Polska Żegluga Bałtycka. Przed odejściem zapewnili sobie 15 dodatkowych pensji
Skrajny przykład pazerności — pisze we wtorek "Rzeczpospolita" o zarządzie Polskiej Żeglugi Bałtyckiej z czasów PiS. Ten zapewnił sobie 15 dodatkowych pensji w razie zwolnienia. Tuż przed wyborami zarząd przeprowadził akcję masowej zmiany umów o pracę.
Polska Żegluga Bałtycka to kołobrzeski armator promowy kojarzący się ze słynną stępką niewybudowanego promu. "Okazuje się kolejnym przykładem pazerności odchodzącego zarządu z nadania PiS" — pisze gazeta. Bo tuż przed wyborami doszło do masowej akcji zmian umów o pracę.
"Kadrze kierowniczej i wybranym pracownikom zapewniono w przypadku zwolnienia dodatkowe apanaże w wysokości 15 miesięcznych pensji" — czytamy. Do umów o pracę wprowadzono aneksy, w których pojawił się zapis, że w przypadku wypowiedzenia składanego przez spółkę, okres wypowiedzenia zostaje wydłużony do sześciu miesięcy, bez obowiązku świadczenia pracy.
"Do tego doszła rekompensata w wysokości sześciokrotności wynagrodzenia, a prócz tego zarząd zawarł z dyrektorami umowy o zakazie konkurencji. Zobowiązywały spółkę do zapłaty odszkodowania w wysokości sześciokrotności połowy miesięcznego wynagrodzenia, czyli w praktyce jeszcze kolejnych trzech pensji. W rezultacie, w przypadku zwolnienia, kadra kierownicza otrzymałaby po 15 dodatkowych wypłat" — opisuje dziennik.