W poniedziałek wieczorem Leszek Miller pojawił się w programie "Gość Wydarzeń" stacji Polsat. Były premier Polski i eurodeputowany przemijającej już kadencji (był nim od 2019 r.) nie zdecydował się na walkę o reelekcję i ponowny start w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Lewica uzyskała w nich 6,3 proc. i zdobyła zaledwie trzy mandaty: dla Roberta Biedronia, Joanny Scheuring-Wielgus oraz Krzysztofa Śmiszka.
Leszek Miller w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim odniósł się do niskiego wyniku Lewicy w niedzielnych eurowyborach. Przyznał, że w szczególności kibicował dwóm politykom, którzy akurat nie uzyskali mandatów europosłów.
Kibicowałem moim dwóm kolegom — premierowi Belce i premierowi Cimoszewiczowi. Bardzo żałuję, że się nie dostali, bo ich kompetencje są niepodważalne
— stwierdził były premier.
Leszek Miller zdradził przy okazji, że wcześniej odradzał im jednak udział w niedzielnych eurowyborach.
Mówiłem, że w tym towarzystwie, blisko Czarzastego są małe szanse, żeby weszli do Parlamentu Europejskiego i żal mi jest, że się napracowali, włożyli sporo osobistego wysiłku, a nic z tego nie ma
— zaznaczył.
Leszek Miller uderza w Daniela Obajtka. Mówi o wstydzie
W trakcie spotkania w studiu stacji Polsat poruszony został również temat byłego prezesa Orlenu Daniela Obajtka. Leszek Miller przyznał, że "było mu wstyd", gdy patrzył, jak ten "ukrywa się i organy ścigania w Polsce są bezbronne".
Gdyby było tak, że dalej rządzi pan Kaczyński ze swoimi kumplami, to takie sprawy byłyby załatwiane w mgnieniu oka
— stwierdził były premier i dodał, że "za czasów Kaczyńskiego ludzie przebywali w aresztach wydobywczych po siedem miesięcy".
Ale jeżeli proces rozliczeń będzie się ciągnął jak flaki z olejem, to za trzy lata PiS wróci do władzy i pokaże, jak się takie sprawy załatwia
— dodał Leszek Miller, zaznaczając, że nie chciałby, aby PiS wrócił do władzy.