• Jarosław Kaczyński pytany o Łukasza Kmitę, stwierdził w maju, że w partii nie ma przewrotu, tylko jest "niezgoda na tego kandydata". — To nie bunt, to jest kwestia tam pewnych różnic zdań — mówił
  • Dopytywany, czy poseł Kmita nie podoba się lokalnym działaczom, odparł wówczas: — Czasem nowi ludzie, tacy, którzy cokolwiek, no, powiedzmy sobie, z wyższej półki w sensie intelektualnym, niektórym się nie podobają
  • Zdaniem lokalnych działaczy PiS w Małopolsce, elokwencja Kmity nie jest jednak powodem tego, że partia w regionie go nie lubi.
  • Kmita, gdy w 2020 r. został wojewodą małopolskim, miał zrobić w podległym sobie urzędzie "czystki" i zwolnić wiele osób. —Wiem, że są ludzie, którzy rozpowiadają, że jestem ciężki we współpracy i mogę wycinać swoich. To jest jednak nie prawda — mówi Łukasz Kmita w rozmowie z Onetem
  • Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu

— Czy Jarosław Kaczyński naprawdę chce rozwalić swoją partię dla jednego człowieka? — takie retoryczne pytanie usłyszałem w ostatnich dniach wiele razy. Zadawali je małopolscy działacze prawicy, z którymi rozmawiałem o tym, dlaczego Prawo i Sprawiedliwość wystawia siebie na pośmiewisko, organizując kolejne, z góry skazane na niepowodzenie, głosowanie w sprawie wyboru nowych samorządowych władz regionu.

Z pozoru wszystko powinno bowiem pójść jak z płatka. PiS po wyborach z 7 kwietnia wprowadził do nowego sejmiku wojewódzkiego w Krakowie 21 z 39 radnych. Ludzie Kaczyńskiego mają samodzielną większość i to wygodną, bo odporną na sytuację, gdy któregoś radnego zabraknie na sesji np. z powodu choroby. 20 radnych też wystarczy do wyboru marszałka i przepchnięcia przez sejmik każdej korzystnej dla partii decyzji. Mimo to radni z PiS-u już od blisko trzech miesięcy nie potrafią wybrać szefa województwa. Bezproduktywnych okazało się aż pięć kolejnych głosowań, w tym trzy z tego tygodnia.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Powód jest jeden. Ogólnopolskie szefostwo PiS każe swoim małopolskim radnym wystawiać jako kandydata na marszałka posła Łukasza Kmitę. I choć tak faktycznie się dzieje, ten nie może zebrać dla siebie poparcia nawet od własnego środowiska politycznego. Każde kolejne głosowanie pokazuje, że Kmita jest dla przynajmniej czterech radnych z PiS całkowicie nieakceptowalny. Tyle osób zawsze w głosowaniach oddaje głosy nieważne, co de facto jest głosem przeciwko Kmicie. Co więcej, w niektórych przypadkach liczba takich radnych rośnie nawet do siedmiu. To oznacza, że trzy kolejne osoby w sejmiku Małopolski też nie są przekonane do kandydatury Kmity.

Prośbą albo groźbą