Zarejestruj się lub jeśli masz konto Zaloguj się

Dziwne zachowanie partnera. "Na żywo jest miły i łagodny, online zieje agresją" [LIST]

"Komunikacja z Szymkiem za pomocą wiadomości pisanych jest jak rozmowa z zupełnie innym człowiekiem. Na żywo jest łagodny, a online niemal zieje agresją. I to w najbardziej absurdalnych sytuacjach. Nie wiem, dlaczego, jak do mnie pisze, to z reguły są to niemiłe rzeczy" — zastanawia się Gosia. Spotkaliście się z podobną sytuacją?

Poniżej publikujemy list od Gosi. Zachęcamy do dzielenia się własnymi historiami pod adresem: redakcja@sympatia.pl. Wybrane e-maile opublikujemy w serwisie Sympatia.pl.

Piszę, bo coraz mniej rozumiem zachowanie mojego faceta. Spotykamy się w sumie od niedawna, bo od zaledwie kilku tygodni, więc nie mogę powiedzieć, że znamy się jak łyse konie i być może jego zachowanie jest po prostu związane z tym, że ten typ tak ma. Niemniej jednak przeszkadza mi to coraz bardziej i coraz mniej wiem, jak się zachować oraz na czym stoję.

Chodzi o to, że on ma tak jakby dwie twarze: jedną online'ową, a drugą prezentuje, gdy jesteśmy twarzą w twarz. I od razu wyjaśniam, że paradoksalnie to ta online'owa twarz jest tą gorszą i niemiłą podczas, gdy na żywo Szymon jest do rany przyłóż.

Poznaliśmy się na imprezie u mojej koleżanki, więc poznałam go osobiście. Spodobaliśmy się sobie, on zaprosił mnie na spacer i poszło. Z uwagi na to, że nie mieszkamy jeszcze razem i dużo pracujemy, czasem na różne zmiany, więc nie jesteśmy w stanie spotykać się tak często, jak byśmy chcieli. No i tu z pomocą przychodzą nowoczesne technologie i wszelkiego rodzaju komunikatory, bo właśnie z uwagi na pracę nie jesteśmy czasem w stanie porozmawiać, więc wymieniamy się wiadomościami na Messengerze. Wydawałoby się, że to rozwiązanie wprost stworzone dla osób, które tak jak my – chcą być codziennie w kontakcie, ale nie mają się jak zobaczyć. Niestety nic bardziej mylnego, bo komunikacja z Szymkiem za pomocą wiadomości pisanych jest jak rozmowa z zupełnie innym człowiekiem.

Można by pomyśleć, że właśnie wiadomości pisane pomagają pokazać się z lepszej strony, bo mamy więcej czasu na zebranie myśli, możemy się lepiej zastanowić, co i w jaki sposób napiszemy oraz jak najbardziej ugładzić nasz komunikat. Niestety nie w przypadku mojego faceta, który na żywo jest łagodny, a online niemal zieje agresją. I to w najbardziej absurdalnych sytuacjach.

Wiadomość z emoji wymiotującego ludka

Na przykład ostatnio byłam u mojej przyjaciółki, gdy on miał drugą zmianę. Napisał do mnie sam, pytając co słychać i co robię. Odpisałam, że siedzimy u Julki i oglądamy "Bullet Train", bo ona jeszcze nie widziała. Napisał, że też nie widział, ale potraktuje to jako polecajkę do obejrzenia w domu po pracy. No i wszystko niby normalnie, ale po kilku godzinach dostaję nagle wiadomość, która zawiera jedynie emoji wymiotującego ludka. No więc przestraszyłam się, że może się zatruł czymś, rozchorował, albo przesadził z alkoholem. Odpisałam zatem "co się dzieje?", a on "to twoja wina!". Tym bardziej nie miałam pojęcia, o co chodzi i dlaczego mu niedobrze z mojego powodu, więc zaczęłam dopytywać. A on do mnie, że poleciłam mu film dla bezmózgowców, zwykłą kaszanę, której nie da się oglądać i że ten film jest tak durny, że go zbiera na mdłości.

Oczywiście rozumiem, że to co się podoba mnie, może się nie podobać jemu, ale forma tej jego recenzji i sam sposób jej rozpoczęcia mocno mnie zdziwił. Oczywiście jak to ja wdałam się w dyskusję, tłumacząc mu czemu mnie się ten film podobał, że nie pisałam mu przecież, że to jest jakieś kino moralnego niepokoju z rozkminami psychologicznymi, tylko sprawnie zrealizowany akcyjniak z zabawnymi i czasem całkiem błyskotliwymi dialogami. No i wtedy jego agresja słowna przerzuciła się z filmu na mnie. Zaczął pisać, że przykro mu czytać, że ja lubię takie gnioty niskich lotów i że nie szkoda mi marnować czasu na oglądanie tego typu produkcji, że mogłabym w tym czasie przeczytać jakąś książkę, to bym się przynajmniej czegoś ciekawego mogła dowiedzieć.

