Podatek, który nie jest podatkiem, daje budżetowi setki mln zł
"Opłata cukrowa" przyniosła budżetowi w zeszłym roku sporo ponad 1,6 mln zł w zeszłym roku. To bardzo wyraźny wzrost w porównaniu z 2021 r.
Jak podał wiceminister finansów Artur Soboń, roczny wzrost wpływów z "opłaty cukrowej" wzrósł w zeszłym roku o ponad 12 proc.
Opłata obowiązuje właśnie od 2021 r. Wzrost wpływów można niekoniecznie tłumaczyć większą konsumpcją napojów z dużą zawartością cukru. Spory wpływ musiała mieć za to inflacja, która przecież wystrzeliła w 2022 r.
Danina jest od początku nazywana przez rząd "opłatą". Premier Mateusz Morawiecki i inni politycy unikają natomiast słowa "podatek". Tłumaczą bowiem, że w tej "opłacie" wcale nie chodzi o to, by do budżetu wpływał kolejny strumień środków. W tę narrację wpisuje się zresztą również wiceminister Soboń.
"Zasadniczym jej celem jest wykorzystanie polityki fiskalnej jako narzędzia służącego promocji prozdrowotnych wyborów konsumentów. Wprowadzenie dodatkowej opłaty na napoje bezalkoholowe, w których składzie znajduje się co najmniej jedna substancja o właściwościach słodzących, kofeina lub tauryna, miało na celu poprawę jakości diety przez ograniczenie spożycia słodkich napojów" – napisał Soboń w odpowiedzi na jedną z interpelacji poselskich.
Zobacz także: Orlen wcale nie jest takim potentatem. Oto kto "rządzi" stacjami paliw