• Izabela Leszczyna, minister zdrowia, w tym tygodniu zapowiedziała szybkie ogłoszenie projektu ustawy z zakazem sprzedaży alkoholu w godzinach 22-6. Minister – jak stwierdziła – chce ograniczyć "patologię"
  • Argumenty nocnych alkoklientów, z którymi rozmawiałem z czwartku na piątek? "Niech skupią się na egzekucji obecnych przepisów. Czyli, żeby nie sprzedawać alkoholu n*******. My jesteśmy spokojni"
  • Zanim ruszyłem w mój objazd, Bohdan Woronowicz, doktor nauk medycznych oraz między innymi superwizor psychoterapii uzależnień, ostrzegał w Onecie, że "na stacjach zaopatrują się w znakomitej większości te osoby, które już mają mniejszy czy większy problem z alkoholem"
  • Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Na temat sprzedaży alkoholu na stacjach paliw wypowiadali się już prawie wszyscy. Terapeuci uzależnień uznają ją za "dramat". Przynajmniej częściowo za ich głosem podąża Izabela Leszczyna, ministra zdrowia, która w tym tygodniu zapowiedziała szybkie ogłoszenie projektu ustawy z zakazem sprzedaży w godzinach 22-6. Ministra – jak stwierdziła – chce ograniczyć "patologię". Natomiast kierownicy stacji wyliczają, że pieniądze ze sprzedaży wódki, wina czy piwa to bardzo duża część dochodów miejsc, którymi zarządzają. Sprawdziliśmy, jakie zdanie ma najbardziej liczna grupa — klientów, którzy wcale nie po benzynę udają się w nocy na stację.

Piwne czteropaki to nocny hit łódzkich stacji benzynowych Maciej Kałach / Onet
Piwne czteropaki to nocny hit łódzkich stacji benzynowych

"Zawsze znajdzie się jakiś, co sprzeda ci browara spod lady"

Przed stacjami w centrum Łodzi spędziłem kilka kwadransów po północy. To czas, w którym zamknięte jest już większość sklepów, choć w Łodzi nadal pozostaje otwartych kilka monopolowych. A ich alkoholową ofertę solidnie uzupełniają punkty paliwowych koncernów. Z czwartku na piątek parokrotnie widziałem kierowców, którzy po zatrzymaniu się na parkingu w rejonie dystrybutorów, wychodzili z budynku stacji z czteropakiem piwa. Potem rzucali go do bagażnika lub na tylne siedzenie i ruszali w dalszą podróż. Natomiast przy mnie otworzył jedno z kupionych właśnie piw młody rowerzysta. O planowanym zakazie nocnej sprzedaży alkoholu na stacjach nie słyszał.

– Ja dużo jeżdżę za pracą na Zachód. Jestem w ekipie ustawiającej sceny na wielkie koncerty po całej Europie. Od Beyoncé do Rammsteina. I nawet jak jesteś w kraju czy mieście, które wymyśliło sobie jakąś prohibicję, zawsze znajdzie się jakiś imigrant, co sprzeda ci browara spod lady – usłyszałem od rowerzysty.

Pierwszy z moich rozmówców zaprezentował mi swoje nocne zakupy Maciej Kałach / Onet
Pierwszy z moich rozmówców zaprezentował mi swoje nocne zakupy

Dlaczego podjechał nocą właśnie na stację?

– Wracam do domu od dziewczyny, mieszkającej tu niedaleko w kamienicy – tłumaczył. A teraz postanowił dodatkowo się zrelaksować i zrobić zapasy, gdyby tego relaksu zachciało mu się także w nocy.

Po opróżnieniu butelki mój rozmówca zawiesił papierową torbę z zakupami na kierownicę jednośladu. Nie wsiadł na rower – lecz zaczął go prowadzić obok siebie – ale nie wiem, czy nie była to tylko poza przed dziennikarzem i jak ta podróż wygl��dała, gdy zniknął za zakrętem.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

"Gorsze sondaże dla rządzących"

Kolejna stacja – jeszcze bliżej Piotrkowskiej, czyli "imprezowej" ulicy Łodzi – to już regularny monopolowy. Z kilkunastu klientów, których tam zaobserwowałem, mniej niż połowa kupowała paliwo, przekąski czy napoje bezalkoholowe – reszta wychodziła z "procentami".

