Dwa lata temu film "Wszystko wszędzie naraz" został obsypany Oscarami. Jego twórcy zaproponowali wizję rozgrywającą się w wielu światach jednocześnie. Tytuł ten mógłby być jednak równie dobrze nazwą strategii, którą Europa próbuje realizować w ostatnich latach — niestety, z druzgocącym skutkiem.
Żyjemy w jednej rzeczywistości. Jednak unijni decydenci chcą, w teorii, zabezpieczyć wszystko, wszędzie i naraz. Jednak ich plany nie odzwierciedlają realiów.
Prawodawcy w UE chcą narzucić bardzo rygorystyczne normy środowiskowe, ale konkurują z krajami, które w ogóle nie dbają o te standardy. Chwalą wolny handel, gdy wszyscy inni główni gracze po cichu wybierają protekcjonizm. UE nakłada na swoich członków wymogi dotyczące redukcji zadłużenia, ale jednocześnie wzywa do coraz ambitniejszych zobowiązań. Słyszymy, że dług powinien zostać zredukowany, a inflacja obniżona. Że wydatki na zbrojenia powinny zostać zwiększone. Że węgiel powinien zostać wycofany, a inwestycje powinny zostać poczynione w technologie nisko — i zeroemisyjne.
Europa stoi przed niemożliwym wyborem
Strategiczny błąd popełniany przez Europę przypomina mi koncepcję tzw. niemożliwej triady. Zgodnie z modelem, opracowanym latach 60. XX w. przez ekonomistów Roberta Mundella i Marcusa Fleminga, niemożliwe jest jednoczesne osiągnięcie następujących trzech celów w polityce gospodarczej: stałego kursu wymiany, niezależnej polityki pieniężnej i swobodnego przepływu kapitału. Jednocześnie mogą być realizowane co najwyżej dwie z tych polityk. Nigdy trzy.
A jednak dziś Europa narzuciła sobie niemożliwą triadę ambicji. Unijni decydenci chcą utrzymać najbardziej hojną politykę społeczną i inwestycje w nowe technologie i innowacje. Chcą rozszerzyć zdolności obronne. Chcą Europejskiego Zielonego Ładu. Jednak w krótkim okresie nie jest możliwe spełnienie wszystkich tych celów jednocześnie. To jest nasza niemożliwa triada.
Unia Europejska i jej państwa członkowskie przeznaczają obecnie od 700 mld do 1,4 bln euro (od ok. 3 do 6 mld zł) rocznie na osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r. i będą to robić w nadchodzących latach. To nie tylko niewyobrażalnie duże kwoty — Europejski Zielony Ład składa się z całej złożonej architektury standardów i kosztów, tworząc nieprzyjazny ekosystem dla prywatnego biznesu i przedsiębiorców.
Nic dziwnego, że coraz więcej firm przenosi się do krajów, w których ceny energii są niższe, a biurokracja mniej uciążliwa. Niemiecki gigant chemiczny BASF postawił na Chiny, a inne niemieckie firmy — w tym Aurubis i Schaeffler — rozwijają się w Stanach Zjednoczonych. To dopiero początek.
Wszystko to zaczyna mieć wpływ także na nas w Polsce, a przykłady można mnożyć. Na przykład spółka GE Power podjęła decyzję o zamknięciu swojej odlewni w Elblągu i zaprzestaniu działalności do 2025 r.
"Państwo opiekuńcze jest jednym z największych osiągnięć Europy"
Wszystko to stawia pod znakiem zapytania żywotność modelu państwa opiekuńczego. Europejczycy dobrze pamiętają ciężkie wyrzeczenia spowodowane przez COVID-19, związaną z nim niepewność, rosnące ceny, widmo bankructwa i bezrobocia. Obecnie całkowite wydatki na politykę społeczną w UE wynoszą od 3 do 4 bln euro (od ok. 13 do 17 bln zł).
Prawda jest taka, że nikt w Europie nie jest przygotowany na znaczące cięcia w polityce społecznej, ale jeśli decydenci będą upierać się przy swojej nierealistycznej triadzie, cięcia będą musiały nadejść. A to będzie oznaczać zerwanie umowy społecznej, zakłócenie społecznej gospodarki rynkowej i, co bardzo ważne, korozję zasadniczej natury tożsamości europejskiej. Rzeczywiście, państwo opiekuńcze jest jednym z największych osiągnięć Europy.
