• "Na pierwszym spotkaniu był Mariusz P. Na tym spotkaniu pojawiła się informacja o jego relacji rodzinnej z wojewodą ówczesnym Przemysławem Czarnkiem i o przyjaźni z prezydentem miasta (Krzysztofem Żukiem — red.)" — zeznał przed sądem Maciej Sz.
  • Mariusz P., krewny Przemysława Czarnka, zapewniał podstawionego agenta CBA o przychylności ówczesnego wojewody lubelskiego dla potencjalnej inwestycji
  • Maciej Sz. i Mariusz P. mieli domagać się miliona złotych łapówki w zamian za pomoc w wybudowaniu wieżowca w Lublinie
  • Świadek zeznał przed sądem, że podczas ostatniego przesłuchania agent CBA sugerował, kogo mają obciążyć jego zeznania
  • Miał też zastrzeżenia wobec pytań przesłuchania w prokuraturze: "Czułem, że były tam pytania sugerujące"
  • Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Maciej Sz. to jedyna osoba, która przyznała się do winy i dobrowolnie poddała się karze w sprawie prowokacji CBA, podczas której domagał się miliona złotych łapówki. 3 grudnia 2019 r. funkcjonariusze CBA zatrzymali Mariusza P., Macieja Sz., Adama M. i Piotra Kowalczyka. Ten ostatni jest byłym samorządowcem i byłym przewodniczącym Rady Miasta Lublin.

Służby zatrzymały mężczyzn w związku z zarzutami pomocy w załatwieniu pozwolenia na budowę wieżowca przy ul. Zana w Lublinie. Według CBA w zamian za to mieli oczekiwać 1 mln zł łapówki. Zatrzymanym zarzuca się również powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych i samorządowych. W 2021 r. lubelski sąd skazał Macieja Sz. na jeden rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz 20 tys. zł grzywny.

Krewny Przemysława Czarnka o znajomościach "do wykorzystania w razie potrzeby"

W czerwcu br. Maciej Sz. zeznawał przed sądem w procesie pozostałej trójki. Jednak na początku rozprawy sędzia Bożena Dzimira-Rzepkowska poprosiła dziennikarzy o opuszczenie sali rozpraw. Uznała, że ich obecność może być krępująca dla świadka. I choć media nie mogły wysłuchać Macieja Sz., to znajdujący się w aktach sprawy protokół z prosiedzenia jest jawny.

"Rafała (podstawionego agenta CBA — red.) poznałem w połowie 2019 r. przez osobę Mariusza P. Od wspólnego spotkania z Mariuszem rozpoczął się ciąg dalszych spotkań i działań z agentem Rafałem. Po wspólnym spotkaniu z Mariuszem z tego co pamiętam, nastąpiło moje indywidualne spotkanie z agentem Rafałem Klimkiem i wydaje mi się, że od trzeciego spotkania do spotkań i przebiegu całych zdarzeń dołączył Adam M., z którym mogły odbyć się dwa spotkania, może trzy. W późniejszym etapie pojawił się pan Piotr Kowalczyk, gdzie ilość spotkań to było 2-3; zakończyło się to zatrzymaniem nas wszystkich" — wyjaśnił na początku Maciej Sz.

Zaznaczamy, że Rafał Klimek (agent CBA pod przykryciem) podawał się za słowackiego biznesmena, który chce w Lublinie wybudować wieżowiec. Następnie świadek opisał spotkanie z Mariuszem P., które "nakreśliło kierunek działań — Mariusz przedstawił możliwości swoje, kontakty i znajomości".

"Na pierwszym spotkaniu był Mariusz P. Na tym spotkaniu pojawiła się informacja o jego relacji rodzinnej z wojewodą ówczesnym Przemysławem Czarnkiem i o przyjaźni z prezydentem miasta (Krzysztofem Żukiem — red.). Spotkanie odbyło się z Rafałem Klimkiem i te informacje były przedstawione jemu (...) Pojawiły się te osoby, pojawiła się informacja o relacjach i znajomościach. Zostały one zestawione z różnymi propozycjami inwestycyjnymi, propozycjami nieruchomości. Z tego co pamiętam, padały szerokie propozycje inwestycyjne ze strony P. Mariusz P. na spotkaniu, wydaje mi się, że mówił o swoich znajomościach i wykorzystaniu ich w razie potrzeby" — tłumaczył mężczyzna.

Podczas pierwszych spotkań z podstawionym agentem CBA poruszane były tematy różnych nieruchomości. Maciej Sz. zeznał: "wtedy w nawiązaniu do pytania o możliwości i kontakty Mariusza też z mojej strony padła informacja o kwocie, którą wcześniej Mariusz mi przekazał, jakiej by oczekiwał w szeroko rozumiany sposób".

Kolejne spotkanie z przykrywkowcem odbyło się na lotnisku Chopina w Warszawie. Tam padła już konkretna kwota, jaką Maciej Sz. i Mariusz P. mieli oczekiwać za pomoc w załatwieniu sprawy.

"Jak agent zapytał o możliwości i wpływy Mariusza z mojej strony padła informacja o kwocie, jaką Mariusz miał oczekiwać od 500 tysięcy do miliona, to nie było sprecyzowane. Podczas tej samej rozmowy mógł podwyższać. Na spotkaniu pojawiła się taka kwota. Kwota pojawiła się w rozmowie z Mariuszem po tym jak powiedziałem, że będę spotykał się z Rafałem Klimkiem i że on jest najbardziej zainteresowany inwestycją na Zana. W jakiś sposób z kontekstu, domysłu i charakteru wcześniejszej rozmowy miało to wydźwięk kwoty za załatwienie i pomoc" — mówił Maciej Sz.

