Wstrzymane dostawy gazu do Niemiec. Bild: Gazprom szuka pretekstu, by ich nie wznawiać
11 lipca Rosja wstrzymała przesyłanie gazu rurociągiem Nord Stream 1. Tłumaczyła to koniecznością przeprowadzenia prac konserwacyjnych. Jego ponowne uruchomienie, zapowiadane pierwotnie na 21 lipca, Gazprom postawił pod dużym znakiem zapytania, informując, że serwisowana w Kanadzie turbina nadal nie dotarła do Rosji.
Tymczasem niemiecki rząd uważa, że Gazprom blefuje, aby znaleźć pretekst, by nie wznawiać dostaw gazu do Niemiec – pisze "Bild".
"Czy od tej turbiny zależeć będzie ogrzewanie mieszkań milionów Niemców zimą?" – zastanawia się gazeta i dodaje, że Gazprom sieje niepewność w kwestii ponownego uruchomienia i działania gazociągu. Rosyjska spółka tłumaczyła w swoim oświadczeniu, że "obiektywne ocenianie dalszego rozwoju sytuacji" jest "skomplikowane". Gazprom zaznaczył też, że "nie posiada żadnych dokumentów, które umożliwiłyby Siemensowi wysłanie turbiny" z Kanady do rosyjskiej tłoczni gazu Portowaja.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj też: Gazprom szantażuje Włochy. Dostawy spadły o jedną trzecią
Strona kanadyjska, przestrzegając nałożonych na Rosję sankcji, od kilku miesięcy opóźnia zwrot turbiny. Eksperci wątpią jednak, czy prawidłowe, dalsze działanie Nord Stream 1 jest uzależnione od tej jednej części. "Niemcy mogłyby być bezpiecznie zaopatrywane w gaz także przy obecnie istniejących turbinach. Ale Gazprom nie chce tego z powodów politycznych" – tłumaczył jeden z ekspertów na łamach "Bild". Podobnego zdania jest niemiecki rząd. Rzeczniczka niemieckiego ministerstwa gospodarki podkreśliła w wypowiedzi dla gazety, że Niemcy chcą jak najszybciej przekazać turbinę do Rosji. Jak zaznaczyła, "eksport turbiny z Kanady do Niemiec, a później także z Niemiec do Rosji, jest zgodny z europejskimi sankcjami. Gaz nie jest obecnie objęty sankcjami w UE".
Czytaj też: Nord Stream 1 już nie ruszy? Gazprom straszy Niemcy
Jednak, jak dowiedział się "Bild", nadal istnieją duże problemy, jeśli chodzi o transport spornej części. "Po pierwsze, Gazprom nie wydaje się być zainteresowany zwrotem turbiny, która oficjalnie należy do firmy, (…) w związku z tym spowalnia proces, zamiast go przyspieszać" – zauważa gazeta i wskazuje, że również strona kanadyjska "nie wydaje się być gotowa na wysłanie turbiny z kraju". Powodem jest mocna presja ze strony rządu ukraińskiego. Prezydent Wołodymyr Zełenski ocenił, że byłoby rzeczą "absolutnie nie do przyjęcia" przekazanie turbiny Niemcom przez Kanadę.
Ponadto, nawet jeśli po wszystkich perturbacjach turbina zostałaby dostarczona do Rosji, "wcale nie byłoby pewności, że Gazprom ją zainstaluje" – podkreśla gazeta.