedrze Łacinskiej we Lwowie, 2023 r.

Był drugim sekretarzem, został arcybiskupem Lwowa

Abp Mieczysław Mokrzycki został metropolitą Lwowa w 2008 r. W wywiadzie dla portalu Opoka w lutym b.r., podkreślał, że wojna jest trudnym czasem, także dla członków Kościoła. — Bardzo dużo dzieci, osób dorosłych, a także duchowieństwo popada w rozpacz, depresje i choroby psychiczne — tłumaczył. Zaznaczał, że lwowski Kościół nie ustaje w działaniach. — Pomagamy walczącym żołnierzom poprzez posługę kapelańską, organizujemy pomoc humanitarną, żywność, leki, sprzęt, a nawet pomagamy w zakupie dronów — mówił duchowny. Wspomniał o przyjmowaniu wewnętrznych uchodźców, a także wsparciu terenów, gdzie toczą się działania wojenne.