Mur, który nie jest murem, bohaterem referendum. Przypominamy jego losy
Wraz z wyborami parlamentarnymi, odpowiemy na kilka pytań referendalnych. Jedno z nich będzie dotyczyło sprawy, która zupełnie nie istnieje w polskiej debacie publicznej. Czyli rozbiórki muru, który właściwie to nie jest murem.
"Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?" – to będzie jedno z pytań referendalnych, na które odpowiemy 15 października. Ogłosił to właśnie szef MON Mariusz Błaszczak.
Pytanie może zaskakiwać, bo właściwie nikt poważnie nie wysuwa takiego postulatu. Nawet cytowana w klipie Błaszczaka europosłanka KO stwierdziła jedynie, że "kiedyś mur będzie rozebrany".
Tak powstawał płot na granicy
Historia bariery sięga jeszcze 2021 r. i kryzysu na granicy z Białorusią. Zaczęli ją forsować imigranci z Bliskiego Wschodu i Afryki, często ściągani przez dyktatora Aleksandra Łukaszenkę. W efekcie przy granicy z Białorusią ogłoszono stan wyjątkowy.
Potem zdecydowano o budowie fizycznej zapory w newralgicznych punktach przy granicy z Białorusią. Za budowę opowiadała Straż Graniczna. Prace ostatecznie ruszyły na początku 2022 r.
Zapora powstała na długości około 180 km, co oznacza, że nie obejmuje całego pasa granicznego, który dzielimy z Białorusią. Ze względu na ukształtowanie terenu, nie wszędzie bowiem postawienie takiej konstrukcji było możliwe. Zaporę, nazywaną nierzadko murem, bardziej można nazwać wysokim, dobrze zabezpieczonym płotem. Ma on 5,5 metra wysokości, z czego 5 metrów stanowią stalowe słupy, które mają być zwieńczone półmetrowym zwojem z drutu kolczastego. Przy zaporze rozstawiane są także czujniki ruchu oraz kamery.
Inwestycję szacuje się na ok. 1,6 mld zł, a główne prace zakończyły się w czerwcu 2022 r. Podobne zabezpieczenie powstaje na granicy z Rosją, przy Obwodzie Królewieckim.
Czy płot wywoływał kontrowersje?
W 2021 r. nie toczyła się jeszcze pełnoskalowa wojna w Ukrainie, więc nie każdy uznawał tej inwestycji za bardzo pilną. Przeciw zaporze protestowali m.in. ekolodzy, którzy wskazywali na szkody dla środowiska. Wielu działaczy związanych z organizacjami broniącymi praw człowieka wskazywało, że zapora ma być wycelowana w imigrantów.
Pojawiły się też kontrowersje innego typu, gdyż zaangażowane do budowy firmy były często powiązane z działaczami PiS. A opozycja uważała, że rządzący po prostu z taką inwestycją sobie nie poradzą.
"Oni udają, że zbudują wielki mur, a tak naprawdę chcą zrobić wielki wał" – mówił w październiku 2021 r. Donald Tusk – i rząd PiS bardzo lubi teraz tę wypowiedź przypominać.
"Intencją nie jest zbudowanie dobrych, skutecznych zapór. Ich intencją jest robienie emocjonalnych spektakli i wydanie blisko 2 mld zł bez żadnej kontroli" – dodawał wówczas Tusk.