Kup subskrypcję
Zaloguj się

Eksperci: czeka nas wiele epidemii chorób zakaźnych. Dziś widać, że dużo rzeczy nie działa

To porażające, że mamy pandemię, ludzie umierają i jest to fakt medyczny, a jednocześnie ludzie mówią, że to jest spisek, że trzeba skasować maszty 5G. Te przekonania są nie tylko kompletnie irracjonalne, ale i groźne – mówią eksperci.

"Ludzie sądzą, że prawdopodobieństwo zarażenia się koronawirusem jest większe dla przeciętnego człowieka niż dla nich samych. A jeśli tak, to przecież nie ma powodów, żebym nosił maseczkę, utrzymał dystans" - mówi socjolog Dariusz Doliński.
"Ludzie sądzą, że prawdopodobieństwo zarażenia się koronawirusem jest większe dla przeciętnego człowieka niż dla nich samych. A jeśli tak, to przecież nie ma powodów, żebym nosił maseczkę, utrzymał dystans" - mówi socjolog Dariusz Doliński. | Foto: Noam Galai / Getty Images

Wskazują, że pandemia ujawniła kilka rzeczy o nas samych, ale i o tym, co nie działa i co – gdy nadejdą kolejne pandemie chorób zakaźnych – należy poprawić.

W czasie pandemii mamy problem z komunikowaniem zaleceń w taki sposób, by faktycznie docierały do ludzi. Jest też problem z teoriami spiskowymi, które są wręcz zagrożeniem cywilizacyjnym. Kłopot sprawia również nierealistyczny optymizm – wskazują eksperci.

Prof. Anna Czarnecka, biolog i onkolog z Narodowego Instytutu Onkologii, prof. Dariusz Doliński, psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS i prof. Dariusz Jemielniak, ekonomista i socjolog z Akademii Leona Koźmińskiego mówili o tym podczas Festiwalu Nauki. Dyskutowali m.in. o tym, dlaczego część ludzi w czasie takiego kryzysu, jakim jest pandemia, nie stosuje się do zaleceń, a wręcz kpi z nich i rozpowszechnia teorie spiskowe oraz dlaczego część z nas zachowuje wyjątkowy optymizm i jest przekonana, że nas choroba nie dopadnie.

Pandemia nonsensu w internecie

– W internecie rozprzestrzenia się swoista pandemia nonsensu. Ona jest gorsza do zwalczania w tym sensie, że w znaczącym stopniu jest nasilana przez technologie, których używamy na co dzień – mówił podczas dyskusji prof. Dariusz Jemielniak, ekonomista, socjolog z Akademii Leona Koźmińskiego.

Tymczasowe centrum medyczne dla pacjentów chorych na COVID-19 w New Delhi w Indiach, 27 września 2020 r.
Tymczasowe centrum medyczne dla pacjentów chorych na COVID-19 w New Delhi w Indiach, 27 września 2020 r. | Hindustan Times / Getty Images

– Sieci społecznościowe żyją z tego, że nasilają antagonizmy, a jednocześnie w dużym stopniu umożliwiają koordynowanie działań ludzi, którzy mają podobne poglądy i spojrzenia. To porażające, że mamy pandemię, ludzie umierają i jest to fakt medyczny, a jednocześnie ludzie mówią, że to jest spisek, że trzeba skasować maszty 5G. Ludziom maszty się kojarzą źle, uważają, że służą do sterowania chipami, które chce im wszczepić Bill Gates. Niektórzy mówią, że nadchodzi nowe średniowiecze – brak wiary w naukę – dodawał prof. Jemielniak.

Manifestacja ''Zakończyć Plandemię'' przeciw ograniczeniom nałożonym w czasie pandemii. Warszawa, 16 sierpnia 2020
Manifestacja ''Zakończyć Plandemię'' przeciw ograniczeniom nałożonym w czasie pandemii. Warszawa, 16 sierpnia 2020 | Kuba Atys / Agencja Gazeta
Podobne manifestacje odbyły się w wielu krajach. Na zdjęciu demonstracja w Kolonii w Niemczech 26 września
Podobne manifestacje odbyły się w wielu krajach. Na zdjęciu demonstracja w Kolonii w Niemczech 26 września | Anadolu Agency / Getty Images

Iluzja nierealistycznego optymizmu, czyli mnie to nie dotknie

Według prof. Dariusza Dolińskiego te przekonania są nie tylko kompletnie irracjonalne, ale i groźne. – One są groźne cywilizacyjnie. Mity zatrzymują cywilizację. Odmawianie szczepień jest zjawiskiem bardzo groźnym. Jest to zjawisko wielowątkowe, ale jest jedna rzecz, która łączy kwestię szczepień do pewnego stopnia z tymi dziwnymi zachowaniami ludzi związanymi z COVID, które obserwujemy w tej chwili – tłumaczył prof. Dariusz Doliński.