I wreszcie, polityka bezpieczeństwa. Musimy zwiększyć nasze zdolności obronne — lub, mówiąc bardziej ogólnie, zdolności państw członkowskich UE — aby chronić to, co osiągnęliśmy przez dziesięciolecia. Dla Polski, Czech, Słowacji, krajów bałtyckich i Rumunii stawka jest jeszcze wyższa i ma charakter egzystencjalny.
Zadanie, przed którym stoimy, jest tym trudniejsze, że żyjemy w czasach rosnącej wielobiegunowości. Rywalizacja między Stanami Zjednoczonymi a Chinami oznacza, że Waszyngton poświęci więcej uwagi i zasobów rejonowi Indo-Pacyfikowi oraz przeciwdziałaniu chińskim wpływom. Wielobiegunowość stworzyła również złożoną konstelację współzależności i rywalizacji — z Rosją jako agresorem, Indiami aspirującymi do miana globalnej potęgi, a także państwami muzułmańskimi i krajami globalnego Południa, które chcą mieć większe wpływy i władzę.
W tym kontekście Europa wydaje obecnie około 400 mld dol. (ok. 1,6 bln zł) na obronność. Potrzebne jest jej co najmniej drugie tyle. Jeśli Europa ma być zabezpieczona przed zagrożeniami ze strony Rosji i jej sojuszników, jeśli ma być globalnym graczem, musi wydawać od 4 do 5 proc. PKB na wojsko. Dotyczy to każdego państwa członkowskiego NATO.
Trzy wizje przyszłości Europy
Europa stoi więc przed trzema dużymi obszarami wydatków, ale w budżetach krajowych nie ma wystarczającej ilości pieniędzy, aby je pokryć. Musi więc wybrać jedno z trzech możliwych podejść:
- nadać priorytet polityce klimatycznej i bezpieczeństwa, ale następnie zaakceptować poważne koszty społeczne i ewentualne niedostateczne wydatki na innowacje;
- utrzymać społeczny model państwa opiekuńczego i ambitne cele klimatyczne, ale zrezygnować ze zwiększania swojej potęgi militarnej;
- faworyzować bezpieczeństwo Europy i model państwa opiekuńczego, ale w konsekwencji ponownie rozważyć swoją obecną politykę klimatyczną.
Jestem zdecydowanym zwolennikiem trzeciej opcji: państwa opiekuńczego i państwa bezpieczeństwa.
Wybór pierwszej z nich oznaczałby wybór Europy skazanej na stagnację, a co więcej, Europy targanej konfliktami społecznymi. Jak dokładnie elity UE zamierzają przekonać europejską opinię publiczną do płacenia coraz wyższych kosztów zielonej polityki, skoro Europa jest odpowiedzialna za zaledwie 8 proc. globalnej emisji dwutlenku węgla?
Druga opcja pokrywa się z obecną polityką Brukseli. Jednak choć połączenie państwa opiekuńczego i polityki klimatycznej jest dobre w czasach pokoju, obecnie żyjemy w erze wielkiego zagrożenia. Bez silnej obrony Europa stanie się łupem dla innych. A ktokolwiek myśli, że Rosja zatrzyma się na Ukrainie, powinien porzucić swoje głupie złudzenia.
Pora wreszcie się obudzić
Na poziomie strategicznym największym problemem Europy jest obecnie minimalizm, jeśli chodzi o obronność i maksymalizm w polityce klimatycznej. Europa musi przejść głęboką, szeroko zakrojoną reindustrializację — także w dziedzinie przemysłu obronnego. Musi także zaangażować się w fundamentalną przebudowę swoich finansów publicznych. Musi stać się kontynentem innowacji, inwestycji, talentów, zaawansowanych technologii i dobrze płatnych miejsc pracy.
Wzywam do polityki realizmu. Należy na nowo zdefiniować europejską strategię bezpieczeństwa, pilnie rozpocząć zakrojone na szeroką skalę inwestycje w technologie przyszłości, podwoić wydatki na przemysł obronny. Baza podatkowa UE musi zostać wzbogacona o miliardy euro, które obecnie wypływają do rajów podatkowych lub są przeznaczane na redukcję emisji dwutlenku węgla do 2050 r.
Albo Europa stanie się kontynentem przyszłości, albo nie będzie jej wcale.
Tytuł i śródtytuły od redakcji Onetu