Na początku kwietnia, podczas spotkania premiera Donalda Tuska z mieszkańcami Krakowa, 14-letni Alex opowiedział o sprawie. Zaznaczył, że szkoła mu nie pomogła, mimo że zgłosił problem wychowawczyni, pedagog i dyrekcji placówki. "Dyrektor uznała, że to wymyśliłem i pozwała rodziców" – mówił.

RPD poinformowała, że po publicznym wystąpieniu Alexa zwróciła się o akta do sądu rodzinnego oraz do prokuratury rejonowej, która wówczas analizowała sprawę. Do dyrektorki szkoły, o której mówił Alex, skierowała pismo z prośbą o dokumentację oraz wyszczególnienie, jakie działania podejmowali pracownicy placówki odnośnie osób związanych z wydarzeniami na zielonej szkole, a także zwróciła się do Małopolskiego Kuratorium Oświaty.

— Po analizie akt zdecydowałam się zwrócić z wnioskiem do Prokuratury Krajowej o dokonanie oceny prawidłowości czynności nadzorczych wykonanych przez Prokuraturę Regionalną w Krakowie oraz odmowy wszczęcia postępowania przez Prokuraturę Rejonową w Wieliczce. Jako Rzeczniczka Praw Dziecka nie zgadzam się z decyzją Prokuratury – poinformowała Horna-Cieślak.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Zaniepokojenie działaniami organów ścigania

Według RPD "głos dziecka musi być lepiej słyszalny, a dorośli nie mogą przechodzić do porządku dziennego nad niepokojącymi sygnałami wysyłanymi przez młode osoby".

— Żadna informacja, która dociera do dorosłych ze strony dzieci, nie może być bagatelizowana. W tej konkretnej sprawie od początku podkreślam, że chodzi o wszystkie dzieci, które uczestniczyły w zdarzeniach opisywanych przez Alexa lub były ich świadkami. Moja interwencja dotyczy dobra każdego z tych dzieci — podkreśliła.

Zdaniem RPD koncentracja organów ścigania na zachowaniu osób małoletnich, a nie na obowiązkach, jakie spoczywały na dorosłych zobowiązanych do udzielania pomocy i wsparcia dzieciom "budzi zaniepokojenie".

"Niespójność logiczna" w prokuraturze

— Taki sposób dokonania oceny stanu faktycznego jest niezgodny z poszanowaniem praw dzieci, bo przerzuca odpowiedzialności na nie w sytuacji, gdy sprawa dotyczy postaw dorosłych — zaznaczyła.

W komunikacie przekazanym PAP Horna-Cieślik wskazała na "niespójność logiczną między ustaleniami faktycznymi, a wnioskami jednostek prokuratury".

— Bezsporne jest, że pracownicy szkoły nie zawiadomili sądu rodzinnego ani policji, mimo uzyskania informacji o sytuacjach mogących wypełniać znamiona czynu zabronionego lub świadczyć o demoralizacji, czy choćby o zagrożeniu dobra dziecka. Bezsporne również, że pracownicy szkoły nie dochowali obowiązków postępowania określonych w szkolnej procedurze w przypadku sytuacji zagrażających dobro dzieci. Zebrane dowody wskazują też — zaznacza RPD — że doszło do zaniedbań obowiązków wynikających m.in. z art. 55 ust. 2 pkt 6 i art. 68 ust. 1 pkt 6 Prawa oświatowego — napisała.

Horna-Cieślak podkreśliła, że dotychczas prokuratura nie oceniała ewentualnego niedochowania obowiązków przez pracowników szkoły w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa dzieciom w trakcie zajęć edukacyjnych oraz pomocy pedagogicznej i psychologicznej po ujawnieniu zdarzenia.

— Stąd wniosek do PK o ocenę prawidłowości czynności nadzorczych wykonanych przez Prokuraturę Regionalną w Krakowie oraz odmowy wszczęcia postępowania przez Prokuraturę Rejonową w Wieliczce — wyjaśniła.