Psycholog jest członkiem grupy, która bada tzw. iluzję nierealistycznego optymizmu. – Jest to zjawisko, które po raz pierwszy pokazał kanadyjski badacz Neil Weinstein w latach 80. Wykazał, że ludzie naiwnie sądzą, że wprawdzie różne złe rzeczy, typu katastrofa kolejowa, samochodowa, rozwód, zdarzają się różnym ludziom, ale z większym prawdopodobieństwem zdarzą się innym niż mnie. Natomiast dobre rzeczy zdarzą się z większym prawdopodobieństwem mnie niż innym. Oczywiście niektórzy ludzie mogą mieć rację, bo gdy ktoś mówi: prawdopodobieństwo tego, że ja umrę na nowotwór jest mniejsze niż przeciętny Polak, to ten konkretny człowiek może mieć rację. Nie jest obciążony genetycznie, prowadzi zdrowy tryb życia i statystycznie prawdopodobieństwo, że jego to dotknie, jest mniejsze niż przeciętnego Polaka. Ale jeśli 80-90 proc. Polaków sądzi, że jest mniej prawdopodobne, że oni zachorują na nowotwór – powiedzmy płuc – niż przeciętny Polak, znacząca część ludzi z tej grupy musi się mylić. To zjawisko nierealistycznego optymizmu może być groźne, bo ludzie mogą sądzić, że nie ma się czym przejmować, że mnie to nie dotknie. Dotyczy również COVID-u. Ludzie sądzą, że prawdopodobieństwo zarażenia się koronawirusem jest większe dla przeciętnego człowieka niż dla nich samych. A jeśli tak, to przecież nie ma powodów, żebym nosił maseczkę, utrzymał dystans etc. – wskazywał naukowiec.

Jego zdaniem, to samo dotyczy szczepień. – Jestem głęboko przekonany, że jednym z powodów, dla których ludzie mówią: nie zaszczepię swojego dziecka, jest przeświadczenie, że ewentualna choroba raczej dotknie inne dzieci niż moje dziecko, więc właściwie po co mam to robić – mówił prof. Doliński.

W trakcie dyskusji badacz zwrócił też uwagę na jeszcze jedno zjawisko. – Bardzo często uruchamia nam się w głowach podział: my/oni. Uruchamia się np., gdy myślimy my kobiety/oni mężczyźni, my Polacy/oni Niemcy itd. Ludzie sądzą, że wirus pochodzi od obcych, a nie od swoich. Jeśli ludzie są w swoim gronie, to właściwie sądzą, że nie ma niebezpieczeństwa. Kompletnie ignorują noszenie maseczek. Jeśli pomyślimy, jak zachowują się ludzie na konferencjach naukowych – są w swoim gronie i zdejmują maseczki. Mimo że są świadomymi zagrożenia ludźmi. Ale jeśli ludzie wchodzą do galerii handlowej, to wtedy mają maski na twarzach, bo wtedy spotykają się z innymi ludźmi, zagrożenie przychodzi od innych ludzi. To jest paradoksalne, ale całkowicie zgodne z psychologią społeczną – mówił psycholog społeczny.

Prof. Anna Czarnecka z Narodowego Instytutu Onkologii zwracała uwagę, że zawodzi edukacja, a w szkołach brakuje wiedzy typowo medycznej, którą przekazuje się, np. w takich krajach jak Szwecja. – Dzieci mogą dowiedzieć się, co to są badania przesiewowe, jak wygląda choćby choroba osoby z zespołem Alzheimera. U nas jest bardzo dużo mitów medycznych, w żadnym elemencie edukacji nie mamy takiego miejsca, gdzie ludzie mogą zapoznać się z takimi problemami na bardzo podstawowym poziomie. Czy u nas uczeń gdzieś poza internetem może dowiedzieć się, co to jest odporność populacyjna? Nie ma takich zajęć. Mamy pewne problemy wynikające z tego, że nasze programy edukacji nie zawierają podstawowej wiedzy i potem powstają mity, że szczepionki zawierają metale ciężkie – wskazywała onkolog.

Pozytywne i smutne lekcje z pandemii

Prof. Jemielniak w trakcie dyskusji zwrócił uwagę, że taka sytuacja, jaką jest pandemia, ujawniła kilka ciekawych ludzkich cech.

– Ludzie są istotami społecznymi. Pandemia pokazała, że mamy ogromny potencjał do tego, żeby współpracować, ludzie sami organizują się, żeby produkować maseczki, respiratory. Ale są też ludzie, którzy chodzą bez maseczek, noszą je na brodzie, dlatego że decydenci nie są w stanie dotrzeć do nich z komunikatem naukowym, wystosować spójnego komunikatu. To, że ludzie zachowują się skrajnie egoistycznie, nie myślą o innych to także smutna lekcja z tej pandemii – mówił prof. Jemielniak.