Agent CBA sugerował kogo należy obciążyć

W nawiązaniu do kwoty, jakiej żądali Maciej Sz. i Mariusz P. od podstawionego agenta CBA, świadek opowiedział o zeznaniach, jakie składał w delegaturze CBA w Lublinie.

"Moje ostatnie zeznania w delegaturze CBA przebiegały w atmosferze, w której agent wprost zasugerował, że moje zeznania muszą bardziej obciążyć kwotą, która padła na lotnisku z mojej strony z osobą Mariusza P., Adama M. i Piotra Kowalczyka, mimo tego, że uprzedzałem agenta, że nigdy nie byłem wprowadzany w szczegóły ustaleń panów P., M. i Kowalczyka między sobą. Mi nie wiadomo o rozmowach czy ustaleniach, w których uczestniczyliby trzej oskarżeni. Wydaje mi się, że celem tych zeznań miało być powiązanie kwoty, która padła na lotnisku z M. i Kowalczykiem tym bardziej, że wydaje mi się, że informowałem agenta CBA o tym, że przed spotkaniem w hotelu informowałem Rafała Klimka, że ja nie jestem osobą umocowaną czy uprawnioną, żeby rozmawiać o kwestiach finansowych wszelkich i żeby te sprawy ustalał z Adamem M." — powiedział przed sądem Maciej Sz.

Świadek też opisał, jak wyglądało przesłuchanie w Prokuraturze Okręgowej w Zamościu. To właśnie z niej wywodzi się Jerzy Ziarkiewicz, były już szef Prokuratury Regionalnej w Lublinie i przyboczny Zbigniewa Ziobry. Jeszcze w 2015 r. Ziarkiewicz był szeregowym prokuratorem, ale jego kariera wystrzeliła po wygranych przez PiS wyborach parlamentarnych.

"W prokuraturze zaczęło się dość podobnie od swobodnej wypowiedzi, potem uzupełnianej o pytania i potwierdzanie szczegółowych rzeczy. Czułem, że były tam pytania sugerujące. Najdłuższe przesłuchanie trwało ok. 5 godzin. Byłem z obrońcą. On nie zwracał uwagi na pytania sugerujące" — mówił Maciej Sz.

Obecnie wobec Jerzego Ziarkiewicza toczy się postępowanie dyscyplinarne i może usłyszeć zarzut nadużycia władzy przez funkcjonariusza publicznego. Śledztwo ws. prowokacji CBA prowadził prokurator Norbert Kudyk, który za czasów PiS awansował do Prokuratury Okręgowej w Zamościu, a następnie został naczelnikiem wydziału śledczego. W kwietniu 2021 r. Kudyk przestał pełnić funkcję naczelnika, ale po zmianie władzy w marcu br. ponownie wrócił na dawne stanowisko.

Świętowanie po spotkaniu u prezydenta

Świadek opowiedział też o spotkaniu, do którego doszło z architektem Adamem M. w jednej z lubelskich kawiarni w pobliżu Ratusza. W trakcie rozmowy Adam M. udał się do prezydenta sprawdzić, czy na "danej nieruchomości dana koncepcja będzie możliwa do zrealizowania".

10 października 2019 r. podstawiony agent CBA Rafał Klimek, Adam M., Maciej Sz. i Piotr Kowalczyk udali się do Ratusza na spotkanie z prezydentem Lublina Krzysztofem Żukiem oraz Ewą Bogutą, ówczesną dyrektorką wydziału architektury i budownictwa UM Lublin.

"Rozmowa dotyczyła plusów i minusów oraz zagrożeń czy oporów społecznych – mogło się to pojawić, ale nie pamiętam dokładnie i co te opory miałyby znaczyć, czy to było rozwinięte (...) Na tym spotkaniu wydaje mi się, że Kowalczyk rozmawiał z panią Bogutą o inwestycji. Nie pamiętam konkretów tej rozmowy. Oni rozmawiali między sobą, jak wszyscy zebrani na spotkaniu. Nie pamiętam rozmowy na temat finansowania inwestycji" — czytamy w protokole z rozprawy.

Wieczorem, po spotkaniu w ratuszu, Maciej Sz., Adam M. i podstawiony agent udali się do jednej z lubelskich restauracji. "To było spotkanie z alkoholem, miało charakter podsumowania i pozytywny wydźwięk wizyty w ratuszu i tyle".

W trakcie kolejnego spotkania w lubelskim hotelu nagle pojawił się Mariusz P., który chciał zainteresować podstawionego agenta zupełnie inną inwestycją. Nie było już wtedy Piotra Kowalczyka, z którym — jak mówi Maciej Sz. — Mariusz P. był skonfliktowany.

"Na tych spotkaniach późniejszych i bardziej zaawansowanych Mariusz P. nie był zapraszany. Pozostało mi takie wrażenie konfliktu między Mariuszem P. a Kowalczykiem i unikanie Kowalczyka przez P." — twierdzi świadek.

To nie koniec zeznań Macieja Sz. Świadek będzie odpowiadał na kolejne pytania 17 lipca br.