Kup subskrypcję
Zaloguj się

"Polskie" truskawki w cenie, która wprawia w osłupienie. Można dać się naciągnąć

Polacy co roku czekają na świeże truskawki z polskich plantacji, jednak o tej porze jeszcze trudno o owoce gruntowe. Niektórzy sprzedawcy starają się udawać, że już mają w ofercie krajowe truskawki.

"Polskie" truskawki w cenie, która wprawia w osłupienie. Można dać się naciągnąć
"Polskie" truskawki w cenie, która wprawia w osłupienie. Można dać się naciągnąć | Foto: Vitalii Stock / Shutterstock

Co roku i plantatorzy, i klienci zastanawiają się, w jakiej cenie będą rodzime truskawki. W sklepach i na targowiskach można sporadycznie znaleźć owoce szklarniowe, jednak prawdziwy sezon rozpoczyna się wraz z pojawieniem krajowych owoców. Na początku ich cena jest zawsze niezwykle wysoka.

Zdarza się jednak, że klienci mogą spotkać "polskie" owoce w cenie, która wywołuje niedowierzanie.

Zobacz także: W partii truskawek wykryto wirusa. Trafiły do sklepów znanej sieci

O takiej właśnie sytuacji donosi "Fakt", który opisuje historię swojej czytelniczki. Kobieta natknęła się na bazarku na warszawskim Ursynowie na zaskakującą okazję. "Poziomkowa, słodziusieńka" - tak zostały podpisane owoce, które można było kupić za niespełna 20 zł za kg. "Sprzedawca zachęcał do spróbowania. Przekonywał, że są polskie, tunelowe" – opowiada czytelniczka, której słowa przytacza dziennik. Według relacji z warszawskiego bazaru chętnych do kupowania nie brakowało, ponieważ dotychczas dostępne były owoce głównie z Grecji, które jednak nie smakują tak dobrze jak polskie.

"Polskie" truskawki w cenie, która wprawia w osłupienie

Jak informowaliśmy na początku kwietnia, w sieci Biedronka pojawiły się pierwsze polskie truskawki, które pochodzą z upraw szklarniowych. Ze względu na bardzo wczesny czas ich sprzedaży ich cena była horrendalnie wysoka: za kilogram owoców trzeba było zapłacić dokładnie 41,96 zł.

Zobacz także: Pierwsze polskie truskawki: po ile będą? "Zagłębia truskawkowe" mają problem

Na prawdopodobne bazarowe oszustwo zwraca uwagę Maciej Kmera z rynku hurtowego w Broniszach pod Warszawą. "Nie wydaje mi się, by były to truskawki z polskich upraw. Nasze dopiero dojrzewają. Jest za wcześnie na owoce, nawet spod tuneli. Przykra sprawa, jednak wygląda na to, że ktoś sprzedaje greckie truskawki jako polskie i na tym zarabia" — mówi w rozmowie z "Faktem" Kmera, radząc wszystkim klientom, aby dokładnie przyjrzeli się owocom.

Jak przypomina "Fakt", za fałszowanie kraju pochodzenia Inspekcja Handlowa Artykułów Rolno-Spożywczych nakłada kary.