Rząd zdecyduje, gdzie budować. "Ta ustawa cofa nas do PRL"
Rząd chce decydować, które inwestycje będą przygotowywane w uproszczonym trybie, bez konsultacji społecznych i możliwości odwołań od postanowień środowiskowych. A to — jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna" — oznacza, że będzie można budować drogi bez oglądania się na protesty.
Jak czytamy, przyjęte przez rząd przepisy w tej sprawie trafiły właśnie do Sejmu. "Chodzi głównie o zmiany w ustawie o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie. Nowe regulacje z założenia mają usprawnić przygotowania do ważnych inwestycji, np. niektórych dróg czy elektrowni jądrowej, ale poszczególne zapisy już budzą sprzeciw organizacji pozarządowych" — wyjaśniono.
Według Roberta Chwiałkowskiego z Fundacji Dla Biebrzy, współzałożyciela stowarzyszenia Siskom, ta ustawa cofa nas do epoki PRL. — Wtedy budowało się mało, drogo, długo i źle, a władza wskazywała palcem, gdzie i co ma powstać. To też grozi kolejną awanturą na szczeblu UE — ocenia w rozmowie z gazetą.
"DGP" wyjaśnia, że proponowane przepisy wprowadzają termin "inwestycja strategiczna". O tym, które przedsięwzięcia zyskają taki status, ma decydować Rada Ministrów.
W tekście umieszczono linki reklamowe naszego partnera: