Kup subskrypcję
Zaloguj się

Plan odejścia od rosyjskich surowców pełen wybojów. "Polski koszmar" blokuje rozwój OZE

Zwiększone inwestycje w odnawialne źródła energii mają być jednym z kluczowych elementów walki Unii Europejskiej o niezależność energetyczną i odcięcie się od rosyjskich surowców. Tymczasem, jak wynika z najnowszego raportu Eclareon, w Europie wciąż jest wiele barier, które hamują rozwój zielonej energii. Polska – z zablokowanymi inwestycjami w lądowe farmy wiatrowe – nie jest tu wyjątkiem. Na 28 badanych państw, nasz kraj znalazł się na ósmym miejscu pod względem utrudnień dla rozwoju OZE.

Farma wiatrowa Bystra z grupy Energa zlokalizowana w woj. pomorskim.
Farma wiatrowa Bystra z grupy Energa zlokalizowana w woj. pomorskim. | Foto: Energa

Firma doradcza Eclareon wzięła pod lupę możliwości rozwoju projektów elektrowni wiatrowych i słonecznych we wszystkich 27 krajach Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii. Raport pojawił się niespełna tydzień po tym, jak Komisja Europejska ogłosiła plan uniezależnienia UE od paliw z Rosji w odpowiedzi na agresję tego kraju na Ukrainę.

– Jest całkowicie jasne, że jesteśmy zbyt zależni od Rosji, jeśli chodzi o nasze potrzeby energetyczne. Odpowiedzią na tę troskę o nasze bezpieczeństwo jest energia odnawialna i dywersyfikacja dostaw. OZE dają nam swobodę wyboru źródła energii, które jest czyste, tanie, niezawodne i nasze. Zamiast nadal finansować import paliw kopalnych i rosyjskich oligarchów, OZE tworzą nowe miejsca pracy w Europie – tak nowy plan uzasadniał wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans.

Z raportu Eclareon wynika jednak, że istnieją znaczne przeszkody dla rozwoju OZE w całej UE i Wielkiej Brytanii, a wśród nich na czoło wysuwają się bariery administracyjne. Zgodnie z zastosowaną w raporcie metodologią, w żadnym kraju bariery nie były "niskie" lub "minimalne", ale poważniejsze. Na 28 badanych krajów, Polska znalazła się na ósmym miejscu pod względem utrudnień dla rozwoju OZE. Niechlubnym liderem w tym zestawieniu, a więc krajem o największych problemach dla zielonych inwestycji, są Węgry.

Indeks barier OZE, gdzie wskaźnik 1.00 (fioletowy kolor) oznacza największe bariery.
Indeks barier OZE, gdzie wskaźnik 1.00 (fioletowy kolor) oznacza największe bariery. | Eclareon

Szereg barier

Autorzy raportu wskazują, że zdecydowana większość krajów boryka się z biurokracją blokującą projekty OZE, w tym z przedłużającymi się lub nieprzejrzystymi procesami administracyjnymi. Innym poważnym wyzwaniem jest włączenie odnawialnych źródeł energii do planowania przestrzennego i środowiskowego. Do tego dochodzą nieodpowiednie ramy polityczne i ekonomiczne dla rozwoju OZE – niedociągnięcia związane z brakiem lub nierealnymi strategiami energetycznymi poszczególnych państw bądź niewystarczający poziom wsparcia finansowego dla zielonej energii.

Jak czytamy w raporcie, w przypadku Litwy i Włoch niepewność wśród inwestorów narasta w związku z nierozstrzygniętym systemem wsparcia dla OZE. W niektórych krajach, np. w Rumunii i Bułgarii, wdrażanie zielonych projektów jest utrudnione z powodu braku stabilności ram prawnych, spowodowanej częstymi zmianami przepisów i nieprzejrzystym systemem pomocowym. Wreszcie Węgry borykają się z fundamentalną kwestią – ich polityka energetyczna obraca się wokół energii jądrowej, przysłaniając wszystkie inne technologie.

Polska, wraz z Węgrami i Irlandią, mają na tyle poważne bariery administracyjne dla nowych projektów wiatrowych na lądzie, że w praktyce rozwój tej technologii został niemal całkowicie wstrzymany. Nad Wisłą hamulcem jest tzw. zasada 10H, która uniemożliwia budowę wiatraków w odległość od zabudowań mniejszej niż dziesięciokrotność całkowitej wysokości wiatraka.

Zablokowane wiatraki

Jak szacuje think tank Ember w swoim najnowszym raporcie, zasada 10H wyłączyła z inwestycji wiatrowych aż 99,7 proc. polskich gruntów i ograniczyła łączną moc zainstalowaną w tej technologii maksymalnie do około 10 GW (dziś mamy około 7,6 GW). Dla porównania Niemcy planują co roku zwiększać moc wiatrową o 10 GW.

"Scenariusze dekarbonizacji sektora elektroenergetycznego zgodne z unijnym celem redukcji emisji do 2030 r. pokazują, że Polska musi osiągnąć 17-27 GW mocy wiatrowych na lądzie do 2030 r. Przy obecnych ograniczeniach jest to możliwe tylko w połowie" – alarmują analitycy Ember.

| EMBER

Polski rząd zapowiedział złagodzenie przepisów poprzez umożliwienie gminom zmniejszenie odległości ochronnej wiatraka od zabudowań do 500 m. Jak dotąd obietnice te nie zostały jednak zrealizowane.

– W odpowiedzi na wojnę Putina i wbrew komentarzom minister klimatu Anny Moskwy Unia Europejska nie spowalnia, a przyspiesza swoją politykę klimatyczną. Dla zachodnich rządów oczywiste jest, że odnawialne źródła energii są jedynym sposobem na zmniejszenie zależności od importowanego gazu i zapewnienie wspólnotowego bezpieczeństwa energetycznego. Czas, aby dostrzegł to także polski rząd i zlikwidował bariery rozwoju najtańszych źródeł energii, których obecnie bardzo potrzebujemy, czyli wiatraków – apeluje Paweł Czyżak, analityk Ember.

Zobacz też: Cała prawda o zapchanych sieciach energetycznych. Masa projektów fotowoltaicznych blokuje dostęp

Prezes WindEurope Giles Dickson zauważa, że w obliczu wojny w Ukrainie bardziej niż kiedykolwiek Europa musi zmniejszyć swoją zależność od importu paliw kopalnych. – Główną barierą dla nowej energetyki wiatrowej nie jest akceptacja społeczna, finanse czy technologia. Są to wąskie gardła administracyjne, które sprawiają, że proces wydawania pozwoleń na budowę nowych farm wiatrowych jest zbyt powolny i skomplikowany. Jednym z takich "koszmarów" jest obowiązująca w Polsce zasada 10H. Wyklucza ona 99 proc. obszaru Polski z inwestycji wiatrowych. Blokuje transformację energetyczną i pogłębia zależność Polski od importu paliw kopalnych, w tym tych z Rosji – komentuje Dickson.