Kup subskrypcję
Zaloguj się

Polska energetyka w obliczu blackoutów? Szef PSE odpowiada

— Jeśli chodzi o ograniczenia dostaw, to odpowiedź nie jest jednoznaczna i nie mamy 100-procentowej pewności, że jesteśmy bezpieczni – mówi Grzegorz Onichimowski, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych w czwartkowej "Rzeczpospolitej". Jednocześnie jednak uspokaja, że blackout Polsce nie grozi, "o ile nie nastąpi jakiś kataklizm".

Polska energetyka musi przejść kilka zmian, ale na razie blackouty nam nie grożą.
Polska energetyka musi przejść kilka zmian, ale na razie blackouty nam nie grożą. | Foto: MARCIN RUTKIEWICZ/REPORTER / East News

Onichimowski, zapytany, czy w Polskich Sieciach Elektroenergetycznych jest potrzeba zmian w zarządzaniu, odpowiedział, że "problemy polskiej energetyki mają niewiele wspólnego z zarządzaniem sieciami przesyłowymi i systemem".

Zaznaczył, że wyzwania dotyczą "raczej sposobu transformacji energetyki, który był dotąd synonimem chaosu i braku spójnej wizji". Zwrócił uwagę na "gwałtownie rosnącą liczbę prosumentów" oraz na to, by "nie dopuścić do wzrostu ich frustracji i gniewu wynikającego z niekorzystnych rozliczeń i powtarzających się wyłączeń będących skutkiem problemów w sieciach niskich napięć".

Zobacz także: Wiceministra klimatu: nie działamy jak walec, ale jak państwo prawa [WYWIAD]

Prezes PSE zaznaczył, że nie podjęto skoordynowanego wysiłku stworzenia planu transformacji energetyki i jego skutecznej realizacji; nie było też próby synchronizacji transformacji między różnymi sektorami, nie szukano synergii.

"Nigdy nie został ogłoszony plan transformacji całej gospodarki np. do 2050 r." — zaznaczył. Dodał, że gdyby powstał taki dokument, projekty mogłyby być realizowane we właściwiej kolejności i przy maksymalizacji korzyści, a nie przypadkowo. "Tej koordynacji inwestycji nie było i to zaowocowało obecną sytuacją, która wygląda dość dramatycznie" — ocenił.

"Rz" zwróciła uwagę m.in., że w Planie Rozwoju Systemu Przesyłowego (PRSP) do 2034 r. mowa jest o deficytach mocy do produkcji energii w systemie energetycznym już w 2025 r., a w kolejnych latach sytuacja miałaby się pogarszać.

Onichimowski zaprzeczył jednak, że grożą nam blackouty. Dodał, że "nieoczekiwane przerwy w dostawach prądu z powodów bilansowych zasadniczo nam nie grożą, bo mamy połączony europejski rynek energii i jeśli w polskim systemie energetycznym pojawią się braki, zazwyczaj możemy szybko je uzupełnić". Zastrzegł jednocześnie, że "żadne odpowiedzialne państwo nie powinno polegać tylko na imporcie".

W ocenie prezesa PSE "nagłe przerwanie dostaw energii nam nie grozi, o ile nie nastąpi jakiś kataklizm", ale nawet w krótkoterminowej perspektywie "nie mamy 100-procentowej pewności, że jesteśmy bezpieczni, o ile nie podejmiemy działań natychmiast".

"Potencjalnie, w najgorszym przypadku, mogą wystąpić ograniczenia w poborze energii" — zaznaczył. Onichimowski dodał, że "jeśli bylibyśmy zmuszeni je wprowadzać, to byłby to problem dla polskiej gospodarki i znaczące utrudnienie w pozyskiwaniu inwestycji zagranicznych".

Podkreślił, że powinno się więc "zrobić wszystko, aby nowe moce wytwórcze zaczęły powstawać i były dopasowanie do naszych potrzeb". "Produkcja energii powinna być jak najbardziej elastyczna i jak najtańsza". — zaznaczył.