Kompresor przy stacji jako tymczasowa półka na nocne zakupy alkoholowe Maciej Kałach / Onet
Kompresor przy stacji jako tymczasowa półka na nocne zakupy alkoholowe

— Z******y pomysł!, po********** ich? Co z wolnością wyboru? – słyszę od grupki studentów zastanawiających się, przy czym spędzić ostatnią noc przed rozjechaniem się do rodzinnych miejscowości po niedawnej sesji. To zdecydowani przeciwnicy zapowiedzi Leszczyny.

– Niech skupią się na egzekucji obecnych przepisów. Czyli, żeby nie sprzedawać alkoholu n*******. My jesteśmy spokojni. Napijemy się w mieszkaniu – słyszę od studenta prawa. – Zresztą rząd takiego zakazu nie wprowadzi, bo wtedy spadną dochody stacji, które odbiją to sobie, wprowadzając podwyżki cen paliw. A takie podwyżki to gorsze sondaże dla rządzących.

— Bez nas stacje upadną! To dzięki nam kierowcy mają tańszą benzynę! — słyszę od innego ze studentów na "dobranoc".

Ale przed skierowaniem się w kierunku domu z własnym łóżkiem, obserwuję samotnego wędrowca w koszulce w paski. Zagaduję go, gdy kończy zakupy – jedną puszkę – i otwiera ją, stojąc przy murku nieopodal stacji.

– Wracam z imprezy z kolegami i poczułem jeszcze ochotę na zimno piwo. Ale nic by mi się nie stało, gdybym je sobie odpuścił. Jest mi obojętne, czy wprowadzą ten zakaz, czy nie. A stacje sobie poradzą: ja bywam służbowo na Litwie, gdzie stacje koncernu z centralą w Polsce respektują całkowity zakaz sprzedaży alkoholu w takich miejscach. I ceny benzyny nie odbiegają od naszych – konkluduje imprezowicz.

Samotny imprezowicz zgodził się na zapozowanie przed stacją nieopodal ulicy Piotrkowskiej w Łodzi Maciej Kałach / Onet
Samotny imprezowicz zgodził się na zapozowanie przed stacją nieopodal ulicy Piotrkowskiej w Łodzi

Już po odespaniu zarwanej nocy sprawdzam, ile jest prawdy w opowieściach samotnego imprezowicza. Według notowań zamieszczanych przez branżowe serwisy na Litwie kierowcy tankują nawet o 20-30 groszy taniej na litrze (za "95" i olej napędowy). Natomiast litewski zakaz całkowitej sprzedaży alkoholu na stacjach obowiązuje od 2016 r. – już w pierwszym roku wskaźnik liczby osób zabitych w wypadkach drogowych spadł tam z 83 do 65 na milion mieszkańców.

"Ułatwianie picia osobom, które tego picia nie są w stanie kontrolować"

"Na stacjach zaopatrują się w znakomitej większości te osoby, które już mają mniejszy czy większy problem z alkoholem" – mówił Onetowi, w rozmowie z Magdaleną Gałczyńską, Bohdan Woronowicz, doktor nauk medycznych oraz między innymi superwizor psychoterapii uzależnień. I dodawał: "zwykły klient, jeśli planuje w domu imprezę, to kupi w sklepie więcej alkoholu i jak on się skończy, to towarzystwo się rozchodzi. Ale ktoś, kto fatyguje się na stację, zwłaszcza w nocy, ma nieodpartą potrzebę uzupełnienia niedoborów alkoholu. Czyli ma już problem alkoholowy, bo nie może poczekać do otwarcia normalnych sklepów. Sprzedawanie alkoholu na stacjach to jest ułatwianie picia osobom, które tego picia nie są w stanie kontrolować".