• – Nie rozumiem, jak w tak ważnej sprawie, która decyduje o losach człowieka, bo Marcin jest człowiekiem, czy to się komuś podoba, czy nie, jak prokurator może powiedzieć, że po pobieżnym zapoznaniu się z aktami sprawy uważa, że on jest zdegenerowany, zdemoralizowany i resztę życia powinien spędzić w więzieniu? – mówi Marek Łagodziński
  • – Gdy sędzia powiedziała, że warunkowo zwalnia Marcina, popłakałem się. Powiedziałem na głos: "Bogu niech będą dzięki". Wtedy pani prokurator rzuciła: "Niech pan Boga w to nie miesza". Była wściekła, gdy wychodziła – słyszę
  • – 21 czerwca Marcin urodził się po raz drugi. Teraz jest niemowlakiem. A niemowlak sam nie przeżyje. Potrzebuje mieć wokół siebie ludzi, którzy go kochają, będą się nim opiekować i pomogą mu wzrastać w tym zmienionym świecie, którego nie zna – podkreśla
  • Więcej takich historii przeczytasz na stronie głównej Onetu

W Onecie opublikowaliśmy reportaż: "»Jesteś skończony, zdechniesz tu«. Wolność po prawie 26 latach". To historia Marcina Chmielewskiego, skazanego na dożywocie za zabójstwo braci Neflów w Giżycku w 1998 r., który 21 czerwca został warunkowo zwolniony i wyszedł na wolność.

Marcin nigdy nie przyznał się do winy, a za kraty trafił mimo braku dowodów. Podobnie jak Krzysztof Kaczmarczyk, także skazany na dożywocie, który zmarł w zeszłym roku w więzieniu. Analizując materiały sprawy, można dojść do wniosku, że Chmielewski i Kaczmarczyk zostali wrobieni w morderstwo, którego nie popełnili.

"Niech pan Boga w to nie miesza"

W Sądzie Apelacyjnym w Białymstoku, który warunkowo zwolnił Marcina z więzienia, wstawił się za nim Marek Łagodziński, prezes honorowy fundacji, która wspiera skazanych. Mówił: Marcin w więzieniu nie sprawia problemów, zachowuje się właściwie, pracuje, nie grypsuje, zasługuje na szansę.

Nie podważał wyroków, jakie wobec niego zapadły. Podkreślał jednak, że w jego sprawie jest wiele wątpliwości. Dodał: – A co, jeśli on tego nie zrobił? Co wtedy?

Nawiązał do historii Tomasza Komendy.

Stanowisko obecnej na posiedzeniu sądu prokurator było takie, że Marcin Chmielewski powinien siedzieć dalej. – Nie rozumiem, jak w tak ważnej sprawie, która decyduje o losach człowieka, bo Marcin jest człowiekiem, czy to się komuś podoba, czy nie, jak prokurator może powiedzieć, że po pobieżnym zapoznaniu się z aktami sprawy uważa, że on jest zdegenerowany, zdemoralizowany i resztę życia powinien spędzić w więzieniu? Prokurator mówiła, że nigdy nie powinien uzyskać warunkowego zwolnienia. To tak, jakby podważała sens stosowania tego środka wobec skazanych – mówi Onetowi Marek Łagodziński z Fundacji Manufaktura Społeczna.

– Zagotowałem się. Powiedziałem wtedy, że już jeden z nich, Krzysztof Kaczmarczyk, musiał umrzeć, żeby wyjść z więzienia. Odbył karę do końca. Według pani prokurator sprawiedliwie – dodaje.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Łagodziński: – Powiedziałem też pani sędzi, że znam kilkudziesięciu skazanych na dożywocie i 25 lat. Moich podopiecznych. I spośród nich wszystkich nie znam nikogo takiego, jak Marcin, kto by tak zasługiwał na warunkowe zwolnienie.

Mówiąc o podejściu prokuratury do sprawy Marcina Chmielewskiego, zwraca też uwagę, że na każdym posiedzeniu dotyczącym jego przedterminowego zwolnienia był inny prokurator, a na ostatniej rozprawie było ich nawet dwóch. Kto inny wygłosił stanowisko, a kto inny przyszedł na ogłoszenie decyzji.

– Gdy sędzia powiedziała, że warunkowo zwalnia Marcina, popłakałem się. Powiedziałem na głos: "Bogu niech będą dzięki". Wtedy pani prokurator rzuciła: "Niech pan Boga w to nie miesza". Była wściekła, gdy wychodziła – słyszę.

– Cieszę się, że pani sędzia, w przeciwieństwie do prokuratury, dogłębnie przyjrzała się sprawie – dodaje.

Świat, którego nie zna

Marcin Chmielewski wyszedł na wolność ponad tydzień temu. Po prawie 26 latach. – 21 czerwca Marcin urodził się po raz drugi. Teraz jest niemowlakiem. A niemowlak sam nie przeżyje. Potrzebuje mieć wokół siebie ludzi, którzy go kochają, będą się nim opiekować i pomogą mu wzrastać w tym zmienionym świecie, którego nie zna. Świata, który on znał, już nie ma – słyszę.

– Na niemowlaka czyha wiele różnych zagrożeń i niebezpieczeństw, z których nie zdaje sobie sprawy. Z Marcinem jest podobnie. Musi uważać na wszystko i musi mieć na tyle pokory, żeby prosić o pomoc. A to jest bardzo trudne. Z tym skazani, którzy po latach opuszczają więzienie, mają największe problemy. Powiedziałem mu o tym – dodaje.

Łagodziński: – Przez prawie 26 lat Marcin nie decydował o tym, gdzie śpi, kiedy je, kiedy wyjdzie na spacer, kiedy zadzwoni. Inni robili to za niego. A poszedł do więzienia jako 20-letni chłopak. Więcej siedział, niż żył na wolności. Musi się przestawić, że teraz to on decyduje o swoim losie i ponosi odpowiedzialność za swoje wybory.

Musi żyć dalej

Zgodnie z warunkami przedterminowego zwolnienia Marcin Chmielewski musi być w stałym kontakcie z kuratorem sądowym, informować go o wszystkich zmianach m.in. miejsca zamieszkania, musi podjąć pracę.

– Tego musi pilnować. Dozór kuratorski ma przyznany na 10 lat. Na każdy wyjazd zagraniczny musi mieć zgodę kuratora. Musi też unikać kontaktów ze środowiskiem przestępczym – podkreśla Łagodziński.

– Niech mu teraz już nikt nie narzuca, co ma robić. Jedyne, co musi, to żyć dalej. Spośród wielu osób, które znam, jest naprawdę w bardzo dobrej sytuacji, bo ma kochającą rodzinę. I oni zrobią wszystko, żeby mu pomóc – dodaje.

Na koniec słyszę. – Teraz jego świat nie jest ograniczony do celi i prostej, jak mówią w więzieniu o korytarzu. Otwierają się przed nim nowe możliwości. Będzie codziennie podejmował decyzje, które będą skutkowały na resztę jego życia.

W kwietniu historię zbrodni w Giżycku opisaliśmy w reportażu: "Zamknięcie ust".

Kontakt z autorem: tomasz.pajaczek@redakcjaonet.pl