No i pozostań tu człowieku spokojny i opanowany, będąc uczestnikiem takiej wymiany zdań. Naprawdę nie było łatwo, ale starałam się jak mogłam. Argument z książką jednak wyprowadził mnie z równowagi bardziej niż powinien, bo co to za insynuacje i porady. Napisałam mu więc, że w sumie przecież mogłoby się okazać, że książka którą bym czytała też mogłaby nie wpisać się w jego wyśrubowane standardy. No i ten komentarz sprawił, że Szymon odpalił się kompletnie. Koniec końców pokłóciliśmy się przez tego głupiego Messengera.

Następnego dnia byliśmy umówieni – jeszcze przed kłótnią. Miał przyjechać do mnie, bo akurat oboje mieliśmy wolne, więc mieliśmy spędzić miło dzień. Prawdę mówiąc, nie byłam pewna czy się zjawi, czy nie. Okazało się, że przyjechał punktualnie. We mnie nadal żyły negatywne emocje związane ze wszystkimi niemiłymi rzeczami, które napisał mi poprzedniego wieczora. Tymczasem on wparował jakby nigdy nic. Radosny, uśmiechnięty, na powitanie pocałował mnie namiętnie, przytulił, zapytał jak mi się spało. Szczerze odpowiedziałam mu, że kiepsko, a on zdziwiony zapytał "czemu?". Powiedziałam, że trudno mi się zasypiało po tej naszej awanturze o kino. On spojrzał na mnie, machnął ręką jakby nigdy nic i dodał "no przestań, przecież to głupota była". Reszta dnia minęła nam w świetnej atmosferze. Śmialiśmy się, gotowaliśmy wspólnie, oglądaliśmy wybrany przez niego film. Wszystko super. Było tak wspaniale, że szybko zapomniałam o awanturze.

Po awanturze zapytał: chyba się nie będziesz złościć o takie głupotki

Zaplanowaliśmy, że spędzimy razem kolejny weekend i wyjedziemy poza miasto na działkę jego rodziców. No i wszystko pięknie, ale po dwóch dniach – tuż przed wyjazdem – czekała mnie powtórka messengerowej awantury. Tym razem poszło o coś równie absurdalnego jak ostatnia, a mianowicie o… pająki.

Tak się składa, że ja się ich zwyczajnie boję, więc zapytałam, czy mam się przygotować na to, że na działce może być dużo pająków. Tak się składa, że w niektórych miejscach potyka się ich więcej niż w innych. On odpisał, że oczywiście będą, jak to w przyrodzie i czemu pytam. Napisałam, że robię zakupy i w takim razie kupię spray na owady, który działa także na pająki. No i zaczął się młyn, że jak to ja chcę truć pająki, że one są pożyteczniejsze niż ja, itd. Znowu przeczytałam o sobie sporo nieprzyjemnych rzeczy. Pomyślałam, że zadzwonię do niego, bo może łatwiej będzie się nam dogadać, kiedy będziemy słyszeć ton swojego głosu, że może ja jakoś źle odczytuję jego komunikaty i one wcale nie są takie okropne tylko żartobliwe, może on to pisze sarkastycznie. Niestety nie odebrał i napisał, że nie ma jak rozmawiać. Co jakiś czas jednak zaczepiał mnie kolejnymi niemiłymi wiadomościami, aż w końcu mu napisałam, że jak taki z niego amator pająków, to niech sobie jedzie na tę działkę sam i spędzi czas w ich towarzystwie, skoro one takie pożyteczne, a ja taka zbędna. No i na to on nic nie odpisał.

Byłam święcie przekonana, że pojedzie sam lub nie pojedzie wcale. A on zjawił się pod moim blokiem i przez domofon powitał mnie czułym "czas wyruszać w stronę przygody". Nawet się nie spakowałam przez te mesengerowe ekscesy. Zapytałam go, co się takiego stało, że jednak po mnie przyjechał, a ten do mnie, że przecież byliśmy umówieni. Ja do niego, że to było przed awanturą, podczas której piał mi, jaka to jestem głupia, że chcę truć pożyteczne pająki, które muchy łapią. Wypalił jak poprzednio: "chyba się nie będziesz złościć o takie głupotki". Znowu uległam i pojechałam. Weekend był super, ale po powrocie zaliczyliśmy kolejną awanturę w wiadomościach tekstowych.

Mam tego naprawdę dość, bo jak próbowałam z nim pogadać i zapytać, o co chodzi. Nie wiem, dlaczego, jak do mnie pisze, to z reguły są to niemiłe rzeczy. On bagatelizuje sprawę, a ja przez huśtawkę emocjonalną nie wiem, co robić. Czuję się, jakbym była z jedną jego wersją, gdy się widzimy, a miała do czynienia z zupełnie inną, gdy do siebie piszemy. Nie podoba mi się to i mnie to męczy. Najprościej byłoby w sumie przestać mu odpisywać i rozmawiać z nim tylko twarzą w twarz lub przez telefon, ale niestety nie zawsze się tak da.

Gosia

Źródło:

Flirtuj, rozmawiaj, poznawaj ludzi