• Michał Wypij przyznał, że nie zdawał sobie sprawy ze skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, o których opinia publiczna dowiedziała się w ostatnim czasie
  • — Oni tam byli tylko dla władzy, to nie są ludzie, którzy mają jakiekolwiek poglądy. Dla nich najważniejszy jest ich własny interes i materialne korzyści – powiedział były poseł, oceniając polityków Solidarnej Polski
  • Porozumienie startowało w wyborach parlamentarnych w 2019 r. z list PiS wraz z Solidarną Polską (teraz Suwerenna Polska).
  • Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Porozumienie startowało w wyborach parlamentarnych w 2019 r. z list PiS wraz z Solidarną Polską (teraz Suwerenna Polska).

Michał Wypij przyznał, że nie zdawał sobie sprawy ze skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, o których opinia publiczna dowiedziała się w ostatnim czasie. Jednak — jak ocenił — "gołym okiem widać było, że Solidarna Polska wykorzystuje każde narzędzie do tego, by w jakiś sposób się promować w okręgach, w których startowali lub będą startować".

Zdaniem b. posła, skala kampanii wyborczej członków Solidarnej Polski "zawsze porażała". "Oni inwestowali w banery, których zawsze mieli bardzo dużo" — zaznaczył. Podkreślił, że "skala bezczelności narastała z każdym rokiem i nietrudno było zauważyć, że posłowie Solidarnej Polski inwestowali bardzo duże pieniądze w kampanie wyborcze". — Nas to szokowało w 2019 r., że robią tak bogate kampanie, przekraczające prawnie określony limit — relacjonował Wypij.

— Oni tam byli tylko dla władzy, to nie są ludzie, którzy mają jakiekolwiek poglądy. Dla nich najważniejszy jest ich własny interes i materialne korzyści – ocenił były poseł. Jak powiedział, "byłoby lepiej dla polskiej sceny politycznej, żeby ta partia zniknęła". — Widać dzisiaj, że była tylko i wyłącznie sposobem na pranie publicznych pieniędzy i szansą na karierę polityczną dla osób, które w normalnych warunkach by jej nie zrobili — powiedział o Solidarnej Polsce.

Były poseł PiS uderza w Jarosława Kaczyńskiego. "Oburzające"

Zapytany, czy PiS zdawało sobie sprawę z działań koalicjantów, były poseł stwierdził, że niemożliwym wydaje się, "aby w 2023 r. rządzić krajem i nie widzieć tego, co tam się dzieje".

— Nie zdawałem sobie sprawy, że aż tak można drenować publiczne pieniądze. Mam nadzieję, że poniosą konsekwencje, bo to nie były ich pieniądze, tylko pieniądze Polaków, które były wykorzystywane całkowicie bezprawnie – powiedział Wypij.

Zdaniem polityka z ujawnionego w poniedziałek przez "Gazetę Wyborczą" listu prezesa PiS do Zbigniewa Ziobry wynika, że Jarosław Kaczyński miał świadomość, iż nieprawidłowości związane z wykorzystywaniem pieniędzy z FS mogą oznaczać kłopoty w kontekście ewentualnego rozliczenia subwencji czy kampanii wyborczej. — Oburzające jest, że (Jarosław Kaczyński) nie zareagował na łamanie prawa i kradzież publicznych pieniędzy, a jedyne co go zmartwiło, to konsekwencje, które mogą dotknąć jego macierzystej partii. Widać, że dla Kaczyńskiego troską nie są pieniądze publiczne, tylko interes jego partii — skomentował.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Wypij zapytany, czy ujawniony list był dla niego zaskoczeniem, przyznał, że jeszcze kilka lat temu trudno byłoby mu w to uwierzyć, "ale jego osobiste doświadczenia związane z naginaniem standardów demokratycznego państwa przez PiS np. podczas nielegalnych wyborów kopertowych pokazują, że dla Kaczyńskiego nie ma świętości, jeśli chodzi o przestrzeganie prawa".

Michał Wypij ujawnia szczegóły wspólnego startu w wyborach. "PiS nie dotrzymało słowa"

Opowiadając o wspólnym starcie w wyborach parlamentarnych w 2019 r., Wypij podkreślił, że — mimo wcześniejszych zapowiedzi — PiS nie dotrzymało słowa i nie podzieliło się subwencją z partiami, których politycy startowali z ich list. Jak wyjaśnił, do posłów Porozumienia dochodziły informacje, że miałoby dojść do zmiany prawa, po to aby partie, które nie startowały jako oddzielny komitet wyborczy, a są obecne w Sejmie, również otrzymały proporcjonalne środki na prowadzenie swojej działalności.

— Tej zmiany nie było. Okazało się, że w interesie tej największej partii nie było, żeby wprowadzić uczciwe zmiany i dać szansę mniejszym partiom na funkcjonowanie. Chodziło raczej o to, aby zagłodzić mniejsze podmioty — wspomina były poseł.

Jak wyjaśnił, ostatecznie Porozumienie swoją kampanię wyborczą oparło o składki członkowskie. — W odróżnieniu od Solidarnej Polski, my mieliśmy struktury w całym kraju. Z kolei Solidarna Polska była partią kilku posłów, ministrów i nawet pod kątem funkcjonowania i sprawczości oni nie mieli struktury — podkreślił Wypij.

Finansowanie kampanii wyborczych. "Żyjemy w jakiejś iluzji"

W ocenie polityka, finansowanie kampanii wyborczych w Polsce jest dużym problemem. — Żyjemy w jakiejś iluzji. Ci, którzy starają się w sposób uczciwy realizować zapisy ustawy i dostosowywać się do ograniczeń, nie mają szans z tymi, którzy w sposób bezczelny wykorzystują publiczne pieniądze do swoich kampanii wyborczych. Czas najwyższy, żeby państwo polskie coś z tym zrobiło — zaznaczył.

Krajowe Biuro Wyborcze poinformowało PAP, że ustawa o partiach politycznych i Kodeks wyborczy nie przewidują możliwości wznowienia postępowania w zakończonych już sprawach, w których zapadła prawomocna uchwała Państwowej Komisji Wyborczej. Oznacza to, że PKW nie sprawdzi sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS za 2019 r.

"Gazeta Wyborcza" napisała w poniedziałek, że przed wyborami w 2019 r. prezes PiS zwrócił się do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry "o natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w kampanii wyborczej".